Skip to main content

Alpejski Puchar Świata 2007/2008 w pigułce

Autor: |
Zwycięzcy
Zwycięzcy

Sezon 2007/2008 – alpejska karuzela tym razem udanie wystartowała w Solden, tradycyjnym miejscu inauguracji posezonowych zmagań zawodników biorących udział w karuzeli Pucharu Świata. Jak zwykle nie obyło się bez przedsezonowych spekulacji, rewelacji i ciekawostek.
Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem poprzedzającym sezon narciarski 2007/2008 było zakończenie kariery przez najbardziej utytułowaną zawodniczkę ostatnich lat – Janicę Kostelic. 25 - letnia Chorwatka, ku rozpaczy swoich fanów i głębokiemu żalowi wszystkich kibiców narciarskich, na konferencji prasowej zorganizowanej w Zagrzebiu, ogłosiła swoją decyzję o opuszczeniu pucharowej karuzeli. Nie udało się zregenerować sił i poprawić kondycji zdrowotnej poprzez przerwę w poprzednim sezonie. Trapiona kontuzjami i chorobami Janica, postanowiła odpuścić sobie poprzedni sezon, wypocząć i z nowymi siłami wystartować w sezonie 2007/2008. Plan Chorwatki niestety, dla całego światka narciarskiego, nie powiódł się. Oficjalnym powodem zakończenia pięknej kariery Janicy Kostelic była obawa przed kolejnymi kontuzjami. Zawodniczka tłumaczyła, że nie brakuje jej motywacji i nie jest jeszcze przesycona sukcesami, chce jednak pozbyć się napięcia towarzyszącego zawodom i przestać żyć w ciągłej obawie o kolejne kontuzje. Będąca w stosunkowo młodym wieku Janica, może jeszcze z powodzeniem uprawiać narciarstwo przez kilka sezonów, być może dlatego jej decyzja nie została do końca zaakceptowana przez jej ojca i brata. Sama Janica dała jednak kibicom iskierkę nadziei kończąc konferencję stwierdzeniem „ Kto wie. Może w przyszłości wrócę jeszcze na trasy”. Kibicom nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki za Janicę i liczyć na spełnienie słów mistrzyni.
Czym bliższy był termin rozpoczęcia sezonu tym bardziej nasilała się fala spekulacji i przypuszczeń, którym nie było końca. Głównymi obiektami zainteresowania były oczywiście pierwszoplanowe postacie zeszłego sezonu. Głównie zwycięzca Wielkiej Kryształowej Kuli Norweg Aksel Lund Svindal, Austriaczki, wszechstronna zwyciężczyni Pucharu Świata Nicole Hosp i znakomita slalomistka Marlies Schild. Przed rozpoczęciem sezonu odbyły się nominacje na Alpejczyka Roku organizowane przez Międzynarodowe Towarzystwo Dziennikarzy Narciarskich. Zwycięzcą został 25 - letni Aksel Lund Svindal. W przednich sezonach laureatami byli Hermann Maier (2004), Bode Miller (2005) i Benjamin Raich (2006). Nagrodę tą otrzymuje nie zawsze zwycięzca pucharowy, a zawodnik, którego postawa i osiągnięcia mają znaczący wpływ na rozwój narciarstwa. Spory szum medialny można było zaobserwować również wokół Amerykanek, zwłaszcza pięknej i kontrowersyjnej Julii Mancuso. Jeżeli chodzi o męską część alpejskich tytanów oczywiście królował Bode Miller i jeden z najlepszych alpejczyków w historii – Hermann Maier.  Ten ostatni, po wieloletniej współpracy z firmą Atomic (oficjalnym powodem były niesatysfakcjonujące mistrza warunki finansowe) zdecydował się na zmianę barw i przeszedł do teamu Heada, w którym w poprzednim sezonie jeździł Bode Miller. Taki skład miał zagwarantować firmie Head opanowanie czołowych pozycji w klasyfikacji producentów, co zresztą udało się, bo narty Head niepodzielnie panowały na stokach Pucharu Świata w konkurencjach szybkich, choć niekoniecznie za sprawą zasilenia swoich szeregów przez Hermanna Maiera. Utytułowany Austriak nie potrafił odnaleźć się w tym sezonie. Owszem punktował, ale w większości były to miejsca w drugiej dziesiątce. Na chwilę Maier obudził się podczas jednego z najbardziej prestiżowych weekendów corocznego Pucharu Świata w Kitzbuehel. Na uznawanej za najtrudniejszą w całej serii trasie zjazdowej słynny Austriak zajął w zjeździe 5 miejsce. Dzień wcześniej w supergigancie uległ o 0,16s jedynie koledze z teamu Head Marco Buechelowi.
Tradycyjnie już największym zainteresowaniem mediów i kibiców cieszył się kontrowersyjny Bode Miller. Ameyknin podjął w końcu decyzję, która od jakiegoś czasu wisiała w powietrzu i zakończył swoją współpracę z kadrą USA. Niepokorny indywidualista Bode nie potrafił przystosować się do reguł panujących wewnątrz kadry. Jednym z powodów tej decyzji było uniemożliwienie zawodnikowi spania w jego kamperze, co jak twierdził Bode w znacznym stopniu odbiło się na jego formie. Zwykle małe łóżka hotelowe sprawiały, ze Bode nie wypoczywał w nich równie skutecznie, co na swoim wielkim łożu w kamperze. Jedzenie, które Bode sam sobie serwował było dla niego znacznie bardziej odpowiednie od smakołyków kuchni hotelowej. Drugą prawą była konieczność podpisania przez wszystkich zawodników kadry USA oświadczenia, w którym zobowiązywali się do rezygnacji z alkoholu podczas imprez z okazji świętowania sukcesów członków kadry. Decyzję taką federacja narciarska USA podjęła pod wpływem postawy Bode Millera podczas igrzysk olimpijskich w Turynie, gdzie Amerykanin widywany był nocami w barach nie stroniąc od alkoholu. Miller postanowił uniezależnić się od kadry i wziąć sprawy w swoje ręce. Wcześniej podobną decyzję podjęli Szwed Patrick Jaerbyn oraz Amerykanka Kristina Koznick. Skutkiem tej decyzji Bode sam musiał zadbać o trenerów, trasy, plan startów i przede wszystkim za wszystko to zapłacić. Co prawda amerykańska federacja narciarska obiecała wspomagać Bode Millera, ponieważ będzie on zdobywał punkty dla USA w Pucharze Narodów, jednak w tym momencie kariera Bode Millera spoczęła w jego własnych rękach.
W sezonie 2007/2008 weszły w życie kolejne obostrzenia dotyczące sprzętu. Sprawa ta zawsze była kamieniem niezgody pomiędzy działaczami FIS a zawodnikami. Ci pierwsi, wprowadzając swoje, czasami bzdurne wręcz przepisy, zasłaniali się zawsze dbaniem o bezpieczeństwo zawodników, natomiast zawodnicy zarzucali FIS, że próbuje zatrzymać rozwój narciarstwa. W tym sezonie wyjątkowo pomiędzy Federacją a zawodnikami panowała pełna zgodność dotycząca wprowadzonych ograniczeń sprzętowych. FIS tym razem na „warsztat” wziął minimalną szerokość narty, która w tym sezonie została powiększona. Poszerzenie nart miało podnieść bezpieczeństwo zawodników zwłaszcza podczas lądowań po skokach poprzez obniżenie środka ciężkości i zmniejszenia naprężeń działających na kolana. Pomimo tego, ze zwiększenie tego parametru mogło prowadzić do zmniejszenia „zwinności nart” pomysł ten został przyjęty z zadowoleniem przez większość zawodników, chociaż zdarzały się wypowiedzi takie jak niepokornego Bode Millera: „Dla mnie tego rodzaju zmiany są zawsze nieco dziwne i wydają mi się niepotrzebną stratą pieniędzy”, lub Anjii Paerson, która stwierdziła, że bezpieczeństwo zawodników nie kryje się w sprzęcie, tylko w przeładowanym do granic możliwości kalendarzu startów.
