Skip to main content

Technika jazdy

Autor: |

Pierwsze kroki na nartach telemarkowych, gdzie się uczyć i inne przydatne rady.

<font size="2"><b>Technika</b><br>Na początku należy zaznaczyć, że telemark nie jest techniką łatwą. Jego nauka wymaga dużej dozy wytrwałości i samozaparcia, jednak wszelkie ponoszone wysiłki i trudy nagradzane są satysfakcją i radością płynącą z czynionych postępów. <br><br>Nie mam ambicji uczynienia z poniższego tekstu kompletnego podręcznika jazdy telemarkiem. Jeżeli chcesz nauczyć się tej techniki jazdy na nartach powinieneś(-aś) zaopatrzyć się w podręcznik z prawdziwego zdarzenia, np. "Telemark" autorstwa Stein O. Engel oraz Oystein Gjelsvik. Podręcznik ten można było jeszcze do niedawna nabyć w "Sklepie Podróżnika". Niemniej jednak poniższy tekst może posłużyć wszystkim początkującym albo zainteresowanym za wstęp. Zresztą, dla zaawansowanych też się coś znajdzie :0)<br><br></font><font size="2"><b>Stok<br></b>Do nauki jazdy telemarkiem wybierz dobrze przygotowany stok, ubity, bez lodu, o niewielkim nachyleniu, jednak wystarczająco pochyły, żeby móc nabrać wystarczającej prędkości. Pamiętaj: skręcanie przy zbyt małej prędkości jest niejednokrotnie tak samo technicznie trudne jak przy zbyt dużej, więc nie bój się i dobierz odpowiednią prędkość. <br><br></font><font size="2"><b><font face="Verdana" color="#000000">Po co każdemu narciarzowi są wywrotki...</font><br></b>Po drugie, nie zrażaj się upadkami. Bez wielu upadków nie da się nauczyć dobrze i pewnie jeździć na nartach, ani telemarkiem, ani na zjazdówkach. Jeżeli nie wywrócisz się, nie będziesz wiedział(-a) jak zapobiegać upadkowi. Jazda bez upadków, szczególnie na początku kariery narciarza oznacza przeważnie, że nie robi się już znaczących postępów, nie ma na nie nawet szansy, gdyż jeździ się zbyt asekuracyjnie. <br><br><font face="Verdana" color="#000000"><b>Pierwsze kroki</b></font><br>Naukę telemarku proponujemy rozpocząć od przyzwyczajenia się do nowych nart. Jeżeli jeździłeś(-łaś) wcześniej na zjazdówkach, a nie miałeś(-łaś) do czynienia np. z biegówkami to problemem może być na początku nawet zwyczajne ustanie na nogach przez dłuższą chwilę, czy też kilka kroków. <br><br>Dobrym ćwiczeniem jest jazda na wprost (bez żadnych skrętów) po niewielkiej pochyłości. Podczas jazdy powinno się ćwiczyć odpowiednią pozycję telemarkową, tzn. ten charakterystyczny przyklęk. W rzeczy samej - bardzo głęboka pozycja telemarkowa przypomina do złudzenia przyklęknięcie na jedno kolano. Podczas najgłębszego przyklęku obie nogi powinny być zgięte w kolanie pod kątem 90 stopni, a tułów wyprostowany. <br><br><b>Uwaga!</b> Nigdy nie rób pozycji szpadzisty (sylwetka mocno pochylona do przodu w wyklęku, większość ciężaru ciała na nodze przedniej, noga tylna bardziej wyprostowana w kolanie niż przednia). To bardzo poważny błąd, gwarantujący w dodatku szybką, efektowną i nie zawsze przyjemną wywrotkę. Tak więc trzymaj tułów prosto, ciężar ciała równo rozłóż na obie nogi (możesz nawet minimalnie bardziej obciążyć tylną) i staraj się wykonywać podczas jazdy na wprost rożnej głębokości przyklęki - raz na jedną, raz na drugą nogę. <br><br></font><font face="Verdana" color="#000000" size="2"><b>Nie martw się i nie łam się</b></font><font size="1"><br></font>Na tym etapie każdemu początkującemu telemarkowcowi przyda się pewna rada: gdy tracisz równowagę nigdy nie próbuj ratować się podpierając się rękami. To nic nie da, a można nabawić się kontuzji. Gdy podpierasz się ręką, w której trzymasz kijek, bardzo narażasz kciuka. Najdobitniej o tym świadczą liczby. W ciągu pierwszych trzech lat jeżdżenia telemarkiem miałem 3 razy pękniętego kciuka, a wybitego - nie zliczę. Niewiele gorszy w statystyce jest mój brat. Gdy zauważyliśmy na czym rzecz polega i przestaliśmy podpierać się rękami przy utracie równowagi, kontuzje się skończyły. Od dwóch lat nie mieliśmy, odpukać, takich problemów. W sumie jest to dosyć uciążliwa kontuzja utrudniająca w znaczący sposób póˇniejsze ewolucje - bez sprawnego kciuka nie można za bardzo wykorzystywać kijków, co podczas jazdy na nartach (nie tylko telemarkiem) generalnie prowadzi do zmniejszenia efektywności jazdy. Tak więc róbcie co chcecie, gdy tracicie równowagę, ale nie podpierajcie się rękoma.

