Skip to main content

Relacja z Cortiny d`Ampezzo.

Autor: |
Funivia Tofana
Funivia Tofana

Cortina d'Ampezzo - perła Dolomitów, arena zmagań olimpijczyków, to miejsce, które wielu miłośników narciarstwa chciałoby zobaczyć. Pomimo, że nazwa tego miasta jest szeroko znana wśród narciarskich podróżników, wielu z nich, zwłaszcza ci, którzy do tej pory nie byli na nartach we Włoszech podchodzi do wyjazdu w te tereny z lekką rezerwą, być może spowodowaną jakością popularnych u nas produktów włoskiej motoryzacji. Włochy słyną bardziej ze śródziemnomorskich plaż, będących naturalnym bogactwem tego kraju i do nich turyści mają zaufanie, natomiast do uprawiania narciarstwa nie wystarczają piękne widoki. Tutaj trzeba wykonać sporo pracy i zadbać o wiele szczegółów, z czego naród ten niestety nie słynie. Stąd wątpliwości nurtujące potencjalnych odwiedzających włoskie góry.

Dojazd standardowy, kierunek Karynthia - Włochy czyli: Cieszyn - Hranice - Brno - Znojmo, potem Austria: Wiedeń - Graz - Klagenfurt - Villach - Spittal i zjazd z autostrady w kierunku Lienz, Sillian, gdzie przekraczamy granicę austriacko - włoską i dalej San Candido i Cortina. (nie jest to jedyny wariant dojazdu - był on wymuszony przez miejsce zakwaterowania - Sillian,)

Cortina d'Ampezzo nie jest wielką miejscowością. To raczej kameralna "mieścina" z jednym głównym deptakiem, na którym tętni życie towarzyskie większości odwiedzających ją turystów. Charakter Cortiny jest odmienny od większości narciarskich miejscowości, w których sporty zimowe królują na każdym kroku, a zatrzęsienie sklepów sportowych przytłacza. Tutaj, przy dość skromnej, w porównaniu na przykład z Austrią ilości miejsc, w których można zaopatrzyć się w sprzęt sportowy, sporo jest sklepów z elegancką odzieżą, perfumerii oraz jubilerów. Raj dla kobiet w typowo włoskim stylu. Miasto można nazwać "małym Monaco". Przepych co prawda nie jest tak wielki jak Monte Carlo ale jest to miejscowość w tym stylu. Tutaj kupno Ferrari nie jest żadnym problemem, wystarczy wejść do salonu i wylegitymować się słusznym stanem konta. Cortina to zdecydowanie najbardziej snobistyczna miejscowość w Dolomitach.

Przechodząc do sedna, w najbliższych okolicach Cortiny jest sześć odrębnych ośrodków narciarskich: Połączone Cristallo - Faloria, Mietres i Tofana to ośrodki, do których można dostać się bezpośrednio z Cortiny oraz 5 Torri i Lagazuoi położone po drugiej stronie Cristallo, kilka kilometrów od Cortiny.
Na wszystkie te ośrodki narciarskie obowiązuje jeden karnet (cena jednodniowego karnetu 30 euro).

Opisane zostaną jedynie ośrodki w samej Cortinie wyłączając Mietres, w którym znajdują się jedynie dwa wyciągi krzesełkowe i orczyk, obsługujące jeden stok. Pierwszy z nich to schodzący zboczami szczytu Tofana di Mezzo, kompleks Funivia Tofana a dwa następne, znajdujące się po drugiej stronie doliny nazywają się Cristallo i Faloria.

1. Funivia Tofana

Jedynym sposobem dotarcia na główne tereny narciarskie Funivia Tofana jest przejazd wielką gondolą (25). Dolna stacja tej kolejki znajduje się na peryferiach Cortiny (1224mnpm). Sam budynek, z którego rusza gondola, nie robi wielkiego wrażenia. Żadnych fajerwerków, wielkiej ilości barów, wypożyczalni i sportowych marketów. Po prostu kasa, bramka i peron. Na uwagę zasługuje natomiast kosmicznej wielkości darmowy parking, przygotowany chyba nawet nieco na wyrost, ale tego akurat nie można traktować jako minus. Jedyny "ból" jest taki, że stając na pierwszych z brzegu wolnych miejscach parkingowych narażamy się na dość długi spacer po kostce i asfalcie pod górę, w butach narciarskich. Wątpliwa przyjemność, a na rozgrzewkę zdecydowanie zbyt intensywna, zwłaszcza kiedy temperatura powietrza wynosi 20 stopni.