I tak z medialnym szumem w tle, z sukcesem rozpoczął się pucharowy sezon 2007/2007. Tradycyjny prolog w Solden odbył się w tym roku w dniach 27 – 28.10, bez przeszkód a wspaniała pogoda i duża ilość śniegu na lodowcu Rettenbach w niczym nie przypominała o tym, że w zeszłym sezonie prolog odwołano z powodu zbyt wysokich temperatur. Zawody w Solden mają zwykle charakter bardziej rozrywkowy niż sportowy a ich wyniki raczej nie bywają prognozą, kto w całym sezonie będzie się naprawdę liczył w Pucharze Świata. 27.10 do zmagań stanęły panie. Konkurencja – gigant, jedyna rozgrywana podczas prologu. Pierwszy przejazd tego sezonu wygrywa Finka Tanja Poutiainen. Trzecie miejsce z niewielką stratą zajmuje, triumfatorka całej zeszłorocznej pucharowej karuzeli, Austriaczka Nicole Hosp. Słabo wypadły niestety, będące w gronie faworytek, Marlies Schild i Anja Paerson, która oczarowała wszystkich wspaniałą formą podczas zeszłorocznych mistrzostw świata. Finał zawodów w Soelden był zaskakujący. Na pierwszym stopniu podium stanęła zajmująca drugie miejsce po pierwszym przejeździe Włoszka Denise Karbon. Prowadząca po pierwszym przejeździe Tania Poutiainen nie spisała się dobrze w drugiej odsłonie, spadając ostatecznie na piątą pozycję. Nicole Hosp praktycznie zawaliła drugi przejazd i znalazła się na 12 miejscu. Na drugi stopień podium wskoczyła szalona Amerykanka Julia Mancuso szarżując z 12 miejsca. Trzecie miejsce zajęła Austriaczka Karhrinn Zettel nie kryjąc łez szczęścia ze swojego udanego powrotu po kontuzji.
28.10 panowie także zadbali o to by licznie zgromadzeni kibice nie odczuli braku emocji. Pierwszy przejazd to popis Amerykanina Teda Ligety, tuż za nim uplasował się Fin Kalle Palander, na trzeciej pozycji wylądował Benni Raich z Austrii. Tuzy giganta nie spisali się dobrze. Hermann Maier wylądował na 19 pozycji a tuż przed nim uplasował się Bode Miller. Z osobą tego ostatniego związanych było wiele spekulacji w związku z jego odłączeniem się od kadry USA. Drugi przejazd to przede wszystkim popis wspanialej, ryzykanckiej jazdy Bode Millera. Bode przejechał trasę w swoim stylu, niestety strata z pierwszego przejazdu była zbyt duża i wspaniały drugi przejazd wystarczył mu jedynie do zajęcia 5 miejsca. Znakomity drugi przejazd miał także szósty po pierwszym przejeździe Aksel Lund Svindal. Wygrał on zawody w Soelden pokonując Teda Ligety i Kalle Palandera, który bardzo nie lubi stok w Solden.
Kolejne zawody przypomniały nieco zeszłoroczne kłopoty z aurą. Co dziwne dodatnie temperatury i brak śniegu dotknęły Finlandię, gdzie takie problemy są rzadkością. Zawody mające odbyć się w Levi przeniesiono do austriackiego Reiterlam, gdzie rozegrano dwa slalomy. W konkurencji kobiet swoją znakomitą dyspozycję potwierdziła, dominująca w poprzednim sezonie w tej konkurencji Austriaczka Marlies Schild, tuż za nią ze stratą zaledwie 0.06s najlepsza alpejka zeszłego sezonu Nicole Hosp. Następnego dnia w slalomie mężczyzn ku zaskoczeniu kibiców dwoma znakomitymi przejazdami popisał się Szwajcar Marc Gini, pewnie wygrywając przed Kalle Palanderem i Manfredem Moelggiem. Po zawodach w Reiterlam męska pucharowa karuzela przeniosła się za ocean, do Lake Louise, gdzie rozegrano pierwszy w sezonie zjazd. Tutaj kolejne zaskoczenie. Niespodziankę dla kibiców zafundował Kanadyjczyk Jan Hudec. Jego znakomitą formę sygnalizował już, odbywający się dzień wcześniej trening, w którym alpejczyk z Kanady był najszybszy. W zawodach wygrał pewnie przed Amerykaninem Marco Sullivanem i Austriakiem, Andreasem Burderem. Bacznie obserwowany przez kibiców Bode Miller zajął odległe 20 miejsce tłumacząc swój wynik trudnymi warunkami na trasie.
Kolejnego dnia rozegrano supergigant, w którym nie miał sobie równych nie, kto inny jak Aksel Lund Svindal odnosząc drugie zwycięstwo w sezonie po prologu w Solden. Punktując we wszystkich konkurencjach Svindal pokazał, że nie będzie łatwo go pokonać w walce o Dużą Kryształową Kulę. Kolejne niepowodzenie zaliczył Bode Miller lądując na 25 miejscu.
Podczas zmagań panów w konkurencjach szybkich panie ścigały się w konkurencjach technicznych w Panorama, gdzie rozegrano slalom oraz gigant. Salom padł kolejnym łupem Marlies Schild, co powoli zaczynało przypominać poprzedni sezon, całkowicie zdominowany w tej konkurencji przez Austriaczkę. Niestety, wobec nieobecności Janicy Kostelic, Schild nie miała dla siebie godnej konkurentki. Podobna sytuacja jak w slalomie z Marlies Schild miała miejsce w gigancie z DeniseKarbon. Gigant w Panorama był jej drugim zwycięstwem w tej konkurencji. Trudna i oblodzona trasa wyeliminowała z walki wiele znakomitych zawodniczek. Godnym odnotowania było 4 miejsce Marlies Schild, które pozwoliło jej na umocnienie się w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
27.11 panie zastąpiły męską część walczących o Puchar Świata zawodników w Lake Louse, natomiast mężczyżni udali się do Beaver Creek gdzie zaplanowano kombinację, zjazd, supergigant i gigant. Podczas treningu na trasie zjazdowej Birds of Prey miało miejsce zdarzenie, które prawdopodobnie zdecydowało o dalszym przebiegu sezonu i walce o dużą kryształową kulę. Na słynnym, znajdującym się przed samą metą skokiem Golden Eagle, Aksel Lund Svindal, murowany kandydat do walki o najwyższe trofeum, stracił równowagę u uległ wypadkowi. Na szczęście dla zawodnika obyło się bez bardzo poważnych obrażeń, typu uszkodzenie kręgosłupa czy zerwanie wiązadeł, niemniej jednak Svindal był mocno potłuczony a na udzie i pośladku miał 15 centymetrową ciętą ranę od upadku na krawędź narty. Kontuzjom uległa głównie twarz zawodnika, załamany nos, złamana kość policzkowa i wybitych kilka zębów. Obrażenia wyeliminowały Svindala z walki o najwyższe trofeum w tym sezonie.

