Skip to main content

Soelden recenzja ośrodka

Autor: |

Wyjazd do Soelden Rafał dzieli się z nami swoimi wrażeniami. Lektura obowiązkowa przed wyjazdem w ten rejon.

Chciałbym podzielić się swoimi wrażeniami z pobytu w pięknej miejscowości Solden w Alpach austriackich. W dolinie Otztal, gdzie leży Solden, byłem do tej pory dwa razy. Pierwszy to było jakieś pięć lat temu, drugi w marcu 2002. I musze powiedzieć, że do uprawiania narciarstwa to jest najlepsze miejsce w jakim byłem. Zanim zacznę się rozpływać w zachwytach chciałem rzucić mimo wszystko kilka słów na zimno, żeby nie było że jestem bezkrytyczny. Po pierwsze to niezły kawałek drogi. Ode mnie czyli z okolic Sosnowca jakieś 1100 km, o ile się nie pomyli drogi, co na austriacko niemieckich autostradach wydaje się niemożliwe a jednak... W każdym razie mimo odległości, bo jest to jeden z dalej położonych ośrodków w Alpach austriackich, podróż nie jest tak bardzo męcząca właśnie dzięki wspomnianym drogom.

Jak wszystko idzie OK. można się zamknąć z podróżą w 12 godzinach. Jeżeli mógłbym komuś poradzić wariant trasy to zdecydowanie proponuje z Polski wziąć kurs na Brno i Znojmo, powodów nie podam, sami się domyślcie (mam nadzieje że nikt nie zrozumie mnie źle).

Kiedy będziecie już na miejscu, to pozostaje wam tylko trzymać kciuki za to co sobie zarezerwowaliście w biurze, bo z doświadczenia wiem, że różnie z tym bywa, szczególnie jak jesteście zapewniani jak to jest pięknie. Jeżeli natomiast zdecydowaliście się na żywioł, to nie musicie się obawiać absolutnie niczego. Jest z czego wybierać i można nawet trochę powydziwiać. Za jakieś 50-60 euro możecie sobie zafundować sześcioosobowy apartament o naprawdę wysokim standardzie, oczywiście w prywatnym domu. O hotelach i pensjonatach nic nie mogę powiedzieć, bo nie bywam. Nie ta sfera finansowa.

Tu wychodzi kolejny mankament Solden. Przeciętny zjadacz chleba z Polski, jeżeli nastawił by się na stołowanie na miejscu, to za dużo tu nie poje mimo całej obfitości miejscowego menu. To jest kurort niestety drogi, nawet jak na Austrię ale ja i tak uważam że warto się szarpnąć. Sama miejscowość jest sterylnie czysta jak to w całym Tyrolu bywa. Wszystko na wysoki połysk i ostatni guzik ale nie robi wielkiego wrażenia. Ale wystarczy po zakupieniu karnetu wsiąść do gondoli i za jakieś 5 minut z hakiem zaprze wam dech to co zobaczycie.

Narty w Soelden

Dolne partie całego kompleksu dzielą się na dwa jakby osobne ale połączone siecią wyciągów ośrodki. Funowo snowbordowo rozrywkowe Hochsolden i poważnie alpejsko stonowane rejony Gaislachkogl. To oczywiście moje osobiste odczucia, może mylne ale prawdziwe.

Do tego drugiego rejonu wyruszamy gondolą z samego końca Solden. Docieramy do miejsca zwanego niezbyt oryginalnie Mittelstation. Tu rozpłaszczamy się, przebieranko w obuwie narciarskie, czapki na głowę, rękawiczki na ręce i w górę. Niestety tutaj żaden z wariantów nie nadaje się na rozruch. Zaraz po wyjściu z za zabudowań stacji gondoli zobaczycie solidnie stromą ściankę czarnej trasy nr 3. Dostać się tam można zjeżdżając jakieś 200 m w lewą stronę do wyciągu nr 5.

Piękny stok i ma tą zaletę że u jego podnóża jest restauracja z ławeczkami na zewnątrz z których jak na dłoni widać prawie całą trasę. Fajne miejsce żeby cos podpatrzeć, ale i przy okazji można też samemu zakosztować trochę sławy bo jak ktoś cos nieźle wykręci, dostaje brawa od wszystkich biesiadników. Jeżeli chcielibyście złapać trochę oddechu po walce ze stokiem, to z całą odpowiedzialnością powiem że to jest najlepsza knajpa na całych narciarskich terenach Solden.