Pierwszy odcinek kolejki ma swój koniec na wysokości 1778mnpm w stacji pośredniej - Col Druscie. Tutaj, co bardziej niecierpliwi mogą zacząć szusowanie na bardzo stromych i niezbyt szerokich trasach, wytyczonych przecinkami leśnymi. Trasy te są nieźle przygotowane i solidnie naśnieżane. Główną zaletą tych terenów jest całkowita pustka. W ciągu dnia nikt tutaj praktycznie nie jeździ. Nieduży ruch zaczyna się dopiero pod koniec dnia, kiedy co bardziej wytrzymali narciarze, rezygnujący z dobrodziejstw zjazdu gondolą decydują się na dotarcie do parkingu na nartach. Powrót do Col Druscie zapewnia narciarzom dwuosobowy wyciąg krzesełkowy (24), którego dolna stacja znajduje się przy skrzyżowaniu tras schodzących ze stacji pośredniej, lub po przejechaniu dość długiego odcinka niebieskiej dojazdówki - gondola (25). Trasy schodzące z Col Druscie do Cortiny to bardzo dobre miejsce dla strzałkowców, lubiących solidnie pociągnąć "na krechę" trasami przypominającymi te, rodem z Pucharu Świata. Dodatkowo na tych terenach można uprawiać tą dyscyplinę w sposób w miarę bezpieczny, to znaczy narażając tylko siebie, ponieważ szczególnie utrudniający taki sposób jazdy carvingowcy zaczynają jazdę o jeden stopień wyżej w Ra Valles, nie zapuszczając się w rejon Col Druscie.

Ra Valles (2470mnpm) to centrum ośrodka Funivia Tofana. Dojazd w to miejsce zapewnia druga część gondoli (26) z Col Druscie. Zaraz po wyjściu z gondoli dech zapiera roztaczający się widok na wspaniałe stoki prowadzące żlebami pomiędzy ogromnymi pionowymi układami skał. W porównaniu z atmosferą Col Druscie, przypominającą nieco Korbielów, zmiana klimatu funduje narciarzom niemal terapię szokową. Ra Valles to typowo wysokogórski krajobraz a wysokość 2470mnpm można poczuć w powietrzu. Po prawej stronie od wyjścia z gondoli znajduje się bar, do którego trzeba nieco podejść pod górę, na wprost natomiast wieszaki i miejsce do rozpłaszenia się. Bezpośrednio po wyjściu z kolejki można skierować się w prawo i wypuścić w dół długą i szeroką trasą wzdłuż wyciągu nr 28, ale większość narciarzy, zwłaszcza będących, tutaj po raz pierwszy zostaje skuszona imponującym widokiem na trasy obsługiwane przez wyciąg 30. Aby dostać się do jego dolnej stacji należy przejść około 50 metrów na wprost od wyjścia z gondoli. Wyciąg ten, dość długi i niestety niezbyt szybki pozwala dostać się w najwyższy punkt w ośrodku Funivia Tofana, z którego można zjechać na nartach. Z dołu widok na trasę jest imponujący a prowadzące skalnym wąwozem zbocze jest bardzo atrakcyjne, jednak dopiero po jego osobistym sprawdzeniu okazuje się jakie strome, czego z dołu zupełnie nie widać. Początek trasy to dość nieprzyjemny odcinek dojazdowy prowadzący wąską czterometrowej szerokości półką trawersującą w prawo. Odcinek ten fani freeridingu mogą pokonać bezpośrednio w dół, niemal pionowo opadającą ścianką z dziewiczym śniegiem, ale ten wariant można polecić jedynie najlepszym. Po pokonaniu niemiłego, mającego około 200m długości odcinka zaczyna się właściwa trasa prowadząca wzdłuż wyciągu lub bezpośrednio pod nim. Początek niezbyt stromy, bardzo szeroki pozwala na przygotowanie nóg na to, co czeka je jakieś 500 metrów niżej. W tym miejscu stok nieco się zwęża i biegnie bezpośrednio pod wyciągiem. Robi się coraz bardziej stromo. Trudności potęguje jeszcze bardzo twardy i zmrożony śnieg, nie popuszczający nawet przy wysokich temperaturach, występujących wczesną wiosną. Dodatkowym zagrożeniem są także słupy wyciągu, ustawione dokładnie na środku trasy. Szerokość stoku nie jest w tym miejscu zbyt imponująca i dla narciarzy preferujących pełny skręt gigantowy lub fun wystarcza dokładnie na styk, więc błędy techniczne mają dużą szansę zakończenia w zaspie. Dalej stromy odcinek odbija nieco w prawo i wypłaszcza się. W dolnej części łączy się z trasami biegnącymi wzdłuż wyciągu 29 przechodząc w prawdziwe "lotnisko". Nieco niżej następuje rozwidlenie tras. Wariant w prawo prowadzi do górnej stacji wyciągu 28, natomiast wariant w lewo jest bardzo obiecującym początkiem czerwonej trasy, której koniec ma miejsce na dole wyciągu 28. Ten wariant można polecić jednak jedynie crossowcom lub freeridingwcom, ponieważ tylko płaski początek jest odcinkiem przygotowanym, natomiast zaczynająca się niżej, bardziej stroma część trasy zostaje pozostawiona sama sobie.

