Pierwsze kreski poza trasą, czyli kilka dni z Andrzejem Bargielem w Andorze
Grudzień jest tym czasem, w którym najwyższa pora pomyśleć o pierwszych w sezonie zjazdach poza trasami. Nie zawsze w tym miesiącu napotkamy optymalne warunki – deficyt wczesnego śniegu powoduje, że nasze narty narażone są na kontakt z kamieniami. Wybierając się na tegoroczne Polskie Dni do Andory, organizowane przez infoski.pl, jak zawsze byłem dobrej myśli. Tym bardziej, że moim towarzyszem miał być Andrzej Bargiel...
Pic d'Encampadana
Andrzeja nie trzeba szerzej przedstawiać: wystarczy napisać, że wszedł bez tlenu, a następnie zjechał na nartach z trzech ośmiotysięczników: Manaslu, Shishapangmy i Broad Peaka. W tym roku, w rekordowym czasie zdobył tytuł Śnieżnej Pantery, zaliczając po kolei wszystkie najwyższe szczyty byłego ZSRR (każdy powyżej 7000 m wysokości), a w zejściu oczywiście używał nart. Ostatnio nasze ślady na nartach skrzyżowały się w Heiligenblut w Austrii, kilka lat temu, podczas Polish Freeride Open. Od tej pory spotykaliśmy się przeważnie na Jędrkowych prelekcjach...
Na okazję wątpliwych warunków poza trasami mam w Andorze kilka sprawdzonych miejscówek, a do najlepszych należy sektor freeride na Pic d'Encampadana (2491 m) w stacji Grandvalira. Atutem jest północno-wschodnia wystawa terenu i w większości trawiaste podłoże, co nawet przy niewielkiej ilości śniegu umożliwia w miare bezstresowe skręcanie. Płaska południowa strona góry skutkuje tym, że śnieg jest zwiewany przez południowe wiatry na północną stronę. Dlatego zjazdy we wklęsłych formacjach Canal de Encampadana i Canal de les Solanelles oferują nawet w grudniu niezły śnieg. Tak było i tym razem: na Encampadana zastaliśmy prawdziwy, choć niezbyt głęboki puszek. Przynajmniej w górnej części, bowiem dolna oferowała kluczenie między krzakami w poszukiwaniu przejazdu po białym. Cały sektor oferuje liczne warianty zjazdów o przewyższeniu 400 m.
<content>19112</content>
Pic d'Arcalis
Po takim rozjeżdżeniu udaliśmy się na jeden dzień do stacji Vallnord, a konkretnie do najwyżej położonego sektora Arcalis, czyli miejscówki, gdzie wcześniej kilka razy udało mi się polatać śmigłem. Warto wiedzieć, że w zeszłym sezonie teren gościł imprezę Freeride World Tour, czyli jedną z edycji najważniejszej imprezy freeride na świecie. Tej zimy Arcalis również będzie gospodarzem FWT: w terminie 20-26 lutego. Są szanse, że przy tej okazji zorganizujemy z Jędrkiem prawdziwy Freeride Camp. Podczas Polskich Dni zaproponowano nam wyprawę na szczyt górującego nad okolicą Pic d'Arcalis (2776 m), a następnie zjazd Północną Ścianą szczytu. Czekało nas najpierw około półgodzinne podejście z foki na przełęcz Portella del Arcalis, potem dość przyjemna wspinaczkowo grań, z jednym trudniejszym miejscem w zejściu i wreszcie zjazd Canal Sergi, mniej więcej lewą częścią ściany. W górnej części zjazdu, na relatywnie szerokich, choć stromych polach śnieżnych, czekał nas całkiem niezły powder. Właściwy kuluar okazał się wąską i niemal pionową nitką śniegu wciśniętą między wysokimi skałami, ze zdradliwymi kamienieniami pośrodku, tylko nieznacznie przykrytymi śniegiem. Odcinek ten liczył jakieś 150 metrów i należało w nim wykazać się szczególną uwagą, tym bardziej, że płynne skręcanie było niemal wykluczone. Skończyło się bez strat, jeśli nie liczyć pękniętej narty Jędrka na skutek uderzenia w kamień. Jędrek jak to Jędrek: nie przejął się zbytnio tym faktem i spokojnie zjechał na dół. Łącznie Canal Sergi oferuje około 450 m przewyższenia czyli vertical drop (vd).
<content>40831</content>
Pic Baix del Cubil
Korzystając z chwili mojej nieuwagi, czyli tego, że byłem zajęty z klientami, Jędrek zjechał dwoma żlebami ze szczytu Pic Baix del Cubil (2705 m). Obydwa znajdują się na północno-zachodniej ścianie góry. Wiele wskazuje na to, że były to pierwsze zjazdy tymi formacjami, a już na pewno lewym żlebem, który oferuje wąską nitkę śniegu z koniecznością wykonania dwóch zeskoków.
Znów d'Encampadana...
Po krótkim załamaniu pogody, podczas którego dosypało nieco puchu, ostatni – nagrodowy dzień Polskich Dni spędziliśmy znów na niezawodnym Pic d'Encampadana. Śnieg wyrównał nasze ślady, a do ekipy dołączył Antek Pawlicki, który będą świetnym narciarzem, kilka lat czas temu, w St.Moritz, pod moim okiem stawiał pierwsze kroki poza trasą. Aktualnie Antek jest już zagorzałym miłośnikiem freeride.
Do zobaczenia na śniegu!
Ciąg dalszy pod zdjęciami i reklamą
Jacek Trzemżalski
Autor jest twórcą i był długoletnim redaktorem naczelnym „SKI magazynu”.
Aktualnie większość zimy spędza poza trasami.