Skip to main content

Dzieci na nartach, ubiór i bezpieczenstwo na stoku.

Autor: |
Stefan Skarbiński
Stefan Skarbiński

Dzieci na stoku, oczami Polaka mieszkającego od ponad 10 lat we Francji. Poniższy tekst był już publikowany na naszych łamach w sezonie 2000/2001, jednak poruszane w nim problemy związane z pobytem dzieci w górach nie uległy wpływowi czasu i są nadal bardzo aktualne, zapraszamy do lektury.

Ferie zimowe za pasem, zapewne spora ilość czytelników wyjedzie w Alpy wraz ze swymi pociechami. Pragnę podzielić się swymi doświadczeniami w temacie "wysokie góry a dzieci", jako że od 6 lat mam z tym do czynienia .

Zacznijmy od tego, że środowisko wysokich gór (czyli w Europie od 2000 m wzwyż), nie jest środowiskiem przyjaznym dla dzieci, a zwlaszcza maluchów. W związku z czym należy się odpowiednio przygotować aby następnie nie mieć nieprzyjemnych niespodzianek.

A więc po pierwsze - ubior.
Na głowie obowiązkowo kask. We Francji (a myślę ze także w innych krajach alpejskich) nie widzi się już na trasach dzieci bez kasków. Moj syn rozpoczynając swą edukację narciarską w wieku lat dwóch, dokanał rzadkiego wyczynu uderzając glową (bez kasku) w jedyny słupek (znajdujący sie poza trasą) w promieniu kilkunastu metrów. Tegoż samego dnia kupiłem kask, z którym już się nie rozstaje. Uratował on go rownież od niechybnych kontuzji w licznych kolizjach z dorosłymi. Kaski znajdujące się obecnie w handlu posiadają glębokie wcięcia z tyłu i przodu głowy. Wg norm europejskich ma to zapobiegać urazom kręgów szyjnych. Może to i prawda, ale w rezultacie dziecko ma odkryte prawie 30% powierzchni głowy. W dni chlodniejsze niezbędne jest założenie czapki pod kask. Tu problem, bo żadna czapka wełniana pod spód nie wejdzie. Najpraktyczniejszym wyjściem jest założenie czapki typu "kominiarka" z polaru. Jej część górna dobrze osłania potylicę i kark dziecka, zaś kołnierz ochrania twarz od mrozu. Ostatnio ktoś przywiózł ze Stanów kominiarkę gdzie czapka była z elastiku, zas dól z polaru. Wydaje mi się to idealnym rozwiązaniem - z tym, że we Francji na takowy artykuł się nie natknąlem.

Okulary i gogle. Pamiętajmy że żaden model dziecięcy gogli nie osłania przed promieniowaniem UV. Tak więc należy zawsze mieć ze sobą gogle na kiepską widoczność i mroz oraz okulary na słońce. Uwaga - śnieg w wysokich górach odbija 80% promieniowania słonecznego. Brak okularów u dziecka może spowodować zapalenie spojówek lub nawet czasową ślepotę.

Dobrze jest włożyć dziecku do kieszeni kombinezonu maskę piankowa od mrozu, ktora w razie potrzeby zalozy na twarz. Maski takie są do nabycia w każdym sklepie sportowym, i w mroĽne dni oddają nieocenione usługi. Od połowy lutego należy również pamiętać o smarowaniu twarzy kremem od słońca ( co najmniej UV 12).

Dla malucha najpraktyczniejszym ubiorem jest oczywiście kombinezon. Jezeli dzieciak spędza na nartach juz ok 20 dni w roku, sensowne jest zainwestowanie w dobry, firmowy kombinezon. Kombinezony typu "supermarket Hong-Kong" nadają się do lepienia bałwana w parku, ale nie jazdy w wysokich górach. Dziecko zmarznięte i przemoczone, bedzie podwójnie marudne...

Najtrudniejszym punktem ubioru sa rekawiczki. Jezeli słupek termometru zejdzie poniżej -10 st - w każdych rękawicach będzie zimno. Walczyć da się tylko do -10 st. najlepej kupując rękawice z jednym palcem. Jedyną szansa na suche ręce (przez jakiś czas) jest kupno rękawic z Gore-Texu. Kosztuje to juz jednak odpowuiednio drożej. Rękawiczki klasy "supermarket" przemakają juz po ok 10 min, a najdalej po miesiącu sie rozlatują.

