Rekordy i ciekawostki narciarskie w Polsce
Narty w Polsce to nie tylko odwieczny dylemat gdzie jechać by był śnieg, a nie było kolejek do wyciągów, ale także ciekawy kawałek historii turystyki i zagospodarowania naszych gór. Która kolejka jest najstarsza, gdzie krzyżują się wyciągi, które ośrodki istniały jeszcze kilkanaście lat temu, a obecnie ? Przedstawiamy cały zestaw rekordów i ciekawostek narciarskich, o których niewiele osób wie, a które mogą czasami zmienić nasze postrzeganie stacji narciarskich na „naszym podwórku”.

Historia polskiego narciarstwa zjazdowego rozpoczęła się na Kasprowym Wierchu i od niego koniecznie trzeba zacząć. Jest to bowiem miejsce na narciarskiej mapie Polski absolutnie wyjątkowe – jedyne miejsce gdzie możemy pojeździć w prawdziwie wysokogórskiej scenerii, jednocześnie to tutaj właśnie powstała pierwsza kolej linowa w naszym kraju, która po modernizacji służy do dziś. Nie dość, że jest to pierwsza kolej linowa wybudowana w Polsce (a 60. na świecie), to jeszcze do dziś utrzymała rekordy – jest najdłuższą (sumując oba odcinki z których się składa) kolejką linową w Polsce, dochodząc niemalże do 4,3 km długości, a także pokonuje największą różnicę poziomów – 936 metrów. Została wybudowana w rekordowo krótkim czasie 227 dni, z czego większość przypadała na okres zimy, a koszty jej budowy zwróciły się jeszcze przed wojną. Warto też dodać, że przy okazji budowy wybuchła ogólnopolska „afera” – pierwsze starcie narciarzy z „zielonymi” – w wyniku której do dymisji podała się cała ówczesna Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Widać wyraźnie, że ten konflikt ma w naszym kraju długą tradycję… Więcej o historii Kasprowego można przeczytać tutaj.
<content>19112</content>
Kolej na Kasprowy Wierch to najbardziej złożona technicznie kolej w Polsce. Nieco prostsze w budowie, a przy tym bardzo lubiane przez narciarzy są koleje gondolowe. W Polskich górach mamy ich trzy. Najstarsza z nich - na Szyndzielni nad Bielskiem-Białą, oddana została do użytku w 1953 roku, później wielokrotnie modernizowana. Kilka miesięcy temu podpisano umowę z firmą Doppelmayr o kolejnej modernizacji – szkoda tylko, że trasy zjazdowe pozostają od wielu lat zamknięte… Drugą pod względem wieku, a przy tym (nie licząc Kasprowego) najdłuższą i pokonującą największą deniwelację jest gondolka na Jaworzynę Krynicką. Z kolei najnowocześniejsza nasza gondola prowadzi ze Świeradowa-Zdroju na Stóg Izerski. Warto jeszcze pamiętać, że w Zieleńcu od zeszłego sezonu funkcjonuje tzw. telemix – czyli kolej mieszana, z krzesełkami i gondolami, przy czym wyposażona jest ona tylko w dwie 8-osobowe kabiny.
Najbardziej pożądanym przez narciarzy środkiem transportu w górę są wyciągi krzesełkowe. Jest ich w Polsce w tej chwili już ponad 90 i co roku przybywają kolejne. (O planowanych inwestycjach w Polsce więcej znajdziecie tutaj - Planowane inwestycje w Polsce na sezon 2016/17) Pod względem technologii mamy w naszych górach prawdziwy przegląd konstrukcji – od najstarszych, 1-osobowych, które ciężko już gdzieś zobaczyć w Europie, po najnowocześniejsze 6-osobowe kanapy, podgrzewane i wyposażone w osłony od wiatru. Tych 1-osobowych wyciągów krzesełkowych działa do dziś w Polsce trzy – najstarszy z nich, pochodzący z 1959 roku (ale kilka razy modernizowany) znajduje się w Karpaczu i prowadzi na Kopę. Najbardziej intensywnie wykorzystywany narciarsko jest wyciąg na Tobołów w Koninkach, trzeci zaś wyciąg tego typu znajduje się w Myślenicach na Zarabiu. Po drugiej stronie tego zestawienia znajdują się najnowocześniejsze, wyprzęgane 6-osobowe kanapy z osłonami przeciwwietrznymi. Jest ich w Polsce obecnie osiem – 3 w Białce Tatrzańskiej, 2 w Zieleńcu i po jednej w Zakopanem, Czarnym Groniu i Karpaczu. Podobna, tylko 4-osobowa kanapa z osłonami znajduje się także w Szczyrku i prowadzi z Jaworzyny na szczyt Skrzycznego.
