Skip to main content

Dolomity - nie tylko narty i snowboard

Autor: |
Wspinaczka na lodospadzie, to nie my :) , tylko zawodowcy (foto: Narty.pl)
Wspinaczka na lodospadzie, to nie my :) , tylko zawodowcy (foto: Narty.pl)

Już niedługo rozpoczną się ferie zimowe, wielu z nas wyruszy z rodzinami na długo wyczekiwane wyjazdy narciarskie. Część zapewne wybierze, na zimowy wypoczynek, wyjazd w włoskie Dolomity. Pamiętam swoje pierwsze wyjazdy w połowie lat dziewięćdziesiątych,  od rana do 16, z krótką przerwą na male co nieco, jazda na nartach, napawanie się ilością tras, bicie rekordów, kto więcej ich danego dnia „zaliczył”. Po nartach powrót na kwaterę, przygotowanie obiadokolacji, a potem odpoczynek, albo długie Polaków rozmowy… Pobyt ograniczał się do jazdy na nartach, i czasami gdy pogoda była naprawdę zła – co w Dolomitach zdarza się dość rzadko – zwiedzanie miasteczek lub basen.

Późniejsze wyjazdy były już trochę inne, noclegi w apartamentach lub hotelach z SPA, basenem itp., po nartach obowiązkowym punktem programu dnia stał się „czas relaksu”.

Dopiero niedawno zacząłem interesować się innymi niż tylko narty sposobami spędzania czasu na wyjazdach narciarskich. Powodów ku temu było kilka, z jednej strony pewne „znudzenie” samą tylko jazdą na nartach, z drugiej, cóż – starzejemy się i nie zawsze starcza sił na całodzienną forsowna jazdę, a wozić „4 liter” nie lubię.

Kilka lat temu wieczorami udawaliśmy się w Les 2 Alpes na łyżwy, później były wizyty w parkach linowych, nocne zjazdy na sankach, krótkie wycieczki na rakietach śnieżnych.

Ubiegły sezon był przełomowy, w marcu udałem się wraz z przedstawicielami kilku innych zaprzyjaźnionych polskich redakcji na międzynarodowy press tour w włoskie Dolomity, podczas którego narty były UWAGA: dodatkiem, do innych sposobów spędzania czasu podczas zimowych wyjazdów.

Włoskie ośrodki narciarskie od kilku lat oferują zimowym gościom coraz to nowe atrakcje, wypełniające narciarzom czas po nartach, a towarzyszącym, niejeżdżącym na nartach osobą zapewniające zabawę podczas dnia.

Jest to polityka bardzo ciekawa, umożliwiająca wyjazd rodzinom w których nie wszyscy jeżdżą na nartach. Znam z opowieści wiele takich sytuacji, gdy mąż z dziećmi codziennie spędzał czas na nartach, żona, nie jeżdżąca, przed wyjazdem zachwycona perspektywą dłuższego spania, odrobienia zaległości  w lekturach, po dwóch, trzech dniach zaczynała się nudzić.

Dolomity są piękne, każdy to potwierdzi, brązowy koloru skał, majestatyczne szczyty – to widział każdy narciarz. Do tego dochodzą doskonale przygotowane trasy, miła obsługa i pyszne jedzenie.

I od tego zacznijmy: Kuchnia – włoskie ośrodki słyną z małych rodzinnych schronisk, gdzie można skosztować dań przygotowywanych na miejscu z miejscowych produktów. Dla miłośników włoskiej kuchni, odwiedzających Opens external link in new windowZoldo Alto, przymusowym przystankiem powinno być schronisko „Rifugio Passo Staulanza” prowadzone przez himalaistę Marco Sala. Marco zimą pracuje w swoim schronisku, w trakcie swojej kariery poznał wielu polskich himalaistów. Bardzo lubi rozmowy o górach i bardzo łatwo daje się do takich rozmów „sprowokować”. Jednak głównym powodem wizyty w Passo Staulanza jest kuchnia. Jadałem w wielu włoskich restauracjach, na marginiesie… lubię jeść, dzieła tutejszego kucharza zasługują na miano „mistrzowskie”. Atutem są zupełnie normalne ceny.

Po obfitej długiej kolacji, w Staulanza” kolacja trwa prawie 3 godziny!, należy poważnie zastanowić się gdzie i jak spalić kalorie. Jeśli mieszkać będziecie w Malga Ciapela, małej miejscowości u podnóża Marmolady, to polecam wieczorny spacer malowniczym wąwozem Serrai di Sottoguda, trasa jest prosta i dostępna dla każdego, jedynym wymogiem to dobre buty (na dobrej, anty poślizgowej, podeszwie) i wieczorami latarka. Spacer w dwie strony to maksymalnie 70-80 minut. W ciągu dnia wąwóz tętni życiem. Jest on ulubionym miejscem treningowym miejscowych miłośników wspinaczki po lododspadach, których jest tu bardzo wiele. Każdy może spróbować, wystarczy umówić się z przewodnikiem, przygotuje on sprzęt, przeszkoli nas, zabezpieczy trasę wspinaczki (poziom ustali na podstawie naszego doświadczenia i sprawności fizycznej). Naprawdę warto spróbować, nie jest to specjalnie trudne, a wrażeń co niemiara. Bardzo często po pokonaniu lodospadu czeka na uczestników jeszcze jedna atrakcja, zjazd na dół tyrolką. Koszt zależy od ilości osób, czasu jaki chcemy poświęcić na zabawę. Nie są to ceny wysokie.