Otwiera zewnętrzny odsyłacz w nowym oknieUpadek Svindala

Trening wygrał Szwajcar Didier Cuche, który stwierdził także, że w tym roku końcówka trasy była niezwykle trudna ze względu na małą ilość śniegu niedostatecznie przykrywającą nierówności terenu. Następnego dnia superkombinację wygrał Szwajcar Daniel Albrecht, drugie miejsce zajął, dzięki brawurowemu przejazdowi slalomu, dwudziesty siódmy po zjeździe, Francuz Jean Baptiste Grange. Bode Miller odnotował czwartą pozycję, co pozwalało sądzić, że jego forma rośnie. W kolejnych zawodach rozegranych w Beaver Creek, w zjeździe triumfował stary mistrz, doświadczony Austriak Michael Walchhofer pokazując, że stara gwardia ciągle ma się dobrze. Potwierdziła to także niezła jedenasta pozycja Hermanna Maiera, chociaż zapewne taki wynik nie był szczytem jego marzeń. Kolejne wysokie szóste miejsce zajął Bode Miller. W gigancie rozegranym 2.12 triumfował po raz kolejny Daniel Arbrecht. Warte odnotowania było także trzecie miejsce nieźle punktującego Didier Cuche. Ostatnia konkurencja rozegrana w Beaver Creek, super gigant została zdominowana przez Austriaków, którzy obsadzili całe podium i jeszcze kilka miejsc w pierwszej dziesiątce. Zwycięzcą został Hannes Reichelt, wyprzedając swoich kolegów z reprezentacji Mario Scheibera i Christopha Grubera. Po dwóch nienajgorszych występach ponownie zawiódł Bode Miller zajmując 30 pozycję.
W tym czasie w Europie podjęto decyzję o odwołaniu prestiżowych zawodów w Val d’Isere z powodu braku śniegu i porywistych wiatrów. Miały być tam rozegrane konkurencje szybkie. Imprezę przeniesiono do St. Moritz i można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość, ponieważ w zeszłym roku miała miejsce dokładnie odwrotna sytuacja.

Podczas zmagań panów w Beaver Creek, w  Lake Louise w szranki stawały również panie. Rozegrano tam dwie konkurencje szybkie. Przez zjazdem oczy większości kibiców skierowane były na Amerykankę Lindsey Vonn, która triumfowała tutaj wcześniej trzykrotnie jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Kildow. Przewidywania fachowców i marzenia Amerykanki ziściły się i Lindsey Vonn wygrała przy temperaturze – 26 stopni C w Lake Louse po raz czwarty. W rozegranym dzień później supergigancie triumfowała Mniej znana Szwajcarka Martina Schild. Pierwsze w karierze podium osiągnęła młodziutka Szwedka Jessica Lindell-Vikarby zajmując trzecie miejsce. Obie zawodniczki przedzieliła Niemka Maria Riesch.

W pierwszej połowie grudnia męska część karuzeli wróciła do Europy. Panowie spotkali się w austriackim Bad Kleinkirchheim by rozegrać slalom i gigant. W gigancie triumfował Massimiliano Blardone z Włoch przed kolejnym Włochem Manfredem Moelgg i Amerykanintem Tedem Ligety. Slalom dość gładko wygrał prowadzący zarówno w klasyfikacji slalomu jak i generalnej Austriak Benjamin Raich.

Panie rywalizowały w Aspen a zjeździe i slalomie. Zdumiewająco dobra forma slalomowej specjalistki Marlies Schild zaowocowała znakomitym drugim miejscem w zjeździe. Zwyciężczyni pierwszego zjazdu z Lake Louise, Lindaey Vonn sklasyfikowana została na pozycji 4. Zwyciężyła Kanadyjka Britt Janyk a najniższy stopień podium zajęła austriacka specjalistka zjazdowa Renate Goetschl. Slalom, na drugi dzień, we wspaniałym stylu, wygrała Nicole Hosp, wyprzedzając w klasyfikacji slalomu Marlies Schild, która nie ukończyła konkurencji. W klasyfikacji generalnej po amerykańskim tournee prowadziła Schild przed Hosp.

