Skip to main content
Newsy ze stoków

Alpejski Puchar Świata: Powrót Vonn, spektakularne zwycięstwa Robinson i Haugana

Poprzedni weekend przyniósł kibicom alpejskiego narciarstwa światowej klasy rywalizację i wiele niespodzianek. W St. Moritz i Val d'Isère pisały się nowe rozdziały historii, a polskie widoki alpejskie zostały zdominowane przez fenomenalne występy australijskich i norweskich specjalistów

mat. prasowe opracowania Piotr Burda
Lyndsey w Aspen 2006 / wikimedia Arthur Mouratidis / Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic license.
Lyndsey w Aspen 2006 / wikimedia Arthur Mouratidis / Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic license.

Lindsey Vonn Powraca ze Zwycięstwem — 83. Triumf w Karierze

Na stosunkowo spokojnym początku weekendu, to Lindsey Vonn napisała najpotężniejszą historię. Legendarna Amerykanka, która w wieku 41 lat powróciła do konkurencji, rozbił konkurencję w zjeździe na Corvigliach i sięgnęła po 83. zwycięstwo w Pucharze Świata — pierwsze od marca 2018 roku.

Vonn ukończyła jazdę w 1:47 z przewagą 0.98 sekundy nad Austriaczką Magdaleną Egger. Trzecie miejsce zajęła kolejna Austriaczka Mirjam Puchner. To osiągnięcie ma szerokie znaczenie — Vonn stała się najstarszą zawodniczką, która wygrała zawody Pucharu Świata w historii. Poprzedni rekord pobił Didier Cuche w 2012 roku w wieku 37 lat.

Vonn przyznawała, że nie mogła uwierzyć w swoją szybkość na trasie. "To jak sen. To więcej niż sen" — powiedziała zaraz po finiszu, gdy płakała ze szczęścia. Pracowała niezwykle intensywnie w letnim przygotowaniu, a jej zespół, kierowany teraz przez słynnego Aksela Lunda Svindala (innego legendarnego narciarza), pracował bez wytchnienia nad każdym szczegółem.

Klucz do jej sukcesu tkwił w środkowej i dolnej partii trasy. Vonn, która startowała z numerem 16, pędziła szybko po gładkich fragmentach, a potem umiejętnie pracowała w trudnych zakrętach dolnej sekcji. "Wszystko, co mogłam zrobić, aby być szybsza, zrobiłam" — wyznała Vonn.

Emocje towarzyszące tej wygranej były ogromne. Vonn opowiadała, że tuż po wygranej zadzwoniła do swojego ojca: "Nigdy w życiu nie słyszałam, żeby był tak emocjonalny. Zaczął płakać, co zrobiło, że ja też zaczęłam płakać". Zwycięstwo oznaczało powrót do najwyższego poziomu — był to jej pierwszy World Cup win od siedmiu lat, ośmiu miesięcy i 29 dni.

To zwycięstwo stanowiło także przełom dla całego zespołu USA. Siedmioro zawodników Stifel U.S. Ski Team znalazło się w pierwszej trzydziestce, a wiele z nich osiągnęło osobiste rekordy sezonu. Bella Wright, która powróciła do konkurencji po przerwie, zajęła 16. miejsce — najlepszy wynik w ciągu dwóch lat. Haley Cutler, Keely Cashman i Allison Mollin uzbierały pierwsze punkty w Pucharze Świata.

Vonn jasno sygnalizowała, że to jej ostatni sezon w zawodowym sporcie. "Próbuję cieszyć się każdą chwilą, bo to mój ostatni weekend wyścigów w St. Moritz w życiu" — mówiła. "Po tym roku nie będę już wyścigować". To oznaczało, że każde zwycięstwo ma dla niej wyjątkową wartość.

Jej trener Aksel Lund Svindal zaznaczył coś istotnego — że Vonn, wbrew powszechnej opinii, nie jest "ślizgaczką", ale ostrą zawodniczką z mnóstwa zwojów. "Vonn może osiągnąć wszystko, co tylko chce" — mówił dyrektor HEAD Racing.

Robinson Przerywa Dominację Specjalistów Prędkości

Dzień później, Alice Robinson, neozelandzka specjalistka slalomu giganta, dokonała rzeczy dotychczas uważanej za niemożliwą — pokonała światową elitę w Super-G. Na słonecznych zboczach St. Moritz 24-letnia zawodniczka przejechała trasę Corviglia w czasie 1:14.84, wyprzedzając doświadczoną Francuzkę Romane Miradoli o zaledwie 0.08 sekundy. Na trzeciej pozycji zameldowała się włoska królowa prędkości Sofia Goggia.

To zwycięstwo zapisze się w historii — Robinson stała się pierwszą Nowozelandką, która wygrała Super-G w Pucharze Świata. Tym bardziej imponujące, że zawodniczka przyszła do tej rywalizacji jako specjalistka zjazdu technicznego, a nie prędkościowego.

Robinson sama przyznawała, że liniała zbyt ostrożnie w Super-G. Tym razem wyrzuciła obawy za burtę: "Dzisiaj nie miałam strachu — po prostu chciałam się na to przeznaczyć". Ta zmiana mentalności zaowocowała wspaniałą jazdą, w której finalna wielka prędkość łączyła się z precyzyjnym prowadzeniem narty.