Buty narciarskie. Jeżeli trener lub instruktor nie wymaga sztywnych butów czteroklamrowych, niech dziecko jeĽdzi jak najdlużej w butach z tylnym wsadem. Nie ściskają one za bardzo nogi, a zarazem są wygodne do ubierania.

Pamiętajmy, że suche, wysogórskie powietrze odwadnia organizm. Ubytki płynów należy uzupełniać. Praktycznym i tanim wyjściem jest wzięcie do kieszeni 1-2 małych buteleczek zakręcanych z piciem. Zupełnie nie zdają egzaminu kartoniki z sokami. Jeżeli nie rozkleją się podzas jazdy, to po częściowym opróżnieniu ( dziecko prawie nigdy nie wypije całego naraz) nie nadają się do dalszego transportu.

 

Na nartrach

Przyjeżdżając do stacji należy stopniować skalę trudności (oraz wysokości). Wyjazd od razu na 3000 m dla dziecka ( a nawet i dorosłego) z nizin może się skończyć nieprzyjemnie. Młodsze dzieci (4-5) latki na tej wysokości tracą ok 20% swego potencjału wskutek niedotlenienia. Obniżmy im wiec poprzeczkę wymagań.

Bezpieczeństwo - wyciągi

Z moich obserwacji wynika iż największe niebezpieczeństwo na trasach grozi dziecku ze strony wyciągów oraz dorosłych. Jeżeli chodzi o wyciągi to myślę iż mało kto wie o niebezpieczeństwie grożącym małym dzieciom przy wyjazdach kolejkami linowymi typu "telepherique (dwukabinowe - takie jak w Polsce na Kasprowy). Kolejki te z reguły pokonują duże różnice wzniesień - częstokroć z prędkością 12 m/s.

Zmiana ciśnień przy tej prędkości może spowodować nieodwracalne uszkodzenia bębenków usznych dziecka. Przyznam, że serce się kraje na widok wyjących (chyba z bólu) niemowląt(!!) wywożonych przez durnych rodziców latem na Aiguille du Midi. Jeżeli juz musimy z maluchem wyjechać na górę - to wybierzmy kolejke gondolową - "telecabine". Jej maksymalna prędkość to tylko 6 m/s.,co jest bardziej znośne dla organizmu dziecięcego.

Uwaga na automatyczne bramki regulujace wstęp narciarzy na peron odjazdowy krzesełek. Normalnie są one umieszczone na wysokości uda dorosłego, czyli... twarzy czterolatka. "Policzek" wymierzony taką bramką jest bardzo bolesny. W świetle nowych przepisów dzieci poniżej 120 cm nie mogą same wyjeżdżać krzesełkami. Trzeba wiedzieć, że każdy wyciąg krzesełkowy ma możliwość zwolnienia do prędkości = 0. Normalnie obsługa powinna uczynić to sama, widząc zbliżające się dziecko, ale nie zaszkodzi dodatkowo poprośic o zwolnienie. Należy pomału zamykać krzesło, gdyż inaczej można przyszczypać najróżniejsze części ciała dziecka.

Niekiedy obsługa wyciągu w fałszywie pojętym wyścigu na ilość wyjazdów (często jest to spowodowane naciskami dyrekcji), zmusza narciarzy do zajmowania wszystkich krzeseł "jak leci". Pod żadnym pozorem nie dajcie sie rozdzielić z waszym dzieckiem. Pamiętajcie, że przygodni pasażerowie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo waszego dziecka podczas transportu.

Kilka lat temu w jednej ze stacji Trzech Dolin przy zamykaniu krzesła, przygodni pasażerowie (Belg) przyskrzynili dziecku glowę, na skutek czego znalazło się ono w szpitalu w stanie śpiączki. Odbył się co prawda proces, ale zdrowia to dziecku nie przywróci.

Najlepiej rozpocząć naukę na "oślich lączkach" i wyciągach typu "baby" znajdujących się w każdej stacji.

Bezpieczeństwo - UWAGA NA DOROSŁYCH

Jeżeli chodzi o kolizje z dorosłymi to niestety grożą one permanentnie, od momentu opuszczenia tras debiutanckich. Jest to ohydne, ale niestety prawdziwe - im lepiej wasze dziecko jeĽdzi, tym trudniejsze trasy pokonuje i tym groĽniejsze bywają kolizje. Należy wpoić dziecku od małego, iż nie należy na trasie gwałtownie zmieniać toru jazdy - nigdy nie wiadomo czy nie ma kogoś za plecami.

