Tatry, Beskidy czy Sudety – gdzie pojechać na narty?
Przed rozpoczynającą się właśnie ostatnią „turą” ferii zimowych, przygotowaliśmy krótkie zestawienia potencjału narciarskiego poszczególnych regionów w Polsce. Chcielibyśmy tutaj zwrócić uwagę na tendencję, która zaczyna pomału pokazywać zamiany na polskim rynku narciarskim. Otóż dawniej przed wyjazdem na zimowy urlop braliśmy pod uwagę jedynie pojedyncze stacje, lub co najwyżej miejscowości. Obecnie coraz częściej podejmujemy decyzje porównując cale regiony narciarskie, nawet jeśli nie posiadają one jednego wspólnego karnetu.

Jeśli dokładnie popatrzymy na narciarską mapę Polski, wyraźnie widać, że powstało tu kilka regionów, gdzie koncentracja wyciągów i tras zjazdowych jest zdecydowanie większa niż w pozostałych zakątkach naszych gór. Tradycyjnie takim regionem, o najdłuższej tradycji sportów zimowych są Tatry i Podhale, dość długą historią cieszyć się mogą także Beskid Śląski oraz Karkonosze w Sudetach. Do tego dołączyły także w ostatnich latach Beskid Sądecki i Ziemia Kłodzka. Te pięć regionów skupia ponad 85% całego potencjału narciarskiego w Polsce – wyciągów i tras.
Krótki przegląd regionów zacznijmy od Tatr i Podhala. Tak naprawdę mamy tutaj jedną „prawdziwą” narciarską górę – czyli Kasprowy i całe mnóstwo ośrodków, nowocześnie urządzonych i różnej wielkości, które nastawione są na jazdę relaksacyjną. Samego Kasprowego przedstawiać chyba nie trzeba – to góra kultowa, z najwyżej położonymi w Polsce, z czarnymi trasami w kotłach – Gąsienicowym i Goryczkowym; góra trudna, ale wspaniała, obowiązkowa do odwiedzenia dla zaawansowanych narciarzy, ale kapryśna – dość wspomnieć, że w ciągu kilku ostatnich sezonów zdarzało się, że pracowała tylko przez kila tygodni w ciągu całego sezonu, a raz nawet ni udało się jej uruchomić w ogóle!
<content>19112</content>
Natomiast pozostałe ośrodki na Podtatrzu to dokładne przeciwieństwo Kasprowego – dominują w nich bardzo łatwe, krótkie niebieskie trasy (z kilkoma wyjątkami, które można zliczyć na palcach jednej ręki) i bardzo dobra infrastruktura – nowoczesne krzesełka i dobra baza gastronomiczna, powodują że są to miejsca do typowo relaksacyjnej jazdy. Wielką zaletą tego regionu są dobre warunki klimatyczne – zazwyczaj jest tu zimniej i bardziej śnieżnie niż gdzie indziej. A nawet jeśli śniegu jest niewiele – część tutejszych ośrodków dysponuje najnowocześniejszymi instalacjami do naśnieżania. Wadą jest natomiast dość spory ruch na trasach praktycznie przez cały sezon – w jego szczycie do wyciągów można czekać i 15 minut!
Nieco inaczej wygląda sytuacja w Beskidzie Śląskim. Historia zagospodarowania tej części naszych gór sięga lat 60. kiedy powstawały tu ośrodki narciarskie z bardzo urozmaiconą siecią tras narciarskich – zarówno dla początkujących jak i dla bardzo zaawansowanych narciarzy. Do takich miejsc z pewnością zaliczyć można Skrzyczne, sąsiedni SON, Stożek, Soszów czy Czantorię. Ich zaleta jest właśnie urozmaicenie, wadą – w większości (ale nei wszędzie) – stare wyciągi. „Druga fala” zagospodarowania gór przyszła w latach 90. i trwa nadal, kiedy zaczęły powstawać ośrodki przypominające te podhalańskie – z nowoczesnymi kolejkami i łatwymi, prostymi trasami – jak w Wiśle czy Istebnej.
Jeśli chodzi o warunki klimatyczne, to dawniej obszar ten charakteryzował się bardzo obfitymi opadami śniegu – ponieważ jest on wysunięty na zachód, wilgotne masy powietrza znad Atlantyku powodowały, że często śniegu było tu nawet o pół metra więcej niż w sąsiednim, wyższym przecież Beskidzie Żywieckim. Ostatnie kilka lat jednak było wyjątkowo mało śnieżne – dlatego większa popularnością cieszyły małe, łatwiejsze do zaśnieżenia trasy w Wiśle niż ambitne trasy w Szczyrku. Jednak pod względem ilości tras i ich zróżnicowania be wątpienia jest to region z największym potencjałem narciarskim w Polsce. Być może nowe inwestycje, które szykują się w Szczyrku już w tym roku, z powrotem podniosą go na szczyt również pod względem frekwencji.