Po zawodach Austrii w konkurencjach technicznych panowie przenieśli się do Val, Gardena aby na słynnej miejscowej trasie rozegrać supergigant oraz zjazd. Pierwsza z tych konkurencji padła łupem specjalisty w supergigancie Didier Cuche, który tym występem umocnił się na czele klasyfikacji pucharowej w tej konkurencji. Drugi stopień podium dla Bode Millera, którego własne metody treningowe zaczęły przynosić skutki. W zjeździe ponownie dał o sobie znać austriacki weteran Michael Walchhofer odnosząc drugie w tym sezonie zwycięstwo w zjeździe. Tuz za nim uplasował się triumfator poprzedniego dnia Didier Cuche, trzeci stopień podium padł łupem Amerykanina Scotta Macaetneya. Ósma pozycja Bode Millera była niestety poniżej oczekiwań kibiców po jego znakomitym występie dzień wcześniej w supergigancie.

W tym samym czasie panie rozgrywały swoje zawody w konkurencjach szybkich przeniesione z Val d’Isere do St. Moritz. W zjeździe triumfowała bezbłędnym przejazdem Anja Paerson wyprzedzając o 0,8s rewelację tego sezonu Lindsey Vonn. Słabo punktowały liderki klasyfikacji generalnej Marlies Schild i Nicole Hosp, przez co w czołówce zrobiło się bardziej gęsto. Koleiny dzień to supergigant i kolejny sukces będącej w szczytowej formie Anji Paerson. Znakomita jazda Finki pozwoliła jej na objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej, przed Austriaczkami. Szóste miejsce Hosp i dwudziesta pozycja Schild nie wystarczyły do utrzymania się na czele.

Kolejny weekend męskich konkurencji technicznych nie przyniósł rewolucji w klasyfikacjach pucharowych. W gigancie czujnie zapunktował prowadzący w klasyfikacji generalnej Beni Raich zajmując drugą pozycję, Niestety następnego nie ukończył slalomu, więc jego przewaga nie wzrosła. Gigant znakomicie pojechał Kalle Palander rehabilitując się za nieudany występ w Bad Kleinkirchheim. Triumfatrem slalomu został Francuz Jean-Baptiste Grange.

Podczas zjazdu pań w St. Anton w końcu dała znać o sobie, słabo spisująca się dotychczas, jedna z głównych gwiazd poprzedniego sezonu, Amerykanka Julia Mancuso. Znakomity przejazd i trzecie miejsce zwiastowało powrót dobrej formy u tej sympatycznej zawodniczki. Na najwyższym stopniu podium ponownie, powoli osiągająca miano bezkonkurencyjnej, znalazła się Lindsey Vonn. Podium dopełniła Kanadyjka Kelly Wandrebreek. Skład podium i dotychczasowe wyniki w konkurencjach szybkich wyraźnie zaczęły wskazywać na przewagę zawodniczek z Ameryki Płónocnej w tych dyscyplinach. W rozegranej dzień później superkombinacji Vonn i Mancuso zajęły identyczne pozycje jak w zjeździe. Honoru Europy broniła Niemka Maria Riesch zajmując drugie miejsce. Po tym weekendzie zdecydowane prowadzenie w klasyfikacji generalnej objęła Lindsey Vonn. Dodatkowo Amerykanka znalazła się na czele klasyfikacji zjazdu i superkombinacji.

Na kolejny weekend zawodniczki udały się do Austriackiego Lienz aby rozegrać konkurencje techniczne. Zdecydowanie za ciosem poszła Julia Mancuso, która po dwóch trzecich miejscach w St. Anton, teraz uplasowała się w gigancie na drugiej pozycji, co pozwoliło jej awansować na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej za Lindsey Vonn. Zawody wygrała Włoszka Denise Carbon. Rozegrany kolejnego dnia slalom padł łupem Włoszki Chiarry Costazza. Znakomite drugie miejsce Nicole Hosp pozwoliło jej na powrót na drugą pozycję w klasyfikacji generalnej, spychając Julię, Mancuso, która niestety nie ukończyła konkurencji, podobnie jak przedsezonowa faworytka w klasyfikacji slalomowej Marlies Schild, co spowodowało jej spadek w klasyfikacji slalomu na trzecią pozycję.

29.12.2007 Panowie udali się do Bormio rozegrać prestiżowy zjazd na tamtejszej bardzo wymagającej trasie. Dając popis swojej ryzykanckiej jazdy zwycięstwo odniósł tam Bode Miller pnąc się nieprzerwanie w górę klasyfikacji pucharowych. Drugie miejsce zajął Austriak Andreas Buder a trzecie Kanadyjczyk Jan Hudec, dla którego było to już drugie podium zjazdowe w tym sezonie.

Kolejny pucharowy przystanek to szwajcarskie Adelboden gdzie panowie rozegrali konkurencje techniczne. Rozegrany 5 stycznia gigant nie wniósł wiele nowego do klasyfikacji pucharowych. Faworyci plasowali się na dalszych miejscach a o zwycięstwo przed własną publicznością pokusił się Szwajcar Marc Berthod. W rozegranym następnego dnia slalomie dali o sobie znać prawdziwi specjaliści w tej konkurencji. Na dwóch pierwszych miejscach uplasowali się obecnie jedni z najlepszych slalomistów w całej stawce. Zwyciężył genialny technik Mario Matt, na drugim miejscu uplasował się niezawodny Benjamin Raich dodając kolejne punkty umacniające go na prowadzeniu w klasyfikacjach slalomowej i ogólnej. Po raz pierwszy w czołówce pokazał się również Ivica Kolstelic.

Równolegle rywalizowały panie w konkurencjach technicznych w czeskim Spindlerowvym Mlynie. Rozegrany pierwszego dnia gigant znowu padł łupem Denise Karbon. Było to jej 4 z rzędu zwycięstwo w Pucharze Świata. W klasyfikacji giganta Denise osiągnęła 181 punktów przewagi nad drugą w klasyfikacji Elisabeth Goergl z Niemiec. W slalomie po kilku nieudanych startach ponownie na najwyższym stopniu podium znalazła się Marlies Schild dzięki czemu zbliżyła się na odległość pięciu punktów do prowadzącej w klasyfikacji slalomu Nicole Hosp.

