Skip to main content

Elżbieta Podolska o Pucharze Energetyków

Autor: |
foto: Wiktor Bubniak
foto: Wiktor Bubniak

O narciarskiej pasji i sportowej rywalizacji opowiada zwyciężczyni klasyfikacji open tegorocznego cyklu zawodów dla pracowników sektora energetycznego.

Jak się zaczęła Pani przygoda z narciarstwem alpejskim?
Moje spotkanie z narciarstwem zawdzięczam swojej starszej siostrze, której przyjaciółka jeździła na nartach w klubie MKS Karkonosze i tam też za zgodą rodziców rozpoczęłam naukę jazdy na nartach w wieku 7 lat. To były zupełnie inne czasy, inna technika jazdy, inny sprzęt. Moja narciarska przygoda trwała zaledwie trzy lata. Zrezygnowałam z narciarstwa na rzecz piłki ręcznej – dyscypliny całorocznej. Tak się ułożyło, że dopiero po około 20 latach przerwy znów założyłam narty i od kilkunastu lat nie odpuszczam już sezonów zimowych.

Gdzie najczęściej Pani jeździ?
Zabrzmi to może mało patriotycznie, ale lepiej jeździ się poza granicami Polski, np. w czeskim Harrachovie, jeśli chodzi o takie krótkie jednodniowe wypady. Kilka lat temu posmakowałam też wyjazdów w Alpy i chyba jak większość narciarzy chciałabym tam spędzić przynajmniej jeden tydzień w sezonie. Dzięki Pucharowi Energetyków poznałam też Harendę i Nosal w Zakopanem oraz Jaworzynę Krynicką. Przyznam, że jak na polskie warunki bardzo mi się tam podobało.

<content>19112</content>

W tym sezonie triumfowała Pani w cyklu zawodów o Puchar Energetyków. Nie był to pierwszy sezon Pani startów w tych imprezach.
Rzeczywiście biorę udział w zawodach od samego początku. Pierwsze zawody w historii odbyły się w Szklarskiej Porębie i był to klasyczny slalom gigant z dwoma przejazdami. W drugim Pucharze Energetyków (na Nosalu w Zakopanem) wprowadzono dodatkowo slalom równoległy oraz bicie rekordu prędkości (jazda na krechę). Kolejne to już cykle trzech zawodów, składających się z dwóch etapów: slalomu giganta i slalomu równoległego – bardzo widowiskowego, w którym wszystko może się zdarzyć. Z roku na rok widać, że impreza jest organizowana z większym rozmachem. W tym sezonie wprowadzono dodatkową kategorię handy, w której pod uwagę brany jest wiek zawodnika i przez to wyrównywane są szanse. Jeśli chodzi o organizację samych zawodów, to wydaje mi się, że są przeprowadzane bardzo profesjonalnie. Widać też wyraźnie, że podnosi się poziom umiejętności zawodników...

Znajomi z pracy śledzą Pani wyniki?
W moim Oddziale sporo osób jeździ na nartach i jeszcze więcej interesuje się wynikami zawodów. Jestem więc zdania, że jest to bardzo popularny temat wśród pracowników firmy TAURON Polska Energia S.A. Osobiście poczułam to po wygranej, gdyż otrzymałam wiele gratulacji i miłych słów od współpracowników, co było niezmiernie miłe.

Zachęcała Pani ich by sami też spróbowali startów?
Oczywiście, bardzo zachęcałam i zachwalałam organizację imprezy. Zawsze jest miło przyjechać w grupie, wspólnie bawić się na stoku i przeżywać rywalizację. Liczba startujących rośnie z roku na rok, dlatego też bardzo bym chciała jak najdłużej jeździć na nartach i dalej móc ścigać się w tak wspaniałej atmosferze.

foto: Wiktor Bubniak foto: Wiktor Bubniak
foto: Wiktor Bubniak foto: Wiktor Bubniak