<font size="1"><b><font face="Verdana" color="#000000" size="2">Pierwszy skręt</font><br></b></font>Przyznam szczerze, ze sam do końca nie wiem jak to się dzieje, że skręcam gdyż odgrywa tutaj rolę bardzo wiele czynników: wszystkie które można wyszczególnić w technice alpejskiej plus jeszcze kilka innych, typowo telemarkowych. Nie będę przeprowadzał szczegółowej analizy, to temat na pokaźnych rozmiarów książeczkę, nie na miarę tego artykuliku.

Wspomnę tylko o najważniejszych sprawach, szczególnie z punktu widzenia początkującego. Pierwsze skręty spróbuj wykonać na dobrze przygotowanym, niezbyt nachylonym stoku, przy średniej prędkości. Jeżeli stok jest zbyt pochyły rozpocznij jazdę lekko w skos stoku i staraj się wykonać skręt do stoku (pod górę - tak aby się zatrzymać). Wykonaj średniej głębokości przyklęk telemarkowy - pamiętaj o prawidłowym obciążeniu nart! Noga przednia w skręcie jest jednocześnie nogą zewnętrzną skrętu. Pochylając do wewnątrz kolano nogi przedniej postaraj się wypchnąć piętę nogi przedniej na zewnątrz tak, aby zrobić bardzo rozciągnięty (do przodu) pług i wprawić przednią nartę w ślizg. Przód narty tylnej, gdy zaczniesz skręcać, powinien oprzeć się na narcie przedniej i pozycja powinna się ustabilizować. W takim skręcie możesz wytrzymać aż do zatrzymania, lub odpowiednio wcześnie wyprostować, zmienić przyklęk na przeciwny (nie brzmi to trochę dziwnie? Dla mnie tak...) i wykonać skręt analogicznie, tylko w drugą stronę.

Gdy już wykonasz skręt zastanów się w jaki sposób były nachylone obie narty podczas tej ewolucji? Czy odbyła się ona generalnie na krawędziach wewnętrznych nart, czy może obie narty utrzymane zostały na tej samej krawędzi (np. obie narty na prawych krawędziach)? Powinieneś dążyć do tej drugiej sytuacji, aczkolwiek nie oznacza to do końca, że sytuacja pierwsza zawsze jest niepoprawna. Druga sytuacja zbliża nas do jazdy równoległej telemarkiem, do szybszej i mniej męczącej jazdy.

W celu lepszego poznania całego bogactwa skrętu telemarkowego (odciążanie, przeciwskręt, wyprzedzenie, wygięcie boczne, praca kolanem) proponuje sięgnąć do wymienionej na początku strony książeczki. Z pewnością łatwiej zrozumieć niuanse techniki, gdy do dyspozycji ma się również ilustracje.