Jeżeli jednak nie macie odwagi zjechać czarną trasą, co po nieopatrznym wjechaniu wyciągiem nr 5 i tak was już nie ominie, możecie po wysiadce z niego skierować się w lewo na czerwoną trasę nr 2 obsługiwaną przez najdłuższy w całym kompleksie wyciąg krzesełkowy (nr 4). Nawiasem mówiąc jak byłem tam 5 lat temu, wpadłem na tą trasę tylko raz, bo starego typu krzesełko jechało w tempie które wzbudziło we mnie wątpliwości, czy aby nie spędzę na nim reszty życia. Za to teraz szczerze polecam tą trasę. Wyciąg błyskawica, stok szeroki i niezbyt stromy i co najważniejsze w połowie trasy brameczki.

Elegancko ustawiony slalom gigant i do tego za wrzutkowe 1 euro możecie skorzystać z pomiaru czasu i prędkości na mecie. Szkoda, że nikt nie pomyślał, żeby wśród tych wszystkich atrakcji ustawić carvingowy slalom na bojkach. Bo ja, przyznam się szczerze bez kijków to za bardzo na bramkach nie powalczę.

Ale... dla każdego coś miłego, no może nie dla każdego ale nie będę się czepiał. Jeżeli nie zdecydujecie się atakować legendarnego już wyciągu nr 5 a po wyjściu z gondoli skręcicie w prawo na wyciąg nr 7 to traficie na całą plątaninę ostrych czerwonych tras (1; 4; 5).

Naprawdę jest tam nieźle stromo, ale lotniska są tak wielkie, że ludzi się tam prawie nie spotyka więc w razie błędu w sztuce jest czas żeby się jeszcze wyratować. Jeżeli chodzi o mnie to uważam, że to najlepsze tereny jeździeckie całego regionu obok kilku tras na lodowcu.

Ale żeby nie było aż tak bardzo pięknie, to informuję że wyciąg nr 7 to jednostka starego typu i jedzie i jedzie.... Znowu się czepiam, ale jak znam życie w przyszłym sezonie już będzie tam kursowała nowocześniejsza jednostka. Ostatnim wariantem do jazdy jest przesiadka z gondoli z dołu na drugi odcinek i zaliczenie szczytu Gaislachkogl 3058mnpm.

To atrakcja dla tych którzy chcą podziwiać panoramę i pojeździć trochę w żlebach pomiędzy skałami na zdjęciu lekko przysłonięta panorama z Gaislachkogl. Szczerze mówiąc mnie się nie podoba. Na carvingi za wąsko i za duży tłok. Podsumowując rejon Gaislachkogl ogólnie ostro i szybko. Absolutnie nie polecam go początkującym bo w ogóle sobie nie pojeżdżą.

Za to wspaniale pojeżdżą w Hochsolden. To całkiem inne miejsce niż Gaislachkogl. Muzyczka, zabawy, piwo... Iście sielska atmosfera.

Żeby się dostać do Hochsolden, trzeba skorzystać z gondoli 12 wyjeżdżającej z samego początku Solden. Po wysiadce od razu załapiecie zabawową atmosferę tego miejsca. Główny show rozgrywa się na połączonych niebieskich trasach 13 i 15, obsługiwanych przez superszybkie wieloosobowe krzesełka o niespotykanej przepustowości (17, 18), co niestety około godziny 12 owocuje niezłym tłokiem na trasie.

Do tego to chyba ulubiony stok miejscowej szkoły narciarskiej i trzeba naprawdę uważać żeby nie wejść komuś w trajektorie. Zdj 10 uwaga na młodych adeptów Całość stoku jest naprawdę bardzo płaska i kończy się trochę bardziej stromym odcinkiem. Idealne do nauki i zabawy. Po lewej stronie za wyciągami raj dla snowboardzistów; halfpipe i funpark ze skoczniami poręczami i kupą innych bajerów.

Nie sprawdzałem osobiście ale podobno nieźle. Przy okazji wspomnę przypadek mojego kumpla deskarza na tym właśnie funparku. Wykonał skok życia i z zerwaną torebką w stawie biodrowym po 3 dniach wyjazdu miał już z głowy...

Przy okazji 2 zdjęcia RTG, porada lekarska i opaska uciskowa kosztowały go 250 euro. Przeliczcie sobie a gwarantuje ze nikt nie będzie próbował oszczędzać pięciu dych złotych polskich na ubezpieczenie. To tak na marginesie.