Kolejnym wariantem biegnącym w prawą stronę od wyjścia z gondoli jest wyciąg 29, prowadzący na bardzo szerokie pole śnieżne. Wzdłuż tej jednostki biegną po obu stronach dwie niebieskie trasy, które połączone są w jeden bardzo szeroki stok, opadający falami w dół. Jest to jedyne miejsce na terenach Ra Valles, w które bez obaw mogą się wybrać początkujący. Jest tutaj dość pusto i bardzo bezpiecznie.

Najlepszą i najdłuższą trasą na terenach Ra Valles jest niebieska, biegnąca wzdłuż wyciągu nr 28. Narciarze potrzebujący szerokości będą nią zachwyceni. Zaczyna się średnio nachylonym odcinkiem prowadzącym bezpośrednio pod wyciągiem, potem trawersuje lekko w prawo i tu zamienia się w kilkusetmetrowej szerokości stok o zróżnicowanym nachyleniu. Początek jest dość płaski z lekko ukośną linią spadku, potem robi się coraz bardziej stromo i w miejscu połączenia z czerwoną, biegnącą z drugiej strony wyciągu nachylenie ociera się nawet o oznakowanie na czarno. Jak na włoskie warunki kolor niebieski tej trasy może wiele osób wprowadzić w błąd. Generalnie przyjęta jest tu zasada zawyżania oznaczeń, to znaczy czerwone włoskie, w Polsce miały by oznakowanie góra niebieskie, dlatego przy wyborze niebieskiej trasy wzdłuż wyciągu 28 nie należy sugerować się oznakowaniem, gdyż trasa ta, zwłaszcza w dolnych odcinkach jest solidnie stroma, natomiast jej profil pozawala na carvingowy trening przy zmiennym nachyleniu i dużej prędkości. Miejsca do tego typu zabaw jest aż nadto a zaludnienie niezbyt gęste.