Dobrze, teraz może parę słów do bardziej zaawansowanych, ale początkującym też się przyda.

<font face="Verdana" color="#000000" size="2">Kłopoty z tylną nartą</font>
Bardzo często, duże trudności sprawia zapanowanie nad tylną nartą w trakcie skrętu. Objawia się to zazwyczaj nie dokańczaniem skrętu telemarkowego - dostawianiem w ostatniej fazie zakrocznej narty zamiast utrzymaniem jej z tyłu. Często powodem tego może być przyzwyczajenie do techniki alpejskiej. Jednak niejednokrotnie problemem jest złe krawędziowanie tylnej narty - tak było i w naszym przypadku. Zamiast poślizgu bocznego tylnej narty (niezbędnego przy bardziej równoległej jeździe telemarkiem), narciarz zacina tylną nartę (wewnetrzną krawedzią) i to nie pozwala mu dokończyć skrętu. Rozwiązaniem może być kilka ćwiczeń, np. ćwiczenie ześlizgów (wybierz bardziej pochyły stok, dobrze przygotowany, ubity śnieg i staraj się ześlizgiwać w dół stoku bokiem cały czas zachowując pozycję telemarkową). Dalszym ćwiczeniem jest wykonywanie tylko ostatniej części skrętu - wielokrotnie (ustaw się ukośnie do stoku i rozpocznij jazdę, zrób wyklęk i zakręć w górę stoku (nie w dół!) aż do zatrzymania cały czas pamietając o dobrej pozycji i prawidłowym obciążeniu nart). Gdy to już dobrze wychodzi proponuję stopniowo zmieniać kierunek startu, tak aby wykonywać bardziej pełne łuki.

Radzę również nie zapominać o niedocenianej ewolucji, jaką jest pług telemarkowy (odsyłam do wspommnianej literatury). Elementy tego skrętu wielokrotnie przydawały mi się w trudniejszych sytuacjach i warto czasami go sobie przypomnieć.

Na marginesie tych rozważań warto się zastanowić, czy telemarku nie powinno się uczyć na bardziej miękkich butach. Takie zdanie nawet znalazłem w książeczce "Telemark". Nauka w delikatniejszych butach powoduje lepsze i szybsze opanowanie równowagi i wyczucia zachowania nart, co w efekcie przekłada się na lepszą technikę, pomimo znacznie częstszch wywortek. W cięższych butach wiele błędów technicznych zostanie zamaskowanych, ale kosztem wysiłku i gorszej efektywności. Jednym słowem w lżejszych butach jeździ się albo technicznie poprawnie, albo wcale. Oczywiście, skrajności nie są zazwyczaj najlepsze i nie polecałbym nauki w bardzo miękkich butach.

<break>
<font size="1"><b><font face="Verdana" color="#000000" size="2">Jazda w głębokim śniegu</font><br></b></font>Sądzę, że można wysunąć tezę o wyższości telemarku nad techniką alpejską jeśli idzie o jazdę w głębokim śniegu. Wynika to z większej łatwości zapoczątkowania skrętu telemarkowego w takich warunkach. Narty zjazdowe wymagają znacznie bardziej agresywnej jazdy w głębokim śniegu: ciężar na tyłach nart, dynamiczne "wyjście ze śniegu" - w efekcie jest to dość meczące. Telemark nie wymaga tak dużo wysiłku i jazda w kopnym śniegu rzeczywiście bardzo przypomina płynięcie.