Kolejny weekend konkurencji technicznych pań to Maribor. Pierwsza konkurencja – gigant i wszystkie oczy skierowane na Denise Karbon. Czy wygra po raz piąty? Niestey nie. Passa zwycięstw została przerwana, ale Włoszka nie wypadła poza podium zajmując w zawodach trzecie miejsce. Za swoją rodaczką Manuelą Moelgg na drugim miejscu i zwyciężczynią Elaizbeth Goergl z Austrii. W slalomie nadal trwa ciekawa walka pomiędzy Nicole Hosp i Marlies Schild. Obie stanęły w Mariborze na podium, Hosp na najwyższym, Schild na najniższym stopniu. Zaskakująco dobrze wypadły zawodniczki od naszych południowych sąsiadów. Drugie miejsce pomiędzy Hosp i Schild zajęła Słowaczka Veronika Zuzulova a czwarte Czeszka Sarka Zahrobska.

W drugi weekend stycznia panowie spotkali się na prestiżowych zawodach w Wengen. Zmagania rozpoczęli 11.01 w superkombinacji, którą wygrał Francuz Jean-Baptiste Grange przed Danielem Albechtem i Bode Millerem. Jean-Baptiste Grange nie poprzestał jednak w Wengen na tym jednym zwycięstwie. W kolejnym dniu jego łupem padł slalom, w którym zaskakująco dobrze wypadł Bode Miller zajmując piątą pozycję, co jest warte odnotowania zwłaszcza, że Amerykanin naprawdę rzadko kończy slalomy. W końcu nadszedł najbardziej oczekiwany przez kibiców dzień zmagań w Wengen. 13.01 zawodnicy stanęli na starcie trasy Lauberhorn, najdłuższej w całym pucharowym cyrku (4,48km), konkurencja to oczywiście zjazd. Największe narciarskie tuzy ostrzyły sobie zęby na to zwycięstwo, jednak najostrzejsze miał Bode Miller, który z czasem 2.30.40 wygrał zjazd w Wengen tym samym wyrównując rekord Stanów Zjednoczonych w ilości pucharowych zwycięstw. Poprzedni samodzielny rekordzista to nie kto inny jak Phil Mahre dzierżący ten rekord od 1984 roku. Zwycięstwo w Wengen było dwudziestą siódmą wygraną w karierze Bode Millera i drugim z rzędu triumfem w Wengen, co wcześniej udało się tylko prawdziwym sławom (Franz Klammer, Kristian Ghedina, Marc Girardelli, Stephan Eberharter). Ten start to niewątpliwie największy do tej pory sukces Teamu America, założonego przez Bode Millera po jego odejściu z kadry. Drugie miejsce w Wengen zajął znakomicie, równo jeżdżący Didier Cuche a trzecie Kanadyjczyk Manuel Osborne-Paradis. Trudna technicznie trasa pobudziła także nieco przysypiającego w tym sezonie Hermanna Maiera, który w Wengen uplasował się na 9 pozycji. Po zawodach w Wengen Bode Miller awansował na drugą pozycję w klasyfikacji zjazdowej, ze stratą jednego punktu do prowadzącego Didier Cuche.

Kolejny weekend to kolejne emocje i kolejne prestiżowe zawody – Kitzbuehel. O ile trasa w Wengen jest najdłuższa tak trasa w Kitz uważana jest za najtrudniejszą i najbardziej niebezpieczną. Zmagania na tym stoku rozpoczęto od supergiganta, w którym największym zaskoczeniem dla kibiców była postawa mistrza na mistrzami Hermanna Maiera. Austriak uplasował się na drugiej pozycji pomiędzy wybitnymi specjalistami w tej konkurencji, zwycięzcą Marco Buehelem a Didier Cuche. Wynik z Kitzbuehel pozwolił fanom Maiera sądzić, że mistrz nie zapomniał jeszcze jak się jeździ na nartach. Drugiego dnia wszyscy nerwowo wstrzymywali oddech. Największe wydarzenie corocznego Pucharu Świata, zjazd w Kitzbuehel, to dziś, 19.01.2008. Tym razem to nie Bode Miller zdeklasował rywali. W tym sezonie w Kitzbuehel ta rola przypadła niezawodnemu Didier Cuche, który pokonał Millera z przewagą 0,27s. Odległości między kolejnymi zawodnikami były minimalne i pomiędzy drugim Bode Millerem a czwartym Michaelem Walchhoferem była zaledwie 0,01s. Drugim miejscem Bode musiał się jednak podzielić z Austriakiem Mario Scheiberem. Ku uciesze swoich fanów dobre piąte miejsce zajął Hermann Maier, co potwierdza fakt, że tacy zawodnicy jak on nawet, kiedy nie są w formie potrafią skoncentrować się na ważne zawody i stąd znakomite wyniki Maiera w najbardziej prestiżowych zawodach sezonu w Wengen i Kitzbuehel. Zjazd to jednak nie koniec emocji w Kitzbuehel. W kolejnym dniu rozegrano slalom pewnie wygrany przez Jeana-Baptiste Grange a w ostatniej konkurencji weekendu w Kitzbuehel - kombinacji zwyciężył Bode Miller dorzucając do swojego dorobku kolejne 100 punktów wychodząc dzięki temu na prowadzenie w kombinacji i na drugą pozycję w generalce za Benjaminem Raichem.

Na przełomie stycznia i lutego światek narciarski obiegła wiadomość przerwaniu sezonu przez Kalle Palandera. Fiński alpejczyk, pomimo realnej szansy na zdobycie małej kryształowej kuli  w gigancie, zdecydował się poddać operacji wzmocnienia kości piszczelowej. W kość piszczelową zawodnika lekarze wszczepili tytanową płytę o wymiarach 10 na 2,5cm. Podobny zabieg Kalle miał już wykonywany wcześniej na drugiej nodze. Bezpośrednim powodem podjęcia decyzji o operacji podczas trwania sezonu było zaczepienie o tyczkę przed zawodami w Kitzbuehel i dość mocne wykręcenie nogi Kalle Palandera. Zawodnik prawdopodobnie będzie mógł jeździć na nartach dopiero w okolicach kwietnia.