Trasa, przygotowana przez trenera amerykańskiego zespołu narciarskiego, była techniczne wymagająca i grała na korzyść Robinson. Podczas gdy czyste „ślizgaczki" miały problemy z trudnymi zakrętami w środkowej części, Robinson wykorzystała swoją biegłość w slalomie gigancie, aby nieść prędkość tam, gdzie inni hamowali.

Romane Miradoli podążała tuż za Robinson — z przerwą +0.08s — i także pojawiła się na podium. Francuzka przyznała, że czuła się zbyt komfortowo na trasie, co czasami w Super-G oznacza wolniejszą jazdę. W każdym razie jej drugi rezultat świadczy o wysokim poziomie rywalizacji.

Warto odnotować, że Lindsey Vonn zajęła czwarte miejsce w Super-G — zaledwie 0.27 sekundy za Robinson. W piątek wygrała zjazd, w sobotę zajęła drugie miejsce, a w niedzielę ledwie knocking na podium. To pokazuje jej wszechstronność i odporność fizyczną.

Niestety, Mikaela Shiffrin, rekorddzistka Pucharu Świata, nie ukończyła Super-G — straciła bramkę w ostatniej części trasy. To był jej pierwszy start w Super-G od blisko dwóch lat.

Zwycięstwo Robinson przeformułowuje narrację przed zimowymi igrzyskami w Mediolanie-Cortinie w lutym. Nie jest już tylko kandydatką do medalu w slalomie gigancie — teraz jest także realnym zagrożeniem w dyscyplinach prędkościowych.

Haugan Broni Norweskiego Honoru w Val d'Isère

Na Face de Bellevarde w Val d'Isère rozegrał się dramatyczny pojedynek między Norem Timonem Hauganem a szwajcarskim wszechstronnikiem Loïcem Meillaardem. Stawka była wysoka — Meillard miał szansę na historyczne osiągnięcie: wygranie zarówno slalomu giganta, jak i slalomu w tym samym weekend w Val d'Isère. Ostatni raz takiego czynu dokonano w 1964 roku.

Ostatecznie Haugan pokazał taktyczne mistrzostwo i wygrał w czasie 1:37.89, pokonując Meillarda o 0.28 sekundy. Trzecie miejsce zajął inny Norweg, Henrik Kristoffersen.

Haugan wyznał, że czekanie między przebiegami było pełne napięcia. Po pierwszym przebiegu tracił zaledwie 0.05 sekundy do lidera Meillarda. Zawodnik przyznał także, że zmagał się z bólami pleców: "Dziś rano było całkiem źle, ale potem nieco się poprawiło. Szczególnie przed pierwszym przebiegiem było chyba najgorzej".

Drugie przebieg Haugana okazał się kluczowy. Podczas gdy inni zawodnicy tracili orientację na zarytej i stromej drugiej trasie, Norweg znalazł równowagę między agresją a kontrolą. Zbudował sobie wystarczającą przewagę, aby wytrzymać finisz Meillarda.

Sam Meillard nie narzekał — zajęcie drugiego miejsca po wygraniu wczorajszego slalomu giganta to solidne osiągnięcie. Szwajcar ocenił, że dzisiejsza rywalizacja była intensywna: "To była dobra walka, dobrze jeżdziłem, ale było kilka małych błędów za wiele, aby znaleźć się na szczycie".

Zwycięstwo Haugana przywróciło Norwegii honor w technicznym jeżdzeniu — jej kraj umieścił czterech zawodników w pierwszej szóstce. Oprócz Haugana i Kristoffersena, rosnące gwiazdy Oscar Andreas Sandvik i Hans Grahl-Madsen zajęli piąte i szóste miejsca.

Imponujący comeback zaliczył Alex Vinatzer z Włoch. Po ledwie zdobyciu się na drugi przebieg (25. pozycja po pierwszym), Włoch rozegrał spektakularne finale — przejechał najszybszy drugi przebieg dnia — i wspiął się o 21 pozycji, zajmując czwarte miejsce.

Trudna była rywalizacja dla innych faworytów. Mistrz olimpijski Clément Noël nie ukończył startu, podobnie jak Norweg Atle Lie McGrath i Brazylijczyk Lucas Pinheiro Braathen.

Zwycięstwem Haugan przywłaszczył sobie prowadzenie w klasyfikacji slalomu Pucharu Świata. Zawodnik nie ukrywał, jak trudna jest ta francuska trasa: "To jeden z najtrudniejszych slalomów. Nie możesz po prostu jechać pełną mocą od góry do dołu. Musisz być mądry".

Podsumowanie

Miniony weekend potwierdził, że alpejskie narciarstwo żyje z pełną mocą. Lindsey Vonn udowodniła, że w sporcie nie ma nic niemożliwego — powrót do konkurencji po siedmioletniej przerwie i zwycięstwo z zawodniczkami o połowę mniej lat to nadzwyczajne osiągnięcie. Alice Robinson przesunęła granice możliwości, dokonując ewolucji z specjalistki slalomu technicznego na wszechstronną zawodniczkę. Timon Haugan zaś pokazał, że Norwegia pozostaje siłą do rachuby w technicznym jeżdzeniu.

Już teraz czekamy na konkurencje w Val Gardenie i ich dalsze losy przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie-Cortinie, gdzie każdy z tych zawodników będzie liczyć na medale.



    Zobacz również