Powracając do Hochsolden, to dalej w prawo, za atrakcjami dla snowboardzistów, jest jeszcze jeden wyciąg (11) i przy nim 2 czerwone trasy (11, 12) bardzo przyjemne zresztą, dlatego nie wiem czemu tam zawsze było tak pusto. Z prawej strony tego zatłoczonego lotniska wyciąg numer 19 a pod nim moja nr 1 w Hochsolden niebieska 15 a równolegle do niej znowu bramki i trasa do boardercrossu. Całkiem po prawej, na ostatnim już wyciągu po tej stronie możemy dostać się na Hainbachjoch 2727 i stamtąd zjechać jedyną czarną trasą w Hochsolden, w porównaniu z trasami czerwonymi na Gaislachkogl, oznakowaną wyjątkowo na wyrost. Jedna część tej trasy poświęcona jest na sztucznie zrobione muldy, ale nie sądzę, żeby jakikolwiek narciarz z Polski skorzystał z tej przyjemności. W tajemnicy powiem wam, że w Szczyrku na Golgocie są lepsze. Całość Hochsolden mieści się jakby we wnętrzu ogromnej litery V wyznaczonej przez dwa skrajne wyciągi. Cały kompleks widać jak na dłoni i nie ma tu mowy o ciszy i spokoju. Tu się bawi i tyle. Bardzo mi się podoba.

Lodowce
Pozostają jeszcze lodowce. W Solden są dwa Rettenbachferner i Tiefenbachferner. Do obu można się dostać od niedawna siecią wyciągów zwaną Golden Gate. Droga tam wiedzie z Hochsolden. Wyjeżdzamy dłuższym z dwóch wyciągów z lewej strony stoku Hochsolden (nr 18) zdobywając szczyt Rotkoglhutte (2662m) i wypuszczamy się na jego przeciwległy stok niebieską trasą 23 pod całą sieć wyciągów i jadącą w dół gondolę, która dowozi nas do stóp lodowca Rettenbach.

Po drodze można oczywiście zahaczyć się na paru trasach ale prawdę mówiąc szkoda na to czasu. To bardzo atrakcyjne stoki ale nie na warunki Solden. Po co zadawalać się półśrodkami jak raj tuż tuż. Ostatnia z sekcji wyciągów Golden Gate gondola nr 26 właśnie was tam dowiezie. Wysiadamy i bezpośrednio przed sobą mamy słynny stok na którym od ładnych paru lat ma początek sezon alpejskiego Pucharu Świata (nr 31). Świetne miejsce. Takie małe centrum rozrywki z restauracjami, barami, sklepami, serwisem i wypożyczalnią sprzętu. Jako bazę wypadową proponuje zastosować trybuny, z których można obserwować pucharowy gigant otwarcia. Bardzo wygodne miejsce i na szczęście nikt nie zabrania na nie wychodzić. Tak że jak będziecie już bardzo zdrożeni, możecie się bez kłopotu i krępacji wygodnie wyłożyć i pogrzać na słoneczku obolałe gnaty.

Tych, którzy nie przyjechali tu "dla przyjemności" czeka niezła walka. Trzeba skierować się na prawo do krzesełka, które wywiezie nas na fisowski stok. Coś pięknego. Górna część trochę bardziej płaska ale chyli się coraz bardziej i bardziej, aż robi się naprawdę poważnie stromo, po to żeby w najbardziej stromym miejscu, stromizna napotkała załamanie lodowca w postaci progu szerokiego na jakieś 3-4 metry i dalej spada mocno w dół. Czapki z głów dla tego, kto potrafi przejechać to płynnie. Dla zawodników z zacięciem samobójczym polecam wykonanie skoku w tym miejscu. Spokojnie 10 metrów lotu, ale nie wygłupiajcie się lepiej. Końcówka stoku łagodnieje coraz bardziej a przy samych trybunach jest już całkiem płaska i dobrze bo przecież kto by to wytrzymał???

<img class="blue-background" title="Fisowska 31 tylko z daleka wygląda na łatwą" style="border: medium none ; padding: 3px; float: left; width: 250px; height: 168px;" src="http://new.narty.pl/uploads/RTEmagicC_7.jpg.jpg" alt="" />Powyżej krzesełka wywożącego na trasę fis są jeszcze dwa orczyki (nr 31, 32). Tak nawiasem mówiąc to szkoda że orczyki, bo rozbestwiony przepychem całej reszty narciarz może być tym zawiedziony. Ale ten niedostatek w 100% rekompensuje niebieska trasa nr 35. Najpiękniej nachylony stok jaki znam. Równy jak stół i z równym spadkiem, jakby się zjeżdżało po desce do prasowania. Tam można zrobić dokładnie wszystko. Niepotrzebnie tylko, zatroskani o to, żeby ktoś się przypadkiem nie zgubił, Austriacy powbijali, dokładnie przez sam środek trasy co jakieś 15 m, drewniane słupki z oznaczeniem koloru i numerem. Co prawda wydaje mi się, że dębowe to one nie są, bo widziałem jak jeden z nich łamie się po uderzeniu zapamiętałego w jeździe narciarza, nawiasem mówiąc z Polski, co poznałem po krótkim słowie jakim określił swoją obecną sytuację. Mimo to przeszkadzają i chociaż miejsca jest naprawdę dużo, ciągle stały mi na drodze. Tą trasę można polecić dokładnie wszystkim od zawziętych strzałkowców do karwingowców i deskarzy kreślących szerokie łuki na różnym poziomie zaawansowania.

