Skip to main content
Newsy z Włoch

Alpejskie superskipasy – czy to się opłaca?

Kiedy spytamy przeciętnego narciarza z Polski – dlaczego woli jeździć na narty w Alpy niż po w polskie góry – oprócz tak oczywistych odpowiedzi, jak to że góry wyższe, lepsza infrastruktura i pewny śnieg, na jedno z czołowych miejsc wysuwa się stwierdzenie, że za przyzwoitą cenę oferuje się tam nieporównywalnie większą liczbę tras zjazdowych. Na fali potrzeby oferowania jak największej ilość tras na jednym karnecie wyrosły całe giganty organizacyjne, które przekrzykują się w marketingowym urabianiu klienta – „u nas masz 500, 800, 1000 km na jednym skipassie!” Tylko czy komuś jest to potrzebne, albo w ogóle się opłaca?

ask
Alpejskie superskipasy
Alpejskie superskipasy

W odróżnieniu od polskich stoków, na których przeważa narciarstwo ekstensywne, w zdecydowanej większości ośrodków alpejskich nie da się kupić biletu na jeden zjazd przy wyciągu. Trzeba skorzystać z karnetu, których wybór jest bardzo szeroki. Bardzo często zdarza się sytuacja, kiedy nie wiemy który karnet wybrać - dla ułatwienia prezentujemy poniżej modelowe przedstawienie "możliwości" karnetów.

 

W Alpach ukształtował się wielostopniowy system karnetów. Osobne karnety oferują poszczególne stacje narciarskie, najczęściej pokrywające się z terenami danej miejscowości lub góry, na której znajdują się wyciągi. Poszczególne stacje położone blisko siebie (np. w obrębie jednej doliny), często połączone ze sobą trasami zjazdowymi, połączone są w regiony narciarskie, które, można by rzec, są najpopularniejszą formą karnetów w Alpach. Istnieje w końcu trzeci, najwyższy stopień karnetów, nazywanych często "superskipassami". Łączą one kilka położonych blisko siebie regionów.

Wielkość terenu objętego wspólnym karnetem jest bardzo zróżnicowana. Poszczególne stacje narciarskie oferują najczęściej 30-50 km tras zjazdowych, ale są też stacje zdecydowanie większe, w których długość tras zjazdowych przekracza 100 km. Regiony narciarskie, czyli karnety drugiego stopnia, oferują znacznie więcej - średnio 150-300 km tras zjazdowych, ale prawdziwego zawrotu głowy można dostać patrząc na wielkości prezentujące "superkarnety" - długość tras zjazdowych wynosi 600-1200 km (!), liczby wyciągów idą w setki.

<content>19112</content>

"Superskipassy" powstały głównie w celach prestiżowych - za zbliżone pieniądze narciarz może potencjalnie skorzystać z wielokrotnie szerszej oferty narciarskiej. "Potencjalnie", bo przecież jasnym jest fakt, że nie ma narciarzy, którzy mogliby przejechać na tygodniowym skipasie tysiąc kilometrów tras zjazdowych. Poszczególne regiony tworzą więc superkarnety, po to by jeszcze silniej oddziaływać, głównie za pomocą magii liczb, na swoich klientów.

To co wielkim „superregionom” udało się znakomicie to wmówienie klientowi, że nie ma wielkich różnic pomiędzy cenami karnetów regionów a "superkarnetami" obejmującymi także sąsiednie regiony narciarskie. Prawda jest taka, że jeśli mądrze przemyślimy temat, możemy zaoszczędzić bardzo dużo – przy 4-osobowej rodzinie nawet kwotę równą cenie karnetu dla kolejnej osoby! Warto tu zauważyć, że w Internecie czy innych mediach promuje się właściwie tylko „superkarnety”, tak że wielu narciarzy nawet nie zdaje sobie sprawy, że może zakupić karnet tylko dla region, w którym mieszka i jeździ.