Kolejnym sposobem na spędzenie czasu mogą być wędrówki  na nartach tourowych. Ski tour można uprawiać zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorem. Uwaga: w większości ośrodków poruszając się na slitourach skrajem tras zjazdowych należy posiadać karnet narciarski.

Wielką frajdą może być wieczorna skitourowa wycieczka do jednego z schronisk, połączona z kolacją w schronisku i zakończona zjazdem na dół po trasach oświetlonych „światlem” księżyca i gwiazd. Taką wycieczkę można odbyć samodzielnie, trzeba tylko wcześniej sprawdzić godziny otwarcia schroniska do którego chcemy dotrzeć. Wariant ten polecam osobą mającym pewne doświadczenie górskie i dobrą orientację w terenie, nom i oczywiście tylko podczas pięknej gwiaździstej nocy. Pozostali powinni wynająć przewodnika. Innym sposobem by dostać się wieczorem do pięknie położonych schronisk jest wyjazd skuterem śnieżnym. Naprawdę warto przy ładnej pogodzie pokusić się na taką wyprawę. Szczególnie polecane zakochanym w nadchodzące Walentynki.

W Polsce bardzo popularne są oświetlone, czynne wieczorem stoki. W Dolomitach nie jest ich za wiele, choć w ostatnich latach pojawia się coraz więcej. Godnym polecenia jest nocny stok w Zoldo Alto, czynny wieczorami w wybrane dni tygodnia, zapewni wam fajną zabawę, a niewyjeżdżonym napaleńcom da możliwość „zajechania” się.

Jeśli podczas pobytu wpadniecie na pomysł spaceru, to gorąco polecam spacer na rakietach śnieżnych. Firm oferujących takie wyprawy jest mnóstwo, ceny podobne. Oczywiście na spacer można się wybrać samodzielnie, jednak z kilku powodów warto wybrać się w towarzystwie przewodnika. Jednym z nich jest znajomość terenu, cała frajda spacerów na rakietach to możliwość zejścia z ścieżek przygotowanych dla pieszych, poza tym przewodnicy doskonale znają swój teren i potrafią nam pokazać blisko położone cudowne miejsca. Drugim powodem jest bezpieczeństwo, na rakietach poruszamy się często po dziewiczym terenie, gdzie z jednej strony łatwo się zgubić a z drugiej nieznajomość gór może na nas sprowadzić inne zagrożenia, takie jak na przykład lawina.

Dla osób nie bojących się wyzwań a będących wytrawnymi narciarzami doskonałym sposobem na urozmaicenie jazdy może być  wyprawa freeridowe. Zdecydowanie polecam wynajęcie przewodnika, zapozna nas on  z trasą, wyposaży w Piepsa (urządzenie ułatwiające lokalizację ofiarę lawiny i ułatwiający poszukiwanie) i poprowadzi w nieznane…

Godnym polecenia regionem do uprawiania freeridu jest Arabba, ale praktycznie w każdym ośrodku znaleźć można ciekawe trasy.

Jeśli nadal komuś brakowało będzie adrenaliny to proponuję, zdobywającą coraz większą popularność jazdę na nartach lub snowboardzie za latawcem. Jest to zapewne super zabawa, nam niestety z powodu zbyt silnego wiatru nie było dane spróbować.

Kończąc, pamiętajcie, Dolomity to nie tylko narty, można tam zabrać osobę nie jeżdżącą, nie będzie się nudziła, a aktywny sportowo dzień nie musi się kończyć w godzinie zamknięcia wyciągów.

Dziękuję konsorcjum DolomitiStars za organizację wyjazdu.

Wspinaczka na lodospadzie, to nie my :) , tylko zawodowcy (foto: Narty.pl) Wspinaczka na lodospadzie, to nie my :) , tylko zawodowcy (foto: Narty.pl)
Arabba, narty i słońce (foto: Narty.pl) Arabba, narty i słońce (foto: Narty.pl)
Rakiety śnieżne, czasami trzeba odpocząć (foto: Narty.pl) Rakiety śnieżne, czasami trzeba odpocząć (foto: Narty.pl)
Nocne Dolimty (foto: Narty.pl) Nocne Dolimty (foto: Narty.pl)

    Nie tylko narty podczas… Zima w pełni - Polskie ośrodki…