Skip to main content

Dwa światy narciarstwa

Autor: |

Dla osób po czterdziestce, wychowanych na typowych wzorcach narciarstwa alpejskiego, zaakceptowanie trendów w narciarstwie współczesnej młodzieży, nie jest łatwe. Przyzwyczajeni do jazdy na czas, do treningów na tyczkach, coś takiego jak freestyle jawi się jako zaprzeczenie idei walki. Perfekcyjne przygotowanie nart, ostrzenie i smarowanie krawędzi to codzienne obowiązki narciarza alpejczyka.

Czas pokazuje, że powyższe wartości nie są święte. Współczesna młodzież lgnie, jak ćmy do światła, do czegoś całkiem odmiennego. Snowparki zapełniają się młodzieżą ubraną w kolorowe, bawełniane, długie bluzy. Deski snowboard’owe, narty twintip’y, obowiązkowo z kolorową kalkomanią z góry i od spodu, wcale nie muszą, a w ręcz nie mogą być naostrzone. Tylko na takich nienaostrzonych nartach można, kręcić się do woli, ślizgać na box’ach i innych przyrządach. Ewolucje w powietrzu, zamiast prędkości na idealnie równych stokach. Freeride poza trasami, zamiast jazdy na oznakowanych szlakach narciarskich. To jest to, co pociąga dzisiejszą młodzież.

<content>19112</content>

Ale czy te dwa światy na pewno tak bardzo różnią się od siebie. I jedni i drudzy, choć inaczej ubrani, jeżdżą na nartach (lub deskach). Zarówno alpejczycy jak i freestyle’owcy przeciągani urokiem gór spędzają tu swój wolny czas, trenują i bawią się. Najważniejsze wartości, czyli pasja i miłość do gór pozostają, więc wspólne dla wszystkich miłośników dwóch lub jednej deski.

Ciąg dalszy pod galerią
Michał Sobczak na railu
Michał Sobczak na boxie