Dlaczego tak się dzieje? No z najprostszej pod słońcem przyczyny – dla pieniędzy! Różnica pomiędzy ceną karnetu w regionie gdzie jeździmy a ceną superkarnetu w większości jest czystym zyskiem dla operatora, który tylko część z tych pieniędzy wydaje na reklamę i marketing, a resztę chowa do przysłowiowej kieszeni. Wiele takich superkarnetów to wirtualne produkty, służące „pod przykrywką” ulepszania oferty dla klienta tylko i wyłącznie do wyciągania od niego coraz większej ilości pieniędzy. Bo niech każdy się przyzna (z ręką na sercu) – ile razy kupując wielki karnet (Dolomiti Superski czy Ski Amade) jeździł w więcej niż dwóch stacjach, i to zapewne tych leżących blisko hotelu czy pensjonatu?

 

Żeby nie być gołosłownym – kilka przykładów. Największy karnet narciarski w Alpach – Dolomiti Superski obejmuje kilkanaście regionów oferujących 1200 km na jednym skipasie. To wychodzi mniej więcej w czasie tygodniowego pobytu po 100 km w dwóch ośrodkach dziennie. Jasna sprawa – nie do zrobienia. Tymczasem można kupić karnet na dolinę Val Gardena łącznie z Alpe di Susi – w sumie 175 km tras. Czyli w sam raz tyle ile potrzeba. Różnica (ponoć tak niewielka) przy sześciodniowym karnecie w szczycie sezonu wynosi – prawie 20 euro (karnet 6-dniowy DolomitiSuperski – 275 euro, Val Gardena – 256 euro). Przy 4-osobowej rodzinie daje to 80 euro. Przy tym region w którym mieszkamy i faktycznie jeździmy zarobi podobną sumę, a dodatkowe pieniądze operator przeznaczy… by jeszcze lepiej marketingowo „przerobić” klienta… W przypadku takiego porównania, sens posiadania Dolomiti Superski (i konieczność) jest tylko wtedy gdy udajemy się na słynną Sella Ronda.

Podobnie jest i w innych przypadkach w całych Alpach – austriackie SkiAmade chwali się 760 km tras narciarskich – karnet 6-dniowy kosztuje tu w szczycie sezonu 241 euro. W skład tego superregionu wchodzi teren Schladming-Dachstein, który posiada 230 km tras, a analogiczny karnet kosztuje tu 204 euro (różnica 37 euro). We francuskim Paradiski karnet 6-dniowy kosztuje 291 euro, a w tym samym okresie karnet na samo La Plagne – 246 euro (aż 45 euro róznicy). W każdym z tych przypadków płaci się więcej za najczęściej iluzoryczną możliwość przejeżdżenia większej ilości tras…

Warto czasami zastanowić się nad rozwiązaniami pośrednimi. Na przykład – jeśli chcemy mieć możliwość wycieczki na jeden dzień do innego regionu, warto poszukać takich miejsc, gdzie są specjalne karnety oferujące możliwość wykorzystania jednego dnia w innej stacji. Taka współpraca występuję na przykład w dolinie Pitztal – gdzie przy zakupie karnetu 6-dniowego karnet jest ważny przez 2 dni na terenach narciarskich Kaunertaler Gletscher i Fendels (i na odwrót – kupując karnet w Kaunertal można pojeździć na Pitztalu i Rifflsee.

Oczywiście to nie jest tak, że superkarnety to „samo zło” – dzięki nimi można utrzymywać skibusy pomiędzy poszczególnymi stacjami, samym ośrodkom, zwłaszcza tym mniej znanym łatwiej się też promować „w kupie”. Ale zwracamy tu uwagę na problem, że zanim zdecydujemy się zakupić któryś „superkarnet” – zastanówmy się czy naprawdę go potrzebujemy. Zaoszczędzone pieniądze zdecydowanie lepiej wydać w regionalnej knajpie…



    Zobacz również