Skip to main content

Renenzja Atomic 10.11

Autor: |

Przedstawiamy kultowego funcarvera firmy Atomic, nartę którą każdy funcarver powinien poznać...

 

Atomic Beta Carv 10.11



<font size="1">Długość</font>
<font size="1">Wymiary</font>
<font size="1">Promień</font>
<font size="1">150</font>
<font size="1">121/65/103,5</font>
<font size="1">11</font>
<font size="1">160</font>
<font size="1">bd</font>
<font size="1">bd</font>
<font size="1">170</font>
<font size="1">bd</font>
<font size="1">bd</font>

Zastosowane technologie: Beta, Power Channels

Fabrycznie montowana płyta Vario Booster gr. 17mm

Proponowany sprzęt:
Wiązania: Xentix 412
Buty: Atomic 9.58

Przeznaczenie: funcarving

Testowano z wiązaniami Xentrix 412. Podwyższenie wraz z płytą 70mm nad śnieg.

       Atomic Beta Carv 10.11 to nieco potężniejszy następca legendarnych Kaczorów, czyli modelu Beta Carv 9.11. W porównaniu z poprzednim modelem wzrosła sztywność narty, numerycznie z 9 na 10 w nomenklaturze firmy Atomic. Według mnie, pomimo groźnie wyglądającego oznaczenia twardości, w tych nartach wszystko pozostaje w granicach zdrowego rozsądku. Krąży taka obiegowa opinia, że większość produktów Atomica są to narty zbyt sztywne, dlatego do 10.11 podszedłem z pewną obawą i okazało się, zupełnie niepotrzebną. Sam wygląd narty wskazuje na to, że z tym sprzętem nie ma żartów. Masywna konstrukcja, dodający wrażenie niebywałej sztywności profil beta i asymetryczna konstrukcja powodują, że na te narty patrzy się z prawdziwym respektem. Po części jest to prawda, ale nie są to narty jedynie dla 100 kg chłopów, a tego się właśnie obawiałem, bo sam ważę 60. Po pierwszych niepewnych skrętach już widziałem, że przy 10.11 masa narciarza nie ma znaczenia, niestety ma znaczenie stopień zaawansowania. Początkującym naprawdę nie radzę. Szkoda byłoby się zrazić zaraz na początku. Dla tych, którzy potrafią już jeździć takie narty to prawdziwy skarb. Pomimo pozornej lekkości w jeździe naprawdę nie ma z nimi żartów. O wybaczeniu jakiegokolwiek błędu w sztuce nie ma tutaj mowy. Jeżeli coś zrobi się nie tak przy wejściu w łuk, niestety już się tego nie skoryguje. W najlepszym wypadku pozostaje przemęczyć się do końca wirażu, a w najgorszym... różnie to może być. Są ludzie, którzy boją się ostrzejszej jazdy na 10.11, bo naprawdę siła w nich tkwi ogromna i mają niemiłą tendencję do tak zwanego chwytania krawędzi, co w większości przypadków kończy się na głowie. Nie jest też prostą sprawą wprowadzenie ich w skręt. Niby bardzo nie opierają, ale tu nie wystarczy już samo kiwanie kolanami. Do skrętu trzeba się solidnie przyłożyć. Dlatego uważam, że z 10.11 w pełni może być zadowolony tylko zaawansowany narciarz, którego technika pozwala bezproblemowo pokonać wymienione wyżej niedogodność i wykorzystać zabójcze możliwości tych nart, a wtedy... żyć nie umierać!!! Tutaj o jakimkolwiek puszczeniu krawędzi nie ma mowy. Standardowe określenie większości nart carvingowych "jadą jak po szynach" do 10.11 pasuje jak ulał. Trzymają zadany promień bez względu na wszystko i, niestety, podczas skrętu trudno cokolwiek z nim zrobić. Zmiana promienia w czasie prowadzenia łuku jest praktycznie niemożliwa, albo ja nie potrafię tego zrobić. Przy tych nartach obowiązuje zasada jak zacząłeś, tak musisz skończyć. Tą pozorną niedogodność rekompensuje za to trzymanie krawędzi. Nawet na twardym nie trzeba używać siły dociskając narty. Dzięki temu można się poczuć naprawdę pewnie i z funcarvingowch ewolucji zrobić dokładnie wszystko, bez obawy że coś popuści i stłuczemy sobie boczek. Żeby określić trzymanie krawędzi w 10.11 po prostu brakuje słów. Dla czegoś takiego warto przymknąć oko na lekką ociężałość przy wchodzeniu w skręt. Niestety ta ociężałość ma wpływ na szybkość zmiany krawędzi i rytmu jazdy. Z tego względu, wydaje mi się, że wybór 10.11 do slalomu carvingowego na bojkach nie byłby najlepszy. Jazda na 10.11 jest jak solidna rzemieślnicza robota. Do wszystkiego trzeba się przyłożyć z sercem, ale zapewniam, że opłaci się, bo to co dostaje się w zamian warte jest dużo więcej niż ta odrobina wysiłku. Czasami przychodzą momenty w których zdziwi was, że takie "numery" można robić na nartach. 10.11 naprawdę potrafią zadziwić każdego. O nartach funcarvingowych mówi się że to najbardziej uniwersalne narty ze wszystkich grup. Być może jest to prawda, ale na pewno nie w przypadku 10.11. To są narty, które można by określić jako "ortodoksyjne fun". Po prostu funcarvery i tyle. Można na nich popróbować oczywiście innego stylu ale wyłącznie carvingowego. Klasycznie na nich nie da się jeździć tak więc zakup 10.11 dla szpanu całkowicie odpada, chyba że jest to extreme-szpan, polegający na staniu cały dzień w największym tłumie ludzi i opieraniu się na nartach z niezdrapaną naklejką z niemałą ceną. Zresztą wygląd 10.11 jest naprawdę skromny i nie bardzo nadaje się na pokaz.

