Skip to main content
Newsy z Polski

RATRAKI NA SKI & SUN

Stoki narciarskie opuszczają ostatni miłośnicy zjazdów. W przerwie na jazdę nocną, na trasy, choć nie zawsze, wyjeżdżają wówczas ratraki, by wyrównać i należycie przygotować je do dalszej jazdy. Prawdziwa jednak praca ratraków zaczyna się dopiero po zamknięciu tras na dany dzień, późnymi wieczorami, nocą, nawet jak z przerwami, to wielokrotnie do rana.

Jan Nowiński / artykuł sponsorowany
fot.J. Nowiński
fot.J. Nowiński

Na 2,5 km nartostradzie i terenie ośrodka narciarskiego Ski & Sun w Świeradowie Zdroju połączonego z koleją gondolową, prace te wykonuje i wiodącym od lat operatorem ratraków pozostaje Józek Maćkowski. To on operuje też samodzielnie nocą. Z kolei w przerwach na jazdę nocną jest wspierany przez jego i miejscowej s-ki wychowanków; Krzyśka i Eneasza. Do użytkowanego też przez ostatniego z nich ratraka należy również utrzymywanie trasy i wyciskanie śladu do narciarstwa biegowego na odbiegającej w kierunku Polany Izerskiej, a dalej Hali Izerskiej i kultowego schroniska Chatki Górzystów, części szlaku Cietrzewia. Wspomniany pozostając aktywnym biegaczem narciarskim, wie najlepiej jaki efekt powinna przynosić i taki przynosi Jego 100-ka, najmniejsza maszyna z tychże ratraków.

Wydawać by się mogło, że praca ratraka, to tylko mniejsze, bądź większe przemieszczanie śniegu, jego wyrównywanie i założenie stożkowo biegnących pasków tzw. sztruksu, możliwe do wykonania w dowolnej porze i warunkach śniegowo – pogodowych, co jako użytkownicy stoków kojarzymy z częstym widokiem wyjeżdżających ratraków po zamknięciu tras. To jednak obraz mocno niepełny, gdyż, praca profesjonalnego operatora ratraka to ciągłe śledzenie komunikatów i warunków pogodowych, zwłaszcza w zakresie godzinowego rozkładu opadów, zmian siły wiatru, a co za tym idzie ew. zamieci i zawiei, temperatur, w szczególności, gdy te balansują na granicy 0 st. C, i to w różnym czasie i na różnych wysokościach, co na szczęście w zakresie prognozowania ułatwiają obecne aplikacje. Mając powołaną wiedzę, wspartą rozumieniem przekrojowej struktury pokrywy śniegu, która zmieniania się w czasie wraz ze zmianą temperatur i wilgotności, zwłaszcza w odniesieniu do ew. zlodzonej czy marznącej warstwy wierzchniej, w tym po opadach deszczu, a miękką, czy nasączoną warstwą położoną głębiej, co utrudnia lub wręcz uniemożliwia właściwe rozbicie warstwy wierzchniej i położenie równej powierzchni bez tzw. zadziorów, czy kalafiorów, które w postaci zbitych grud mogłyby później być wytrącane przez narciarzy. W efekcie dopiero w oparciu o wskazywane czynniki i swoje doświadczenie, operator podejmuje decyzję, co do czasu optymalnego działania na stoku i trasach narciarskich. Niezbędna pozostaje też dokładna znajomość stoku, jego ukształtowania, miejsc znajdowania się występów, większych kamieni i zagłębień, bo tego z poziomu pokrywy śnieżnej nie dostrzeżemy, a pług, czy wirujący z prędkością kilkudziesięciu tys. obrotów na minutę frez, ewentualnych potknięć, czy błędów, może nie wybaczyć.

Ciąg dalszy pod zdjęciami i reklamą

Zaczyna się formowanie na nowo pokrywy stoku, Niejednokrotnie wystarczy sam przejazd, bo płetwa szutrowa, tzw. finisher z mniejszym bądź większym dociskiem freza i niewielką jego prędkością obrotową załatwia wszystko, zwłaszcza na łagodniejszych stokach i trasach. Innym razem trzeba równocześnie mocno operować pługiem i przepychać masy śniegu, uprzednio przemieszczane i zsuwane przez narciarzy i snowboardzistów, bądź rozrzucać te tworzone przez armatki śnieżne.

   Oczywistym wyzwaniem dla każdego profesjonalnego operatora ratraka pozostaje nie tylko ubijanie i wyrównywanie stoku, ale umiejętne operowanie występującymi zasobami, depozytami śniegu i jego pokrywą, tak by zapewnić jego funkcjonowanie w jak najdłuższym terminie, co w pierwszym rzędzie oznacza też właściwe działanie w znanych strefach pierwszych wytopień, tak by zachować ciągłość przejazdu, bo bez tego stok mający odpowiednią pokrywę w dalszych miejscach i tak nie mógłby funkcjonować. To wielka sztuka w obecnie coraz łagodniej przebiegających zimach. Proces ten co do zasady wspiera odpowiednia praca poszczególnych armatek śnieżnych, ale nie zawsze występują warunki do naśnieżania. Ratrakowcy mają też i swoje sposoby by dodatkowo pozyskiwać naturalny opad śniegu, jak jego gromadzenie i niedopuszczanie do jego wywiewania w zawiejach i zamieciach, np. poprzez puste przejazdy po skraju, tylko gąsienicami i/lub wyłuskiwanie go pługiem z obrzeży nasypów i trasy.