19.01 na pięknej olimpijskiej trasie w Cortina d’Amepezzo panie rozpoczęły rywalizację w zaplanowanych na najbliższe dni konkurencjach szybkich. W Cortinie odbyły się zjazd i dwa supergiganty. W zjeździe triumfowała coraz pewniej zbliżająca się do zwycięstwa w generalce Lindsey Vonn. Rozegrane w kolejnych dniach dwa supergiganty nie wniosły niczego znaczącego do klasyfikacji pucharowych. Pierwszy z nich padł łupem Austriaczki Marii Holaus, która wyprzedziła świetnie jeżdżącą Julię Mancuso i Nicole Hosp. Punkty zdobyte przez Hosp pozwoliły jej nadal utrzymywać się na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej, tym bardziej, że kolejnego supergiganta Austriaczka nie ukończyła a Lindsey Vonn zdobyła punkty za czwartą pozycję. Na podium znalazły się drugiego dnia Niemka Maria Riesch (pierwsze miejsce) i Austriaczki Elisabeth Goergl i Renate Goetschl na drugim i trzecim miejscu.

22.01 w Schladming panowie mieli okazję do podreperowania swoich zdobyczy punktowych w slalomie. W klasyfikacji slalomowej walkę łeb w łeb toczyli rewelacja tego sezonu Jean-Baptiste Grange i doświadczony mistrz Mario Matt. W Schladming górą był ten drugi wygrywając zawody bezpośrednio przed swoim największym rywalem, co pozwoliło mu na niewielkie zredukowanie dość znacznej przewagi punktowej Francuza.

Kolejny weekend to kobiece konkurencje technicznie Niemieckim Oferschwang. Gigant to popis bezspornej władczyni tras gigantowych w tym sezonie Denise Carbon. Było to piąte zwycięstwo Włoszki na sześć do tej pory rozegranych gigantów. Drugą ą pozycję zajęła punktująca do klasyfikacji generalnej Nicole Hosp. W slalomie triumfowała Marlies Schild sygnalizując powrót znakomitej dyspozycji slalomowej a po zniżce formy nie widać było śladu. Schild zbliżyła się w klasyfikacji slalomu na odległość pięciu punktów do prowadzącej Hosp.
W tym samym czasie panowie rywalizowali w dwóch konkurencjach we francuskim Chamonix. Pierwszą konkurencję, zjazd, wygrał Amerykanin Marco Sullivan przed Didier Cuche, zbierającym punkty w zjeździe w walce z Bode Millerem o prymat w tej konkurencji. Dzień drugi to kombinacja, w której bezkonkurencyjny okazał się Bode Miller a zdobyte 100 punktów pozwoliło mu na wyprzedzenie Benjamina Raicha w klasyfikacji generalnej.

Tymczasem panie przeniosły się do St. Moritz gdzie zaplanowano zmagania w konkurencjach szybkich. Dużym zaskoczeniem była wygrana w zjeździe Słowenki Tiny Maze, która startowała z wysokim numerem startowym ponad godzinę po przejazdach czołówki. Słowence pomogły nieco zmienne warunki pogodowe niemniej jednak swoim zwycięstwem zapisała się w kronikach jako pierwsza Słowenka w historii, która stanęła na najwyższym stopniu podium w zjeździe w Pucharze Świata. Drugiego dnia w supergigancie zwyciężyła Kanadyjka Emily Brydon. W obu konkurencjach skutecznie punktowała Lindsey Vonn, co pozwoliło jej na stopniowe zmniejszanie straty do słabiej spisującej się w konkurencjach szybkich Nicole Hosp.

3.02 w Val d’Isesre rozegrano jedynie kombinację, która, można powiedzieć tradycyjnie, padła łupem Bode Millera. Szósta pozycja Benjamina Raicha zwiększyła jego stratę w generalce do szarżującego Amerykanina

Następne zawody to slalom w niemieckim Garmisch wygrany przez  Rienfrieda Herbsta z Austrii.

Sestriere i kolejny set kobiecych konkurencji szybkich. Zjazd został zdominowany przez bezbłędnie jadącą Lindsay Vonn, która w tym sezonie zwyciężyła po raz trzeci w tej konkurencji, dzięki czemu zrównała się w ilości wygranych zjazdów ze słynną Picabo Street a zdobyte 100 punktów pozwoliło na wyprzedzenie w klasyfikacji generalnej Nicole Hosp, która w Sestiere była dopiero dwudziesta trzecia. Następnego dnia odbył się pełen upadków i niespodzianek supergigant. Na najwyższym stopniu podium znalazły się dwie zawodniczki, dla których notabene było to pierwsze pucharowe zwycięstwo w karierze. Były to Austriaczka Andrea Fischbacher i Szwajcarka Fabienne Suter. Walka o prowadzenie w klasyfikacji generalnej odbyła się tym razem na niższych pozycjach. Potknięcia Lindsey Vonn, która była zdziwiona swoim słabym czasem, gdyż jak twierdziła pojechała bezbłędnie nie wykorzystała do końca Nicole Holsp, nie mniej jednak zajmując 14 pozycję przy 16 Lindsey Vonn odrobiła kilkupunktową stratę i zrównała się w ilości punktów a Ametykanką. Zawody obfitowały w upadki. Najgroźniejszy zaliczyła Maria Holaus, którą ze wstrząśnieniem mózgu odwieziono do szpitala.

W weekend 15-16.02 panie i panowie spotkali się w Zagrzebiu, aby rozegrać slalomy. W kategorii pań zawody te należą do najbardziej prestiżowych slalomów w całym Pucharze Świata a zwyciężczyni otrzymuje tytuł Queen of Snow. Zawody te są także dumą narodową Chorwatów a ich organizacja i atmosfera są godne pozazdroszczenia. Prestiżowy tytuł wywalczyła Tanja Poutiajnen wyprzedzając Marlies Schild i Veronikę Zuzulovą. Niestety i tym razem nie udało się wygrać reprezentantce Chorwacji. Najwyżej sklasyfikowana Nika Fleiss była piętnasta. Do tej pory nawet brylującej w poprzednich sezonach Janicy Kostelic nie udało się zdobyć tytułu Queen of Snow. Następnego dnia do zawodów stanęli panowie. Uwaga kibiców skupiała się głównie na Ivicy Kostelicu a jego cztery miejsca na podium w czterech ostatnich zawodach pozwalały przypuszczać, że Chorwat może sięgnąć tu po zwycięstwo. Kostelic rzeczywiście pojechał wspaniale, ale w tym dniu lepiej dysponowany był Mario Matt i to on odebrał Ivicy zwyciestwo przed jego własną publicznością, na stoku, na którym Chorwat się właściwie wychował.