Jeśli jesteśmy już przy ciekawostkach związanych z kolejkami krzesełkowymi – w dwóch miejscach w Polsce znajdują się „skrzyżowania” kolei krzesełkowych. Pierwsze z tych miejsc to Zieleniec – pod grzbietem Gór Orlickich 6-sosobowa kolej Winterpol (z pomarańczowymi osłonami) przechodzi ponad 4-osobową kanapą Gryglówka. Drugie podobne miejsce znajduje się na Czarnym Groniu w Beskidzie Małym, ale zostało ono inaczej rozwiązane technicznie – tutaj 4-osobowa kanapa przechodzi pod 6-osobową koleją z osłonami w ten sposób, że oba wyciągi korzystają z jednej podpory.
Innymi ciekawymi rozwiązaniami technicznymi w naszych stacjach narciarskich są przejazdy nad ulicami. Najwięcej jest ich w Zieleńcu w Sudetach. Mamy tutaj dwa przejazdy tras narciarskich nad droga wojewódzką wiodącą z Dusznik do Międzylesia. Oprócz tego nad tą samą ulicą przechodzą dwie koleje krzesełkowe i wyciąg orczykowy. Z kolei w centrum Karpacza wybudowano stumetrowy tunel pod stokiem Kolorowa –jedyne tego typu rozwiązanie w Polsce. Trzecim miejscem, gdzie mamy podobną sytuacje jest Krynica, gdzie w ośrodku narciarskim Henryk trasa zjazdowa i kolej przebiegają nad lokalną ulicą.
Wielu narciarzy nurtuje z pewnością pytanie – która polska stacja narciarska jest największa? W tym przypadku trzeba zaznaczyć, że istnieją dwa podejścia do tego problemu – można to wyliczyć na podstawie największej długości tras lub też na podstawie największych możliwości transportowych wyciągów w danej stacji – tzw. przepustowości. Pod tym pierwszym względem największą pojedynczą stacją narciarską w Polsce jest Szczyrkowski Ośrodek Narciarski, który dysponuje 22 km tras zjazdowych. Na dodatek ma on wspólny karnet (i połączenie, ale w jedną stronę) z sąsiednim COS-em na Skrzycznem, co daje w sumie 34 km dostępne dla narciarza. Pod względem przepustowości natomiast nie ma sobie równych Białka Tatrzańska – 9 kolei krzesełkowych i 9 orczyków gwarantuje możliwość przewiezienia ponad 28 tys. narciarzy na godzinę! Także Białka wchodzi w skład wspólnego karnetu TatrySki, który obecnie udostępnia narciarzom ponad 40 km tras w 9 ośrodkach narciarskich.
Z wielkością ośrodków wiąże się też zagadnienie długości tras zjazdowych. Niestety – nie jest u nas z tym najlepiej. Tylko pięć tras jest dłuższych niż 3 km, a kolejne 13 – dłuższych niż 2 km. Nominalnie najdłuższy (ponad 5 km) jest zjazd z Kasprowego do Kuźnic przez Kocioł Goryczkowy, ale warto pamiętać, że druga część tej trasy to po prostu długi, w miarę płaski dojazd doliną. Dlatego jako najdłuższy „prawdziwy” zjazd w Polsce należy przyjąć kombinację tras ze szczytu Pilska do Korbielowa, która liczy prawie 4,5 km długości. Na drugim miejscu wymienić trasa FIS ze Skrzycznego, z tym, że jej dolny odcinek rzadko kiedy jest przejezdny (podobnie zresztą jak i w Korbielowie…). Więcej niż 3 km posiadają także zjazdy ze szczytu Szrenicy do Szklarskiej Poręby, a także z Jaworzynki do Szczawnika w kompleksie Dwóch Dolin. Z tych wszystkich tras najczęściej przejezdna na całej długości jest ta ostatnia.