Dodatkowo jadąc orczykiem można sobie popatrzeć w prawo i zobaczyć uroki sąsiedniego ośrodka na lodowcu Pitztal, co może skusi was żeby tam pojechać następnym razem. Klimat lodowca Rettenbachferner można porównać z klimatem z klimatem Gaislachkogl z dolnych partii kompleksu Solden. Cisza spokój tylko góry i jazda.

Wspomniany orczyk nr 32 ma swój koniec przy wejściu do skitunnelu czyli wydrążonej w skale dziury przez którą bez odpinania sprzętu przejeżdża się na drugą stronę góry i wydostaje na drugi lodowiec ośrodka w Solden - Tiefenbachferner.

Przejazd przez Skitunnel jest o tyle ciekawy, że jak wiadomo ciąg powietrza jest prawie zawsze z dołu do góry i przez to prawo mamy taki wiatr od czoła ze niestety biedni deskarze muszą czasami wypinać się ze sprzętu, bo nie są w stanie przejechać tych 150 m. Ale gdy w końcu wydostaniecie się z tunelu zobaczycie przed sobą zupełnie inny świat niż po drugiej stronie góry.

Znowu muzyczka sielaneczka i kupa ludzi. Trasa (niebieska nr 39) szerokością dochodzi do horyzontu. Płaska rozłożysta z początkiem bardziej stromym ale tylko jakieś 100m więc nie ma strachu potem już tylko zabawa. Wszędzie kolorowo od ludzi a na dole naprawdę miła knajpka. Stok obsługuje nowoczesna gondola (35)i dwa orczyki (38, 36).

Super miejsce do powygłupiania się i porobienia zdjęć. . Po prawej stronie dolnej stacji gondoli znajduje się wyciąg krzesełkowy (34) obsługujący czerwoną trasę (36) i przy okazji pozwalający wrócić z powrotem na lodowiec Rettenbahferner i stamtąd na dół do Hochsolden i Solden. Innej drogi powrotnej niestety nie ma. A trasa... Nie radzę, szkoda czasu chyba że ktoś lubi się męczyć na stoku z ukośną linią spadku.

Wszystkie wyciągi w rejonie Solden pracują do godziny 16. I w tym jest problem. Dotarcie na lodowce, zwłaszcza ten drugi bardziej oddalony zajmuje z parkingu w Solden ponad godzinę, powrót jeszcze więcej, więc strata czasu na dojazd jest znaczna. Oba lodowce są czynne przez cały rok. W lecie można dojechać do nich bezpośrednio samochodem przez tunel drogą zwaną Gletscherstrasse, bezpłatną dla posiadaczy skipassu.

Ogólne wrażenia Największą zaletą całego kompleksu Solden jest przygotowanie tras. Nie ma się co bać użycia w tym przypadku słowa idealne. Do niczego nie można się przyczepić ratraki pracują 24 godziny na dobę ubijając nawet w ciągu dnia to, co zostało rozjeżdżone. A przy tym praktycznie każdy metr stoku, gdzie tylko można dotrzeć na nartach lub desce wygląda jak gruby sztruksik, po prostu chce się jeździć. Niestety w tym przypadku amatorzy freeridingu mogą być zawiedzeni. Puchu tu się praktycznie nie uraczy. Całe zaplecze tego wielkiego zimowego wesołego miasteczka tez nie pozostawia nic do życzenia. Pomijając całą sieć barów gdzie można się posilić i napoić, w których dodatkowo wystawione są kuchenki mikrofalowe dla tych którzy przyszli z własną wałówką, są na przykład place zabaw dla dzieci którym chwilowo znudziła się jazda

 Dodatkowo dostępne są darmowe serwisy narciarskie, w których bądź to we własnym zakresie na super wyposażonych stołach serwisowych, bądź z pomocą wykwalifikowanych serwisantów, można dokonać małych napraw i regulacji sprzętu. Niestety, za grubsze operacje trzeba zapłacić ale nie bądźmy zachłanni.

Na stokach Solden życie nie zanika nawet wieczorną porą. Poza kilkoma oświetlonymi stokami odbywają się tu imprezy zimowe. Największa to doroczny Hannibal. Nie widziałem osobiście ale z tego co widziałem na telebimach w stacjach kolejek to jest naprawdę coś. Balet ratraków sztuczne ognie. Chyba osoby o większej wrażliwości mogłyby tego po prostu nie przeżyć.

Ciąg dalszy pod galerią
Przygody na drodze
Przygody na drodze
Przygody na drodze
Na trasach
Na trasach
Na trasach
Zabawy na nartach, na zdjęciu Autor.
Zabawy na nartach, na zdjęciu Autor.
Zabawy na nartach, na zdjęciu Autor.