Atomic Tracker 2012 / 2013 – zamach na rodzinę królewską.
W odpowiedzi na coraz większe zainteresowanie narciarzy prawdziwym kontaktem z przyrodą i zjazdami w najbardziej niedostępnych miejscach, do których nie docierają żadne wyciągi oraz na najzwyklejszą satysfakcję ze zdobywania szczytów, zjednoczone siły firm Atomic i Salomon opracowały tourowe wiązania o nowatorskiej konstrukcji. W sezonie 2012/2013 ofertę obu firm wzbogacą modele Tracker 16 – Atomic i Guardian 16 – Salomon.
Choć Tracker / Guardian reklamowane są jako sprzęt backcountry, w założeniu wiązania tego typu mają ułatwić życie zwolennikom prawdziwie wolnego narciarstwa, będącego połączeniem skitouringu z freeride i backcountry. Istotą tego pomysłu jest działanie wiązań niejako w dwóch trybach pracy. Pierwszy z nich to tryb zjazdowy, zapewniający pełną kontrolę nad nartami i bezpieczeństwo wypięcia podczas upadku. Wiązanie pracujące w tym trybie niczym nie różni od tradycyjnego wiązania freeride. But jest zespolony z nartą dwoma bezpiecznikami a pięta jest nieruchoma. Dodatkowo w wiązaniach Tracker / Guardian zastosowano technologię Low Profile Chassis zapewniającą najniższą możliwą odległość podeszwy buta od narty, która znacznie poprawia stabilność i polepsza „czucie terenu”. Z wiązaniem zintegrowane jest płyta Oversized Platform zwiększająca transmisję siły na krawędzie narty oraz poprawiająca nieco odbicie odpowiadające za przyspieszenia przy wyjściach z wiraży. Dzięki zastosowanej technologii Hike and Ride wiązania Tracker / Guardian posiadają drugi tryb pracy, który aktywowany jest kiedy sytuacja wymaga skitourowego przemieszczania się po płaskim terenie lub pod górę. Poprzez przesuniecie jednej dźwigienki za pomocą kijka, odblokowana zostaje pięta i nasze wiązania zamieniają się w pełnowartościowe wiązania tourowe. Warte uwagi jest to, że przełączanie z pozycji ride na hike i odwrotnie odbywa się bez potrzeby odpinania nart, co jest szczególnie istotne podczas wypraw w trudny teren i bardzo głęboki śnieg. Dodatkowo wiązania wyposażono w dźwigienkę pozwalającą na blokowanie powrotu wiązania. Dzięki temu rozwiązaniu można w bardzo prosty sposób skompensować nachylenie terenu podczas podchodzenia sprawiając, że spacer pod górę staje się znacznie bardziej komfortowy. W zależności od stopnia nachylenia terenu blokowanie kąta powrotu można zmieniać w trzech pozycjach, co pozwala na wygodne poruszanie się po bardzo zróżnicowanym terenie. Konstrukcja wiązania minimalizuje niekorzystny wpływ głębokiego śniegu na precyzję jego działania. Można je bezproblemowo zapiąć w każdych warunkach, nawet w najbardziej głębokim śniegu (oczywiście do pewnego momentu)
Choć wiązania Tracker / Guardian z technologią Hike and Ride reklamowane są jako całkowicie nowatorski produkt, będący owocem współpracy inżynierów i ekspertów firm Atomic i Salomon, nie należy zapominać, już w sezonie 2007 / 2008 niemiecki Marker wprowadził na rynek linie wiązań Royal Family z modelem The Duke 16 który opierał się właśnie na koncepcji wiązania pracującego w dwóch trybach. Patrząc na oba rozwiązania, zarówno firm Atomic / Salomon jak i Marker obie koncepcje są niemal identyczne. Ogromną przewagą systemu Atomic / Salomon jest możliwość dokonania przełączenia trybu pracy bez odpinania nart. W wiązaniach Royal Family Markera, dźwigienka przełączająca znajduje się po środku wiązania, pod butem, więc aby aktywować system należy nartę odpiąć. Trzeci z wielkich producentów wiązań także nie śpi. Tyrolia przygotowuje na sezon 2012 / 2013 wprowadzenie wiązania Adrenalin 16, które również oferuje pracę w trybach ride i hike a aktywacja systemu odbywa się bez konieczności odpinania narty. Austriacka firma również wyprzedziła drużynę Atomic / Salomon i pod flagą Elana wprowadziła na rynek wiązania Adrenalin 16 jako limitowaną serię do wybranych modeli nart.
Atomic Tracker 16 oraz Salomon Guardian 16 będą dostępne na rynku pod koniec roku 2012. Oba produkty nie różnią się niczym poza szatą graficzną i logo producenta i oba będą oferowane po tej samej cenie. Czy zdetronizują miłościwie nam panującą rodzinę królewską Markera przekonamy się w przyszłym sezonie.
Ciąg dalszy pod zdjęciami i reklamą









