Skip to main content

"3 valli" - trzy doliny w Dolomitach

Autor: |
Foto: J. Krężel
Foto: J. Krężel

We wschodnich Dolomitach znajduje się region VENETO WENECJA EUGANEJSKA. By tam dotrzeć musimy ze Strasburga kierować się na byłe przejście graniczne w Tarvisio póżniej jedziemy przez Udine,Vittorio Veneto, Bellono i Cannale wreszcie dojeżdżamy do 'Trzech Dolin'w których rozlokowały się narciarskie miasteczka; Moena ,Passo San Pellegrino i Falcade. Uprzedzam że ostatnie cztery godziny jazdy (z szesnastu, zakładając wyjazd z Katowic i łaskawość czeskiego celnika) może wyprowadzić z równowagi nawet zatwardziałego stoika. Jazda przypomina wjazd w sezonie do Szczyrku lub wyjazd w niedzielne popołudnie z Wisły.

Szczęśliwi ci którzy mają automat, manuale mieszają jedynka-dwójka i tak przez parędziesiąt kilometrów. Mordęga ostatnich kilometrów zostaje natychmiast zrekompensowana widokami którymi witają nas  'Trzy Doliny'. Mówię tu o widokach gór a nie o architekturze. Ta pozostawia wiele do życzenia ,miasteczka nie mają w sobie urokliwego kurortowego klimatu. Wzdłuż uliczek stoją wielkie betonowe pensjonaty i hotele. Gdy już dotrzecie do swojego może czekać na Was parę niespodzianek. W pokojach pozamykanych szczelnie przez większą część roku ,gdy nie ma sezonu ,na sufitach pojawia się grzyb .Duża wilgoć powoduje że ubrania schną nie za chętnie .Znam doświadczonych narciarzy którzy wożą ze sobą 'Farelki'. Warto również zabrać ze sobą(mowa o klasie ekonomicznej) jakieś paczkowane wędliny. Jeśli macie wykupione posiłki to nie ma co liczyć na obfite narciarskie śniadanie. Kawka, ciasteczko, dżemik- to standard ale dlaczego przed nartami?

Region jest bardzo dziwny. Na próżno po nartach będziecie szukać pub-ów, barów, dyskotek czy czegokolwiek gdzie można by się zrelaksować po ciężkim dniu. Pozostają cztery smętne ściany i książka. Na oszałamiające zakupy też nie ma co liczyć. Np. w Falkade są dwa sklepy spożywcze czynne na przemian do 19tej i to wszystko. Bardzo mnie zastanawia po co w tych wszystkich hotelikach i pensjonatach nawet na najwyższych piętrach wiszą żaluzje antywłamaniowe. Czego oni tak się boją?' Pozwiedzaliśmy' jedźmy zatem na narty. Przystanki skibusa są dobrze oznaczone i jest ich dużo. Ale! Rozkład jazdy jest tak skonstruowany że nieźle trzeba się nagłówkować by zgadnąć o której godzinie przyjedzie bus, choć przyznam, że właściwie nie ma to żadnego znaczenia bo przyjedzie jak będzie chciał. Jeżdżą punktualnie jak nasze PKS-y w stanie wojennym. Dojeżdżamy do dolnej stacji i tu znowu brak współczesnych standardów. Parking malutki i zakaz wjazdu autokarom. Ci którzy nie znaleźli miejsca i grupy zorganizowane maszerują w buciorach ładnych parę minut.

Włosi pojedźcie sobie do Austrii, choćby na Stubai i popatrzcie jaka tam organizacja .Rzecz dotyczy Falcade w dwóch  pozostałych dolinach nie ma takiego problemu. Jak już uda nam się dobrnąć do wyciągu mamy do dyspozycji łącznie (patrz mapa) około pięćdziesięciu tras zjazdowych. Wszystkie dobrze przygotowane, piękne słońce, warunki wymarzone. Dwie doliny: San Pelegrino i Falcade połączone są wyciągami, do Moeny musimy dojechać około 15minut Skubisem ale do karnetu nie musimy dopłacać. Jeśli chodzi o porównanie to o niebo lepiej od pozostałych wypada Moena. Bardzo szerokie trasy mogą być rajem dla carwingowców. Również restauracje i bary na stokach są na znacznie wyższym poziomie. Po prostu wszystko jest leprze.

Te wszystkie wcześniejsze niedogodności rekompensują nam wspaniałe warunki narciarskie i piękne słońce a przecież po to tu przyjeżdżamy.

Foto: J. Krężel Foto: J. Krężel
Foto: J. Krężel Foto: J. Krężel
Foto: J. Krężel Foto: J. Krężel
Foto: J. Krężel Foto: J. Krężel