Od najdłuższych tras w naszych górach tylko jeden krok do zestawienia najtrudniejszych tras, po jaki można u nas jeździć. Tutaj uwaga jest następująca – nie istnieje obiektywna możliwość oceny która trasa jest najtrudniejsza. Zależy to nie tylko od nachylenia stoku (to oczywiste), ale też i od jego szerokości i aktualnych warunków. Dlatego tutaj pokusimy się tylko o wymienienie tych tras, które ambitny narciarz na pewno powinien „zaliczyć”.
Na pierwszym miejscu – Kasprowy, a zwłaszcza zjazd przez kocioł Goryczkowy, który dostarcza takich wrażeń, jak żadna inna trasa w Polsce. Koniecznie trzeba wymienić trasę FIS ze Skrzycznego i równoległą do niej Kaskadę, a także dwa stoki z pobliskiego SON-u – Bieńkulę i Golgotę. Jedną z najstromszych tras w Polsce jest bez wątpienia zjazd ze szczytu Pilska na Halę Miziową, nie można też zapomnieć o trasie FIS na Jaworzynie Krynickiej i na Stożku w Wiśle. Z kolei w Sudetach ambitny narciarz powinien się zmierzyć z trasą A w Czarnej Górze, a także z trasą na Dzikowcu koło Wałbrzycha. Z kolei w Karkonoszach do kanonu należy zjazd z Kopy, a także czarna trasa na Szrenicy, choć trzeba uczciwie przyznać, że te dwie ostatnie są niezmiernie rzadko otwarte. Więcej na ten temat można przeczytać w osobnym artykule - 10 najstromszych tras w Polsce
Od najtrudniejszych tras przejdźmy do zupełnie innej „specjalności” Polski. O tym, że nasza ojczyzna jest krajem wybitnie nizinnym – wiedza wszyscy, jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę, że ponad 20 stacji narciarskich w Polsce znajduje się poza górami. Niektóre z nich wyposażone są nawet w krzesełka – jak Bałtów, Kamieńsk czy daleka Gołdap. Jednak prawdziwym ewenementem są wyciągi narciarskie położone prawie nad samym morzem. W Szczecinie mamy stok nazywany szumnie „Gubałówką”, na nartach pojeździć można także w Sopocie, gdzie stok oddalony jest od plaży tylko o dwa kilometry!
Na koniec naszego przeglądu rekordów i ciekawostek kilka zdań o ośrodkach, które kiedyś były bardzo popularne, a obecnie już nie istnieją, lub też nie funkcjonują jako stacje narciarskie. Bez wątpienia najbardziej znanym przykładem jest Gubałówka, która wskutek sporów własnościowych utraciła pozycję jednego z najlepszych miejsc narciarskich w Zakopanem. Choć trzeba przyznać, że obecnie pracuje się nad tym by przewrócić tu ruch narciarski. W Zakopanem także słynny niegdyś był stok slalomowy na Nosalu, który obecni jest już nieczynny.
Innym przykładem jest wspomniana już wcześniej Szyndzielnia, na której z powodu ochrony przyrody nie pozwolono przebudować tras i stworzyć nowoczesnej stacji – słynna Sahara mocno już zarosła. W niedalekim Szczyrku podobnie stało się na Beskidku w Szczyrku – jeden z najlepszych stoków slalomowych w regionie zarasta krzakami. Najbardziej drastycznym przykładem wydaje się być jednak popularna niegdyś Sucha Dolina niedaleko Piwnicznej – z dużej, dobrze prosperującej stacji nie pozostało już praktycznie nic – turystów dziwić może duży budynek Hotelu Górskiego, stojący wśród dawnych, obecnie już nieistniejących tras.







![TYDZIEŃ TANIEGO SZUSOWANIA: Jak oszukać inflację i jeździć na nartach tanio? [ZAPOWIEDŹ CYKLU] TYDZIEŃ TANIEGO SZUSOWANIA: Jak oszukać inflację i jeździć na nartach tanio? [ZAPOWIEDŹ CYKLU]](/fileadmin/_processed_/e/b/csm_zajawka_ffc67a4049.png)