Po ciekawym i emocjonującym weekendzie w Zagrzebiu panie i panowie ponownie razem udali się za ocean, aby na trasach w kanadyjskim Whisper rozegrać serię zawodów w konkurencjach szybkich i superkombinację. Na tych samych trasach rozegrane zostaną olimpijskie zawody podczas olimpiady w Vancouver w 2010r. Rozegrany jako pierwszy męski supergigant wygrał po bezbłędnym, płynnym przejeździe Chrostoph Gruber z Austrii. Walczący jeszcze o prymat w klasyfikacji generalnej Didier Cuche dzięki zajęciu siódmego miejsca i absencji Millera i Raicha odrobił nieco punktów do prowadzącej dwójki. Następną konkurencją był zjazd kobiet. Największą uwagę skupiała oczywiście Lindsay Vonn. Czy wygra po raz kolejny? Nie, zabrakło 0,02sekundy, bo o tyle pobiła Amerykankę Szwajcarka Nadia Styger. Niemniej jednak drugie miejsce zapewniło Lindsey Vonn Małą Kryształową kulę w zjeździe. Kolejny dzień to gigant panów i szansa dla Benjamina Raicha na odrobienie strat do prowadzącego w generalce Bode Millera. Raich zrobił co mógł zajmując trzecie miejsce, ale Bode Miller w swoim stylu walczył do końca a zajęte przez niego siódme miejsce pozwoliło mu na utrzymanie się na czele klasyfikacji generalnej. Zwycięzcą giganta został Hannes Reichelt przed Didierem Cuche. Ostatnią konkurencją na olimpijskich trasach w Whistler była superkombinacja pań. Podobnie w przypadku zmagań panów ta konkurencja była szansą dla wszechstronnej Nicole Hosp na odrobienie punktów do Lindsay Vonn. Niestety odrobiła jedynie kila oczek plasując się na czwartej pozycji (Vonn była szósta). Zwyciężczynią została Maria Riesch pokonując Marlies Schild i Anję Paerson. Dzięki zwycięstwu Riesch objęła prowadzenie w klasyfikacji superkombinacji.

Po serii zawodów w Kanadzie panowie powrócili na stary kontynent, aby w norweskim Kvitfjell rozegrać dwa  zjazdy i supergigant. Pierwszy ze zjazdów, przeniesiony z Val d’Isere wygrał Włoch Werner Heel pokonując Bode Millera i Klausa Kroella. Szósta pozycja Didier Cuche pozwoliła mu na utrzymanie prowadzenia w klasyfikacji zjazdu. W kolejnym zjeździe Miller już nie pozostawił nikomu złudzeń zwyciężając. Jednak Cuche nie chciał tanio sprzedać skóry i uplasował się na drugiej pozycji utrzymując swoją już dość mizerną przewagę nad Millerem w klasyfikacji zjazdu. Trzecie miejsce zajął zwycięzca poprzedniego zjazdu Werner Heel. Ciekawostką jest, że Heel nigdy wcześniej nie zajął pozycji lepszej niż szósta. Supergigant to kolejny duży krok zbliżający Bode Millera do sukcesu w klasyfikacji generalnej. Amerykanin zajął drugie miejsce za Georgiem Streitbergerem, wyprzedzając trzeciego Didier Cuche. Raich robił co mógł niestety słabo punktując w konkurencjach szybkich spadł na trzecie miejsce w generalce ze stratą prawie 300 punktów do Bode Millera.

Nadzieją Raicha były zawody w Kranjskiej Gorze gdzie rozegrano konkurencje techniczne. Niestety Austriak nie był w stanie odrobić strat w swojej koronnej konkurencji. Plasując się na czwartej pozycji niewiele odrobił do szóstego Cuche i jedenastego Millera. Powody do radości miał za to Ted Ligety, który zwyciężając w Kranjskiej Gorze objął prowadzenie w klasyfikacji giganta wyprzedzając Raicha. Rozegrany następnego dnia slalom był właściwie przysłowiowym gwoździem do trumny Raicha. Austriak nie ukończył konkurencji i praktycznie po weekendzie, podczas którego miał się odegrać nie zyskał nic. Konkurencję wygrał Włoch Manfred Moelgg przed będącym w świetnej dyspozycji Ivicą Kostelicem i Marcelem Hirscherem z Austrii.

Ostatnie zawody przed finałami w Bormio odbyły się w Szwajcarii w Crans-Montana. Sytuacja u pań wyglądała podobnie jak u panów. Atakująca, nie do zatrzymania, będąca na fali, specjalistka od konkurencji szybkich, Lindsey Vonn przeciwko będącej w słabszej dyspozycji specjalistce od jazdy technicznej Nicole Hosp. Układ sprzyjał Amerykance zwłaszcza, że Crans-Montana zaplanowano zjazd i superkombinację. O ile w tej drugiej konkurencji Hosp miała coś do powiedzenia o tyle w zjeździe Vonn panowała niepodzielnie. Niestety dla Austriaczki wszelkie przewidywania sprawdziły się i rozegrany pierwszego dnia zjazd wygrała Lindsey Vonn przed Renate Goetschl i Nadią Franchini. Amerykanka znakomicie wypadła także w rozegranej na drugi dzień kombinacji, gdzie zajęła trzecie miejsce ustępując jedynie specjalistce w tej konkurencji Anji Paerson i Marii Riesch prowadzącej w klasyfikacji superkombinacji. Hosp wylądowała na ósmej pozycji z coraz mniejszymi szansami na końcowy sukces w klasyfikacji generalnej.