Z Ra Valles prowadzi także trzeci odcinek gondoli na szczyt Tofana di Mezzo (3244mnpm). Nie ma on jednak żadnego znaczenia narciarskiego a dostarcza ludzi jedynie na punkt widokowy i bar na szczycie, skąd nie prowadzi żadna oznakowana trasa. Ostatnim szusem, zakańczającym dzień spędzony w Ra Valles, jest czarna trasa prowadząca z dolnej stacji wyciągu 28 w kierunku Col Durscie. Zaczyna się piekielnie stromym, wąskim, zamuldzonym żlebem, w dolnej części nieco się rozszerza. To idealna trasa dla lubiących przeciwności losu i jazdę terenową cruiserów lecz jedynie tych o najlepszych umiejętnościach. Jest mało uczęszczana, gdyż większość narciarzy zjeżdża do Cortiny gondolą. Funivia Tofana to niezbyt okazałej wielkości ośrodek, składający się z trzyetapowej gondoli i czterech wyciągów krzesełkowych. Pomimo niewielkich rozmiarów jest jednak miejscem godnym polecenia, ze względu na fantastyczne widoki i możliwość jazdy na przygotowanych trasach w miejscach pozornie niedostępnych. Samo przygotowanie stoków jest wręcz wzorcowe, może właśnie dlatego, że stosunkowo niewielka ilość tras jest łatwa do utrzymania, a spora wysokość gwarantuje, że śnieg nie rozpływa się nawet w godzinach popołudniowych w okresie wiosennym. Jako minus można potraktować park maszynowy. Wszystkie wyciągi, pomimo tego, że są bardzo zadbane to nie najnowocześniejsze jednostki. Nie są wyposażone w sprzęgła zwalniające ani w taśmy ułatwiające wsiadanie. Efektem jest wolne tempo jazdy (wyciąg 30) lub bezlitosne uderzenia w kolana przy wsiadaniu (wyciąg 28). Jednak wszelkie niedogodności zostają przyćmione bajecznymi wręcz okolicami i wspaniałymi trasami.

2. Cristallo i Faloria.

Dokładnie po przeciwległej stronie doliny w której znajduje się Cotina d'Ampezzo umiejscowione są dwa połączone ośrodki - Cristallo i Faloria. Faloria rozpościera się na stokach Sorapis - Punta Nera (2847mnpm) natomiast drugi ośrodek wziął swoja nazwę od szczytu Cristallo (3218mnpm). Na tereny obu tych ośrodków dostać się można dwoma sposobami. Pierwszy, absolutnie nie godny polecenia, to wjazd gondolą z centrum Cortiny do stacji Rifugio Faloria (2123mnpm). Główny problem kryje się tu w parkowaniu. Pod dolną stacją gondoli nie ma parkingu i trzeba korzystać ze słono płatnych parkingów miejskich. Dodatkowo, jeżeli nie dojedzie się pod wyciąg we wczesnych godzinach, trzeba się liczyć z tym, że wolne miejsca zaczną się dopiero w odległości mniej więcej 500m od gondoli. Drugą sprawą jest, że wyjeżdżając tą gondolą zaczynamy eksplorację połączonych ośrodków Cristallo - Faloria niejako z boku a brak możliwości zjazdu na sam dół powoduje, że czasami trzeba się mocno śpieszyć aby zdążyć na ostatni kurs.

Aby uniknąć tego typu niedogodności należy ominąć centrum Cortiny i skierować się do Rio Gere (1680mnpm). Tutaj czekają na narciarzy ogromne, bezpłatne parkingi a punkt ten znajduje się dokładnie w samym sercu ośrodka, skąd wszędzie jest blisko a trasy kończą się przy samym parkingu.

Kompleks Cristallo - Faloria składa się z dwóch połączonych części. Pierwsza (Cristallo), mająca bardziej widokowo - rozrywkowy charakter to położone po lewej stronie stoki schodzące ze zboczy Cristallo a druga (Faloria), o bardziej sportowych walorach, to zbocza góry Sorapis - Punta Nera. Aby przenieść się z jednej części kompleksu do drugiej wystarczy po prostu przejść przez ulicę.