Mój apel do dorosłych - wyżywajmy sie z dużą prędkością na trasach czarnych i off pistes, ale na litość - nie szarzujmy na zielonych.

Dziecko należy wymijać większym lukiem niz dorosłego, gdyż nigdy nie wiadomo co może się zdażyć. Nawet podmuch powietrza wraz ze śniegiem może mijane dziecko wytrącić z równowagi.Kilka lat temu w Val Thorens facet na snowboardzie (Niemiec) zabił dziewczynkę ! W razie nawet blachej kolizji należy zażądać danych sprawcy, natomiast w przypadku poważniejszym, należy absolutnie wezwać żandarmerie górską (lub jej odpowiednik ) celem spisania protokołu. Tylko to jest podstawą do przyszłych roszczeń. W dużej stacji niezmiernie łatwo jest sie zgubić. Dobrze jest przed rozpoczęciem jazdy uzgodnić z dzieckiem punkt zborny w razie zgubienia (nie do zrealizowania w stacjach-gigantach typu Espace Killy). Moj syn zawsze ma w kieszeni zafoliowana kartkę z adresem i nr naszego tel. Wydaje mi się to niezmiernie ważne, szczególnie w przypadku dziecka nie mówiącego językiem kraju w jakim znajduje sie dana stacja.

Po udanym dniu na trasach nie zapomnijmy o drobnej rekompensacie - typu filiżzanka czekolady w cukierni. Na zakończenie bardzo egoistyczna uwaga - dziecko jest "języczkiem u wagi" waszego wyjazdu. Jeżeli ono "nawali" to caly Wasz długo planowany urlop moze wziąć w łeb. Chuchajcie więc na nich i dmuchajcie. Udanych ferii życzy z Chamonix.

Krótka notka o Autorze
<font size="2">Urodziłem się ... dość dawno, ale na tyle aż nie wyglądam. Pochodzę z Bielska - Białej, gdzie ukończyłem LO nr IV . Od 13 lat mieszkam w Les Houches w Dolinie Chamonix (Francja). Pracuję w spółce wyciągów narciarskich Flégere na terenie Chamonix. Jeżdżę na nartach od 30 lat, w tym od 13 lat z natury rzeczy na terenie Doliny Chamonix, gdzie znam dobre tereny dla początkujących, oraz jeźdźców lubiących duży poziom adrenaliny we krwi.W 1994 roku przy bliższym zapoznaniu z trasą zjazdu PS w Les Houches udało mi się złamać dwie narty i zwichnąć bark. Po przyjeĽdzie w Alpy odkryłem, że istnieje coś takiego jak alpinizm (lepiej póĽno, niż wcale). Mam na swym koncie parę "klasyków" (łącznie z Mont Blanc). Nie chwalę się nimi, bo pierwszy lepszy wspinacz zrobi ich więcej podczas jednych wakacji. Ostatnio popuściłem nieco z tonu, gdyż wprowadzam w góry mego 8 letniego syna Dawida. Zeszłej zimy zaliczylismy wszystkie czarne trasy w Dolinie. Obaj jestesmy fanami zjazdów na dziko z Grand Montets. Moja żona Iwona, patrząca z anielskim spokojem na moje - a od paru lat nasze z Dawidem szaleństwa górskie i informatyczne, pracuje w szpitalu w Chamonix. Często jest "opiekunką" naszych alpinistów, zmuszonych do pobytu w tym nowoczesnym przybytku. Wolimy jednak spotykać się z klientami (którzy często zostają naszymi przyjaciółmi) w okolicznościach znacznie przyjemniejszych np. przy piwku w barze "Chouca" po wspólnym wysiłku w Masywie Mont Blanc. Od 8 lat razem prowadzimy firmę <i><b>ALPY BEZ GRANIC</b></i> zajmującą się wynajmowaniem domów i mieszkań dla turystów z Polski oraz exportem do Polski </font>

Stefan Skarbiński Stefan Skarbiński
Stefan Skarbiński Stefan Skarbiński
Stefan Skarbiński Stefan Skarbiński