Przyszedł wreszcie czas na podsumowanie sezonu wielką imprezą finałową zorganizowaną w Bormio. Finały to nie tylko konkurencje alpejskie, ale także freestyle, snowboard i konkurencje biegowe. Idea wielkich finałów powstała pojawiła się dziesięć lat temu i od tej pory, co cztery lata w jednej miejscowości spotykają się przedstawiciele czterech dyscyplin pod egidą FIS rywalizując w prestiżowych zawodach. W tym sezonie do Bormio przyjechało aż 710 zawodników w tym 135 startowało w konkurencjach alpejskich. Niestety pogoda pokrzyżowała nieco plany organizatorów. Z powodu zbyt obfitych opadów śniegu odwołano ozdobę imprezy, czyli zjazd mężczyzn na widowiskowej i trudnej trasie, który dodatkowo miał smaczek bezpośredniej rywalizacji o Małą Kryształową Kulę pomiędzy Didier Cuche o Bode Millerem. Wobec odwołania zawodów trofeum trafiło w ręce posiadającego pięciopunktową przewagę Cuche. Odwołano także zjazd kobiet, ale tutaj obyło się bez emocji, ponieważ karty były już rozdane a trofeum w tej konkurencji należało już do Lindsey Vonn. Pierwsze zawody, jakie udało się rozegrać to supergigant. Emocji było co niemiara a o największym pechu może mówić prowadzący przez długi czas w klasyfikacji generalnej Didier Cuche. Po słabym występie Szwajcar zajął zaledwie piętnastą lokatę przegrywając praktycznie pewną Małą Kryształową Kulę na rzecz skwapliwie wykorzystującego swoją szansę, zwycięzcy zawodów Hannesa Reichelta z Austrii. Reichelt wygrał puchar o jeden punkt. Zawody pań były nieco mniej emocjonujące, jednak wygrana Szwajcarki Fabienne Suter zabierająca 20 punktów drugiej Lidsey Vonn pozostawiła Amerykankę w niepewności, co do jej zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Klasyfikację supergiganta wygrała bardzo równo jeżdżąca Maria Riesch z Niemiec. Emocji nie zabrakło także w gigancie mężczyzn. Zwyciężył Ted Ligety zapewniając sobie tym samym triumf w klasyfikacji giganta, a łatwo nie było, bo tym razem Benjamin Raich walczył jak lew zajmując drugą pozycję i przegrywając małą kryształową kulę o 47 punktów. Prawdziwą klasę pokazała królowa slalomów Marlies Schild. Stawiając przysłowiową kropkę na „i”, Austriaczka przypieczętowała zwycięstwem w Bormio swój triumf w klasyfikacji slalomu, wyprzedzając czwartą w zawodach Nicole Hosp. W męskim slalomie osobistą tragedię przeżył znajdujący się od stycznia na czele klasyfikacji slalomowej Francuz Jean-Baptiste Grange. Francuz po pierwszym przejeździe był czwarty, co gwarantowało mu triumf w klasyfikacji slalomu, niestety na cztery bramki przed końcem drugiego przejazdu popełnił błąd zajmując w rezultacie szesnastą pozycję tracąc przodownictwo w slalomie na rzecz Włocha Manfreda Moelgga.

Ostatnią konkurencją rozegraną w sezonie 2007/2008 był gigant kobiet. Nie było specjalnych emocji, ponieważ brylująca w tym roku w gigancie Denise Karbon miała już zapewnione zwycięstwo w klasyfikacji generalnej a jej bilans to pięć wygranych gigantów na siedem rozegranych. Wyglądało, że Włoszka nieco odpuściła finały notując swój najsłabszy występ w tym sezonie zajmują ósmą pozycje. Zamykające sezon zawody wygrała Elisabeth Goergl przed Manuelą Moelgg i Kathrinn Zettel.

Zaplanowane na kolejny dzień zawody drużynowe odwołano z powodu złych warunków atmosferycznych.

Niewątpliwie największą gwiazdą sezonu 2007/2008 był Bode Miller, który po odłączeniu się od kadry USA i stworzeniu własnego teamu zaliczył najlepszy sezon w karierze. Po dość słabym początku, lejącym wodę na młyn sceptykom, forma Bode wzrastała, aby w końcówce sezonu uczynić go niepokonanym. Trudno oceniać, jakie byłyby losy wielkiej kryształowej kuli gdyby nie wypadek nieustępliwego w walce Aksela Lund Svindala, który w zeszłym roku wygrał Puchar Świata przysłowiowym rzutem na taśmę. Kluczem do sukcesu Bode Millera były znakomite występy w superkomninacji, której klasyfikację Amerykanin notabene wygrał. Pozytywnym aspektem, była też pogoda, która w zeszłym roku grała pierwszoplanową rolę i zburzyła praktycznie cały kalendarz imprez. W tym sezonie odwołana jedynie kilka zawodów niestety łącznie ze zjazdem mężczyzn w finałach gdzie miały ważyć się losy zwycięstwa w klasyfikacji tej konkurencji. No i co znamienne obie Duże Kryształowe Kule powędrowały za ocean, co świadczy, że nadchodzą czasy amerykańskiej szkoły a hegemonia Austrii powoli zostaje przełamana. Teorii tej przeczy jednak klasyfikacja Pucharu Narodów, gdzie zdecydowanie zwyciężyła Austrai z wynikiem 7063 punkty. Druga Szwajcaria zgromadziła 4064, więc do Austrii dzieliła ją przepaść. Amerykanie uplasowali się na czwartej pozycji z 3202 punktami ustępując pola jeszcze Włochom (3721 punktów). Jak wiać Europa nie ma się na razie czym martwić, chociaż indywidualnie najjaśnie świecą jednak gwiazdy Amerykańskie. Warta wzmianki jest także dość słaba postawa mistrza Hermanna Maiera, którego, w większości bezbłędne technicznie przejazdy nie były tak szybkie jak rywali. Miejmy nadzieję, że to nie koniec kariery tego wspaniałego zawodnika a jedynie słabszy sezon. Zapewne sam Maier wolałby się rozstać z zawodowym narciarstwem ze znacznie lepszym wynikiem co zmotywuje go do startu w kolejnym sezonie..

Jak będzie w przyszłości pokaże sezon 2008/2009.

Szczegółowe wyniki dostępne są Otwiera zewnętrzny odsyłacz w nowym oknietutaj

Zwycięzcy Zwycięzcy
Bode Miller Bode Miller
Lindsey Vonn i Ted Ligety Lindsey Vonn i Ted Ligety
Julia Mancuso Julia Mancuso
Hermann Maier Hermann Maier