Zgodnie z dewizą najpierw się zmęczyć a potem zwiedzać, oględziny kompleksu zaczniemy od jego bardziej sportowej części. Na początek przejazd krzesełkami oznaczonymi "L" i "I", które można traktować jako dojazdówki do głównych atrakcji ośrodka Faloria. Obie jednostki są szybkie i nowoczesne, przez co nie traci się na nich zbyt wiele cennego czasu. W najbliższych okolicach tych wyciągów biegnie kilka czerwonych i niebieskich tras o żadnej atrakcyjności. Ot, wąskie przecinki w lesie, znane wszystkim z polskich stoków. Szkoda tracić na nie czas a przejazd nimi i tak nikogo nie minie w drodze powrotnej (chyba, że ktoś zdecyduje się na zjazd krzesełkami). Po dotarciu do górnej stacji krzesełka "I" kierujemy się w prawo (stojąc twarzą ku górze), aby kilkusetmetrowym odcinkiem czerwonej trasy dostać się do miejsca o nazwie Vitelli, będącego najlepszym punktem do przypuszczenia ataku na główne atrakcje tej części ośrodka. Z tego miejsca zabiera nas ekspresowe, czteroosobowe krzesełko "H" i dostarcza na najwyższy punkt ośrodka - Tondi (2362mnpm). Kilkadziesiąt metrów z boku od wyciągu "H" biegną dwa równoległe krzesełka starego typu "G1" i "G2" z tym, ze kończą się one nieco niżej. Prawdopodobnie wyciągi te spełniają rolę jednostek uzupełniających w momentach, w których wyciąg "H", pomimo swojej ogromnej przepustowości, nie jest w stanie zapewnić płynności ruchu narciarzy. Całe to moje twierdzenie "wzięło jednak w łeb", kiedy nastały godziny szczytu a w kolejce trzeba było sporo czekać. Wyciągi "G1" i "G2" nadal stały, co może sugerować, że powstały one wyłącznie po to aby robić dobre wrażenie. Wracając do tras: już jadąc jedynym czynnym wyciągiem krzesełkowym w górnej części ośrodka, patrząc w dół, widać, że będzie z czym walczyć. Z Tondi schodzi cała sieć solidnych, czerwonych tras z prawdziwego zdarzenia, oraz fragment czarnej. Nachylenie tras oraz wyjątkowo zimny klimat północnych stoków, powodujący, że ich powierzchnia od rana do popołudnia jest mocno zmrożona i szybka skrzętnie wykorzystywany jest przez różne grupy zwodnicze, które co rusz można było spotkać na trasach. Na szczęście nikt nie gardłował, kiedy ktoś przejechał się bramkami rozstawionymi do treningu. Najbardziej rzucającą się w oczy trasą, być może dlatego, że prowadzi ona bezpośrednio pod wyciągiem jest damska zjazdówka olimpijska, zaczynająca się szerokim, piekielnie stromym i zlodowaciałym stokiem. Tutaj trzeba solidnie pracować aby utrzymać się na krawędziach. Dalej trasa biegnie w prawo, zwęża się do szerokości jakichś 7 - 8 metrów i nadal dużą stromizną biegnie wzdłuż skał. W dalszym odcinku wpada w zalesiony obszar, na szeroką polankę, gdzie staje się zupełnie płaska i tym płaskim odcinkiem dochodzi do wyciągu. Trasa ta jest piekielnie trudna i niebezpieczna zwłaszcza w wąskiej, środkowej części, gdzie nierzadko bywa spory tłok, spowodowany przez dziesiątki tych, którzy nieco się przeliczyli...

Z lewej strony dolnej, płaskiej części tej trasy umiejscowiono rasowy funpark dla prawdziwych freestylowych snowboardzistów. Piękny halfpipe i niezliczona ilość różnego typu skoczni i poręczy. Dodatkowo całość funparku jest potężnie nagłośniona, a z głośników płynie "rasowa nawalanka" (z tych, które udało mi się rozpoznać to Suicidal Tendencies, Rage Against The Machine i Downset). Niestety, aby dostać się do tego snowboardowego raju biedni deskarze muszą przemęczyć niemal całą, opisywaną wyżej trasę bo innej drogi do funparku nie ma (chyba, że piechotą).