<font size="2"><b>Jeżdżąc w głębokim śniegu warto pamiętać o kilku rzeczach:</b></font>

  • łatwiej wykonuje się skręt przy większej prędkości, stąd też bardzo dobrze jeździ się na stokach o dużym nachyleniu;
  • narty należy prowadzić szerzej niż normalnie, zbyt wąskie prowadzenie nart bardzo szybko może skonczyć się upadkiem;
  •  zapoczątkowanie skrętu jest znacznie łatwiejsze, gdy ciężar ciała zostanie przeniesiony na nogę zakroczną, wówczas łatwo wprowadzić przednią nartę w skręt; początkowo ten element może sprawiać sporo trudności, lecz po złapaniu odpowiedniego rytmu znacznie ułatwia jazdę;
  •  w trakcie skrętu bardzo ważne jest równomierne obciążenie obydwu nart - przeniesienie całego ciężaru na nogę wykroczną to prawie gwarantowany orzeł (zresztą bardzo malowniczy...) - zakrawędziowanie, chwila zaskoczenia i niepewności, krótki lot, nagły pocałunek z matką glebą i długo oczekiwany moment odpoczynku po wyczerpującej jeździe...

<font size="2">Kombajn zbożowy<br></font>Czytając poprzednie punkty można odnieść wrażenie, że podczas skrętu telemarkowego bardziej istotną rolę pełni narta przednia. Nie do końca jest to prawdą. Rzeczywiście, na początku łatwiej jest początkować skręt nogą przednią i tak powinny chyba przebiegać pierwsze ćwiczenia. Niemniej jednak dalsze postępy w dużej mierze uzależnione są od tego co robi się z nogą zakroczną.

Okazuje się, że przy pewnym poziomie umiejętności łatwej inicjuje się skręt nogą tylną. Do wykonania tego skrętu nie wykonuj zbyt głębokiego przyklęku. Wyobraź sobie, że zamiast skręcać stopę nogi przedniej (poprzez wypchnięcie pięty na zewnątrz), co wiąże się z dość dużym wysiłkiem, nieznacznie skręcasz - ale stopę nogi tylnej i to w kierunku przeciwnym do zamierzonego skrętu. Ruch ten wiąże się z lekkim wypchnięciem kostki nogi tylnej do wewnątrz skrętu, co powoduje odpowiednie krawędziowanie narty.

Widziałeś(-łaś) kiedyś kombajn zbożowy? Dwa wielkie przednie koła, i dwa maleńkie tylne. To właśnie tylne koła są skrętne i mimo że takie małe, z powodzeniem sterują wielkim kombajnem. Tylne koła skręcają się, rzecz jasna, w kierunku przeciwnym do kierunku skrętu. Analogia wystarczająco jasna? Mam nadzieję, że tak.

Dodam jeszcze, że nie wpadłem na tą technikę analizując pracę kombajnu. Po prostu wyczytałem to na jakiejś stronie internetowej i niech Bóg wynagrodzi w dzieciach autorowi tamtej porady, to naprawdę działa! Olbrzymia różnica w jeździe.

<font size="2"><b>Głębokie przyklęki a ekonomia jazdy.</b></font>
Zacznę może od wyjaśnienia, w jakim celu, do licha wykonuje się te dziwne przyklęki podczas jazdy telemarkiem. Przyczyna jest prozaiczna: przyklęk poprawia stabilność przód-tył i dodatkowo powoduje obniżenie środka ciężkości.

Przyklęk jest więc przydatny, gdy istnieje konieczność zwiększenia stabilności, np:

  • podczas jazdy przy dużej prędkości;
  •  w przypadku bardzo zróżnicowanego bądź ciężkiego śniegu, itp.;
  •  lub gdy po prostu mamy problemy z utrzymaniem równowagi.

Niestety głęboki przyklęk ma też poważne wady:

  • jest bardzo męczący, co jest szczególnie dotkliwe jeżeli dodatkowo mamy ciężki plecak;
  •  powoduje zmniejszenie dynamiki jazdy - utrudnione jest odciążanie nart, co jest elementem niezbędnym do jazdy w głębokim śniegu, nie da się wykonywać w takiej pozycji szybkich, krótkich skrętów, itp.

Tak więc jeżeli nie potrzebujesz, to nie wykonuj przyklęku! Przy pewnym poziomie wprawy wystarczy w większości przypadków niewielki wykrok, czasami nie większy niż na długość buta. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których powinno się zejść niżej, a nawet trzeba, musisz jednak dbać o to, żeby nie stało się to regułą. Dostosuj głębokość przyklęku do potrzeb.