Dość młodym regionem narciarskim, który zdobywa sobie coraz większą popularność wśród narciarzy jest Beskid Sądecki. Mamy tutaj dwie duże stacje narciarskie – Dwie Doliny i Jaworzynę, a także całe mnóstwo mniejszych (w Krynicy, Tyliczu, Rytrze), które oferują bardzo dobrą infrastrukturę – nowoczesne kolejki i ciekawe, zróżnicowane trasy. Pod wieloma względami jest to obszar, który łączy dobre cechy Beskidu Śląskiego i Podhala – nowoczesnością nie ustępuje ośrodkom pod Tatrami, a zróżnicowanie tras – tym z zachodniej części Beskidu. Na dodatek jest to miejsce z bardzo dobrymi warunkami klimatycznymi – pokrywa śniegowa utrzymuje się u bardzo długo, a do tego występuje większa ilość dni słonecznych niż gdzie indziej. Jeśli dodamy do tego jeszcze obecność dużych uzdrowisk, trzeba spodziewać się, że będzie to region coraz liczniej odwiedzany.
Przenieśmy się teraz w Sudety. Najdłuższą tradycją narciarską cieszą się tutaj Karkonosze i okolice Jeleniej Góry, a dwa z tutejszych kurortów – Szklarska Poręba i Karpacz, czasami bywały porównywane z samym Zakopanem. Jest to region wielkich narciarskich kontrastów – świetne tereny, urozmaicone trasy kontrastują z dość przestarzałą infrastrukturą; duża wysokość i dobre, ale kapryśne warunki śniegowe z jednej strony – a z drugiej niewielkie szanse na szybki rozwój, głównie z powodu ochrony przyrody. Nieco narciarskiego ożywienia wnoszą stacje na Łysej Górze i nowoczesna gondole w Świeradowie w Górach Izerskich, ale również tutaj nie widać szybkich perspektyw dalszej rozbudowy stacji. Natomiast wielką zaletą jest znakomite zaplecze noclegowe i gastronomiczne, a także obecność uzdrowisk w Świeradowie i Cieplicach.
Środek ciężkości narciarstwa sudeckiego wyraźnie przesunął się w ostatnich latach na Ziemię Kłodzką. Dwie duże stacje narciarskie – Zieleniec i Czarna Góra, a do tego kilka mniejszych ośrodków, które są nowocześnie urządzone, mają dobre zaplecze noclegowe i gastronomiczne a przy tym nadają się zarówno dla początkujących i jak i bardziej zaawansowanych narciarzy powodują, że jest to chyba najbardziej „harmonijnie skomponowany” region narciarski w Polsce. Bez wątpienia jego zaletą są także dobre warunki klimatyczne, zwłaszcza w wyższych partiach gór. Pod wieloma względami jest to taki sudecki odpowiednik Beskidu Sądeckiego – w naszej opinii w najbliższym czasie więcej tu może zadziać się pozytywnego niż złego. Dlatego to właśnie te dwa regiony uważamy za najbardziej perspektywiczne w ciągu kilku najbliższych lat.
Aby łatwiej porównać poszczególne regiony przygotowaliśmy małe zestawienie, które dobrze obrazuje różnice pomiędzy poszczególnymi regionami:
| Tatry i Podhale | Beskid Śląski | Beskid Sądecki | Karkonosze | Ziemia Kłodzka |
Ilość wyciągów (w nawiasie gondole i krzesła) | 72 (26) | 64 (15) | 38 (10) | 36 (6) | 38 (10) |
Długość tras | 63 km | 91 km | 45 km | 29 km | 35 km |
Procentowy udział tras niebieskich, czerwonych i czarnych | N – 63 % C – 26 % Cz – 11 % | N – 51 % C – 34 % Cz – 15 % | N – 60 % C – 36 % Cz – 4 % | N – 49 % C – 41 % Cz – 10 % | N – 49 % C – 41 % Cz – 10 % |
Przepustowość | 143 tys./h | 94 tys./h | 44 tys./h | 30 tys./h | 33 tys./h |
Ilość narciarzy na kilometr tras (liczona według przepustowości) | 2270 | 1030 | 970 | 1030 | 940 |
Każdy z regionów posiada swój specyficzny charakter, niemniej można pokusi się o pewne wnioski płynące z powyższego zestawienia dla narciarzy.
Jeśli szukamy miejsca, gdzie nie zmęczymy się na nartach, a na dodatek nie przeszkadza nam tłum narciarzy – zdecydowanie warto polecić Podhale, a także Wisłę i Istebną w Beskidzie Śląskim.
Z kolei jeśli najważniejszym elementem zimowego wypoczynku są dla nas ambitne trasy, a nie przeszkadza nam przestarzała infrastruktura lub niewygodny transport – warto wybrać się do Szczyrku, na Kasprowy czy tez w Karkonosze.
Natomiast Beskid Sądecki i Ziemia Kłodzka to miejsca dla każdego – najbardziej urozmaicone, a przy tym nowoczesne i dobrze zorganizowane.