Wróćmy jednak z powrotem na Tondi. Stojąc twarzą w dół kierujemy się w lewą stronę do górnej stacji "atrap" "G1" i "G2". Po prawej stronie tych wyciągów znajduje się jedyny fragment czarnej trasy w tej części ośrodka. Trudno powiedzieć, czemu akurat tutaj zastosowano takie radykalne oznakowanie, ponieważ odcinek ten nie rożni się charakterem ani spadkiem od innych tras w tym rejonie. Kilkusetmetrowa stromizna czarnej trasy trawersuje w lewo wąską gardzielą pod wyciągami "G1" i "G2" i łączy się z inną czerwoną trasą, mającą początek z drugiej strony górnej stacji wyciągów, pod barem Rifugio Tondi. Połączone trasy biegną dalej ogromnym wąwozem bardzo stromym i nieco zamuldzonym, ale szerokim i dołączają do niebieskiego trawersu prowadzącego do wyciągu. Kierując się całkiem w lewo ze szczytu Tondi, trafiamy na najłatwiejsze stoki w tym obrębie. Najłatwiejsze, wcale nie znaczy, że łatwe. Trasy te są po prostu mocno strome, ale nie ma na nich bardzo stromych ścianek i niemiłych niespodzianek w postaci garbów i zwężeń. Jadąc całkowicie w lewo docieramy do górnej stacji wyciągu orczykowego "F", drugiego działającego wyciągu w całym terenie stoków schodzących zboczami Tondi. Wzdłuż orczyka prowadzi bardzo przyjemna, czerwona trasa, która kończy się przy barze Rifugio Falloria, stanowiącym centrum rozrywki na terenach Tondi. Jest tutaj bar, centrum testowe, sklepy oraz górna stacja gondoli wyjeżdżającej z centrum Cortiny. W to miejsce dotrą ci narciarze, którzy zdecydują się na wariant ataku, moim zdaniem mniej korzystny wariant. Z Rifugio Falloria jedyną drogą jest zjazd niebieską dojazdówką pod wyciąg "H", skąd, aby udać się w drogę powrotną do Rio Gere, można próbować cudem odnaleźć początek niebieskiej trasy, prowadzącej do parkingu, albo wyjechać jeszcze raz na Tondi i tym razem udać się w lewo, na okrężną, bardzo długą i nawet dość atrakcyjną jak na tego typu trasy (dojazdówki) czerwoną, zjechać na parking w Rio Gere, aby rozpocząć zwiedzanie widokowej części kompleksu Cristallo Faloria. Jako podsumowanie dodam, że początkujący narciarze nie mają tu po prostu czego szukać. Nie ma tu łatwych tras ani miejsc do nauki. To miejsce warto odwiedzić, kiedy posiada się już spore umiejętności.

Wracamy na parking Rio Gere. Przechodzimy przez ulicę i zaraz możemy zasiąść na wygodnej czteroosobowej "kanapie" wyciągu "A". Już sama jazda tą kolejką pozostawia niezatarte wrażenia. Nigdy nie przypuszczałem, że trasa wyciągu może prowadzić przez tak dzikie i niedostępne tereny. Widok jest po prostu wspaniały a bliskość przyrody aż przytłacza, do szczęścia brakowało jedynie zwierzyny.