  • nigdy nie przechowuj wilgotnych fok, zawsze je wysusz jeżeli nie będziesz z nich przez jakiś czas korzystał;
  •  podczas noclegu zastanów się, czy nie warto zdjąć fok z nart na noc, tak aby się nie zalodziła;
  • podczas wyprawy, gdy nie używasz fok, złóż je klejem do siebie i delikatnie zwiń. Nie zakładaj foliowego paska za każdym razem bo się bardzo szybko potarga. Paska używaj, gdy przechowujesz foki przez dłuższy okres czasu, np. przez lato.
  •  jeżeli klej się zniszczy lub zestarzeje, można go odnowić kupując specjalny klej do fok. Jeżeli ubytek jest niewielki to należy posmarować (lub popsikać) klejem to miejsce i gotowe. W przypadku konieczności gruntownej renowacji należy usunąć stary klej. Można to zrobić przy pomocy żelazka i np. papieru pakunkowego (takiego szarego). Nakładasz papier na fokę i prasujesz go żelazkiem. Klej powinien przykleić się do papieru. Sam nigdy tego nie robiłem, ale taki sposób opisują różni ludzie na listach dyskusyjnych.

<font size="2"><b>Kijki</b></font>
Dobór rodzaju stosowanych kijków narciarskich jest w zasadzie kwestią gustu. Należy jednak pamiętać o tym, że długość kijków stosowanych do wędrówki jest dłuższa niż do zjazdu. Kijki biegowe powinny sięgać do ramion narciarza, ponadto znaczący wpływ na komfort marszu (przede wszystkim w głębokim, nieprzetartym śniegu) ma wielkość talerzyków. Zbyt małe będą powodować bardzo głębokie zapadanie się kijków w śniegu (grubość pokrywy śnieżnej jest zdecydowanie korzystniej sondować innymi metodami) i przez to niewygodny i męczący marsz. Zbyt duże z kolei powodują, że przy większym nachyleniu kijka ostrze kijka będzie traciło kontakt z podłożem opierając się na talerzyku. Najlepszym rozwiązaniem są talerzyki duże, ale asymetryczne, takie jednak niestety dosyć trudno dostać.

My od kilku lat z powodzeniem stosujemy kijki teleskopowe, które umożliwiają regulację długości w zależności od potrzeb (zjazd, marsz, ostre podejście). Sprzęt tego typu mimo na pozór filigranowej budowy okazał się wytrzymały i jak dotąd nie uległ uszkodzeniu nawet w czasie dynamicznej jazdy na stoku.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem są kijki teleskopowe Salewy Tour Vario-Grip. Oto ich recenzja napisana przez Artura:

Jak sama nazwa wskazuje są przeznaczone do tourówek przez co do telemarku i backcounty rownież bardzo dobrze pasują. Kije składają się z dwóch części (nie trzech jak zwykle) przez co są trochę sztywniejsze i łatwiejsze do naprawy :-). Rączka nie ma wymyślnego kształtu czy karbowania, ale jest wygodna i dobrze pracuje w czasie marszu a nawet biegu. Pod raczką na długosci ok. 20 cm kijek jest powleczony pianko-gumą dzięki czemu w czasie marszu łatwo można zmienić wysokość trzymania kijka bez zmiany jego długości. Maksymalnie kije mogą mieć długość ok. 155 cm dzięki czemu można użyć ich do technik biegowych.

<font size="2"><b>Saneczki</b></font>
Godnym polecenia sprzętem do odbywania zimowych wędrówek są lekkie plastikowe saneczki, które można kupić w sklepach sportowych za kilkanaście złotych. Po przytroczeniu saneczek do plecaka i sporządzeniu prostej uprzęży można ciągnąć bagaż po niezbyt głębokim śniegu. To proste rozwiązanie odciąża plecy, co podczas całodziennych, a tym bardziej wielodniowych marszów z ciężkim plecakiem zostanie bardzo szybko docenione.