       Pomimo wrażenia sporej masy 10.11 nie są wcale cięższe od innych funcarverów. Wiadomo płyty, wiązania, wszystko swoją wagę ma, ale z tym trzeba się niestety pogodzić.

       Od strony technicznej w 10.11 zastosowano wszystkie flagowe technologie Atomica. Są to naprawdę narty z górnej półki. Szczególnie widoczna jest zastosowana technologia Beta. Jest to system usztywniający, który na zewnątrz widać w postaci dwóch bliźniaczych zgrubień w kształcie litery B. Wewnątrz tych zgrubień znajdują się kanały Power Channels czyli puste w środku tunele ze ścianami z włókna węglowego. System ten usztywnia narty i powoduje częściowe wytłumienie drgań. Jego wielką zaletą jest, że w przeciwieństwie do innych systemów usztywniających nie powoduje zwiększenia masy nart.

      Podsumowując, narty Atomic 10.11 to marzenie każdego funcarvingowca. Jeżeli tylko ktoś się nie boi to szczerze polecam. Według mnie byłoby już całkowicie pięknie, gdyby nie ta asymetria. Naprawdę mi się to nie podoba pomimo tego, że na pewno ma to wielkie, praktyczne znaczenie dla charakterystyki tych nart i może właśnie gdyby nie ten kształt, nie rozpływałbym się w zachwytach na temat właściwości trakcyjnych 10.11. Ale o gustach się nie dyskutuje, a ja, tylko ze względu na tą asymetrię na pewno tych nart sobie nie kupię. 10.11 prawdopodobnie nie doczekają się już swoich następców. Niestety firma Atomic, jak zresztą wiele innych, zrezygnowała z produkcji nart funcarvingowych. Nie mam pojęcia co jest tego przyczyną, ale naprawdę jest czego żałować. Obecnie jako funcarver Atomica stosowana jest slalomowa Beta Race 9.12 ale czy slalomówki są w stanie w pełni zastąpić funcarvey? Moim zdaniem nie.