Górna stacja wyciągi "A" znajduje się przy restauracji Son Forca (2215mnpm). Ten, cudownie położny pod główną ścianą Cristallo, lokal jest zarazem centralnym punktem części kompleksu znajdującego się na zboczach Cristallo. Miejsce jest wspaniałe. Z jednej strony strzeliste urwisko skalne, z drugiej cudowna panorama Dolomitów i wszystko we wspaniałym wysokogórskim klimacie. Brak słów aby opisać to miejsce, zwłaszcza kiedy siedzi się na tarasie przy piwku w słoneczny dzień... To super miejsce do odpoczynku, po walce ze stokami z rejonu Tondi. Z Son Forca można zjechać bezpośrednio pod wyciąg krzesełkowy "D" bardzo podobnymi w charakterze trasami niebieską po lewej lub czerwoną po prawej stronie. Obie trasy nie są strome, w górnej części szerokie, niżej prowadzą przez rzadko zalesiony obszar. Są ta stoki w pełni rekreacyjne, mogące dać wiele frajdy początkującym narciarzom, których umiejętności nie pozwalają zmierzyć się z trasami na Tondi. Zjeżdżając całkiem w prawą stronę od Son Forca docieramy do najatrakcyjniejszego miejsca w tym rejonie, do dolnej stacji wyciągu "B" i jego drugiej części "C". To miejsce jest wręcz nieprawdopodobne. Wyciąg prowadzi żlebem pomiędzy kilometrowej wysokości ścianami skalnymi. Coś wspaniałego. Tego punktu na pewno nie można pominąć, bo strata byłaby niepowetowana. Mniej więcej w połowie jest stacja pośrednia na której można (lub niestety niekiedy trzeba) wysiąść lub jechać dalej aż do znajdującego się na wysokości 2847mnpm schroniska Forcella Staunies, skąd w dół, potężnym żlebem, prowadzi czarna trasa. Mnie nie udało się odwiedzić tego miejsca, gdyż górna część wyciągu była zamknięta ze względu na zagrożenie lawinowe. Ze stacji pośredniej biegnie kilka czerwonych tras. Niektóre z nich prowadzą do wyciągu "D", inne do "B". Są to szerokie, "wyratrakowane autostrady" o niezbyt dużym nachyleniu, niestety w 100% narażone na promienie słoneczne, dlatego jeżeli ktoś chce znaleźć się tutaj w celach narciarskich a nie widokowych, powinien zjawić się we wczesnych godzinach rannych. Około godziny 13 wszystko już płynie. Aby wrócić do restauracji Son Forca, zmuszeni jesteśmy skorzystać z wyciągu D. Wielką wadą tej części ośrodka są wyciągi pamiętające chyba świeżo powojenne lata. Drewniane ławeczki nie przeszkadzają nikomu, ale tempo pracy tych jednostek jest iście żółwie. Zwłaszcza dotyczy to wyciągów B i C. Przy jednokrotnym przejeździe w słoneczny dzień jest to bardzo przyjemne doznanie pozwalające rozkoszować się pięknem widoków, ale jeżeli ktoś przyjechał tutaj po prostu pojeździć to... biała gorączka pewna, a na krzesełku bite 20 minut. Opuszczając okolice Cristallo możemy skorzystać z kolejki, którą się tutaj dostaliśmy, ale ja stanowczo odradzam ten wariant. Trasa dojazdowa na dół nie kryje w sobie żadnych stricte narciarskich atrakcji. Jest wąska, rozmyta i nierówna, ale za to prowadzi przez takie miejsca, że ... tylko czekać na spotkanie z Yeti. Warto to zobaczyć. Trasa kończy się na parkingu w Rio Gere. Teraz już tylko do samochodu i... tyle na dzisiaj.

Cortina d'Ampezzo to miejscowość, w której narciarze o każdych upodobaniach i każdym stopniu zaawansowania znajdą coś dla siebie. Jeżeli ktoś lubi prędkość i walkę, powinien wybrać Falorię i okolice Tondi, dla miłośników funu idealne jest Funivia Tofana a dla początkujących i mających wyjątkowo rekreacyjne podejście wspaniale sprawdzą się stoki Cristallo. Wszystkie trasy są przygotowane z wyjątkową dbałością, dlatego "sztruksik" nikogo tu nie dziwi. Miejsca szczególnie narażone na zużycie są solidnie naśnieżane, a jakość usług "peryferyjnych" zadawalająca. Trzeba przyznać, że włoskie podejście do życia nie owocuje tutaj jakimikolwiek mankamentami. Wszystko jest w porządku. Nie jest to co prawda Austria, ale nie pozostaje wiele z tyłu.

Uwaga redakcji: powyższa relacja nie obejmuje, naszym zdaniem, najciekawszego rejonu dla rodzin w Pocol Lacedel.

Funivia Tofana Funivia Tofana
Funivia Tofana Funivia Tofana
Funivia Tofana Funivia Tofana
Cristallo i Faloria Cristallo i Faloria
Cristallo i Faloria Cristallo i Faloria
Cristallo i Faloria Cristallo i Faloria
Dolomity są piękne Dolomity są piękne
Dolomity są piękne Dolomity są piękne
Dolomity są piękne Dolomity są piękne