   I tak operator ratraka, wyrównuje, ubija, przemieszcza i pcha zwały śniegu do środka trasy i na wzdłużne przegłębienia wykorzystując płynne nastawy ukosowania pługa, zaczynając od skraju trasy, operując w tym samym czasie sterownikiem osiowego przybliżania, bądź oddalania mechanizmu freza i płetwy szutrowej, co ma szczególne znaczenie w trakcie pracy przy siatkach ochronnych, by te nie zostały wciągnięte i nawinięte na frez, bo co się z tym może wiązać, wydaje się, że nie trzeba tłumaczyć.

   Z podobnymi wyzwaniami mierzą się operatorzy ratraków we wszystkich ośrodkach narciarskich i pasmach górskich. W zależności od ich wielkości pracując samodzielnie lub w zespołach. Im wszystkim należy się uznanie oraz wdzięczność za wspomniany trud i efekt ich pracy. Nie można przy tym zapominać o operatorach i pracownikach obsługi urządzeń wyciągowych, spośród których najczęściej wywodzą się i pracownicy obsługi urządzeń naśnieżających w postaci popularnych armatek czy tzw. fabryk śniegu, jedna z których znajduje się i w Świeradowie, a bez pracy których i której to infrastruktury przy obecnych kapryśnych zimach, nie byłoby nawet czego ubijać i widoku tych efektownie prezentujących się pojazdów na stoku nie sposób byłoby dostrzec.

        Współczesne ratraki to komfortowe, z nadmiarem mocy, ładnie prezentujące się i zwrotne maszyny. Doskonale oświetlone z przemyślanym systemem gąsienic wspieranych wewnętrznie przez kilka sprzężonych pasów wzdłużnych, by pojazdy te nie zapadały się w śniegu i miały jednocześnie moc do przemieszczania i wypychania zwałów śniegu w stromym terenie górskim. Z kolei system zarządzania pracą i obsługą maszyny został sprowadzony do manipulowania sterownikami w oparciu o tzw. joysticki i panele ekranu komputerowego. To oczywiście wymaga dużego skupienia operatora, dając jednocześnie możliwość błyskawicznej reakcji na zmiany ukształtowania terenu i jego obrysu, bez pozostawiania zbędnego odstępu od skraju stoku i siatek ochronnych czy innych elementów infrastruktury, czy to poprzez błyskawiczne odrzucenie pługa lub freza od mijanej przeszkody, czy to operowania wysokością położenia i ukosowaniem samego pługa, a i stosownej regulacji siły docisku freza, czy jego sprzężenia. Tu trzeba widzieć jednocześnie przód i tył pojazdu i mieć szybki refleks, czyli jak się potocznie mówi mieć oczy wokół głowy.

    Na omawianym terenie użytkowane są ratraki wiodącej w branży firmy Pistenbully modele klasy 100 do 600. Przykładowo mod. 400, którym na co dzień operuje wspomniany Józek jest wyposażony w wysokoprężny silnik m-ki Cummins L9 o mocy 320 KW (435 KM). Jak mówi tenże operator praca ratrakiem mimo pewnych trudności i uciążliwości daje też dużo satysfakcji, gdy widzi się przed sobą usłany muldami, czy nierówny stok, a za sobą i finisherem maszyny, równo biegnącą sztruksową powierzchnię i tak ukształtowany w efekcie cały stok.

       Kolejny raz wyrównując stok, mijasz drogę asfaltową prowadzącą na Stóg Izerski i pchasz śnieg na ostatnie nachylenie stoku, wjeżdżasz na początkowy punkt trasy zjazdowej przy górnej stacji kolei gondolowej, robisz zwrot. Zawierucha, zamieć śnieżna, czy też gęsta mgła.  Jest głęboka gwiaździsta dzisiaj noc – jesteś sam – w dole rozpościera się widok świateł i lamp tworzących fascynujące kręte ciągi komunikacyjne oraz zgrupowania domostw i osiedli lub ich rozrzucone pojedyncze elementy, na różnych wysokościach, aż po horyzont. Sięgasz po jakiś batonik, myślami wracasz do stoków trudniejszych i bardziej stromych, gdy operowałeś ratrakiem poruszającym się na zakotwiczonej linie, pozwalającej nie tylko bezpiecznie się tam przemieszczać, co w oparciu o wyciągarkę jeszcze pod górę i na większe odległości przepychać solidne zwały śniegu.

Po dniach kilku to o czym wspomniałeś, ma miejsce na nartostradzie Ski&Sun, operujesz ratrakiem na linie, przedstawionym do testów. Kotwiczonej w tej sytuacji, z braku stałych punktów, w oparciu o ustawiony na wzniesieniu współpracujący solidny ratrak Krzyśka o oznaczeniu 400. Pierwsze oceny są zachęcające. Korzystając z systemu zsynchronizowanej z prędkością obrotową silnika, wyciągarki, pchasz potężne zwały śniegu pod górę, czy ukośnie przemieszczasz je do środka i w miejsca oczekiwane z miejsc ponad miarowego zalegania, w sposób istotny modelując stok podczas jednego przejazdu i znacznie przyspieszając pracę. Niezależnie od decyzji, co do przydatności systemu na omawianym terenie, jedno nie pozostawia wątpliwości. Józek pokazałeś klasę, pozostajesz elitą wśród operatorów.

    Kolej gondolowa Ski & Sun rozpoczyna dzień nowy. Charakterystyczny trzask zapięć narciarskich, czy przeskoku ząbków na listwie spinającej buty do deski. Pierwsi i kolejni narciarze i snowboardziści stają na platformie startowej przy stacji górnej. Przed nimi równy, doskonale przygotowany stok nartostrady i ten sztruks połyskujący w promieniach słońca, czy nawet pochmurne dni. Na to czekamy i o tym marzymy – jazdę zaczynamy.

Autor: Jan Nowiński / artykuł sponsorowany



    Zobacz również