Skip to main content

Śnieg, śnieg... co zrobić gdy nie ma naturalnego?

Autor: |
Jest mróz - armatki śnieżą.
Jest mróz - armatki śnieżą.

Po kilku mroźnych i obfitych w opady śniegu zimach zapomnieliśmy, że trafiają się czasami zimy takie jak obecna. Trochę postraszyła na początku listopada, a potem, gdy nadeszła zima astronomiczna, ta prawdziwa zamieniła się w jesień czy wiosnę (niepotrzebne skreślić).

Podobna sytuacja miała miejsce w sezonie 2000/2001, gdy trochę popadało na sylwestra, ale prawdziwa zima rozpoczęła się dopiero pod koniec stycznia. Następne zimy były bądź obfite w opady śniegu bądź na tyle mroźne, że można było zaśnieżać stoki.
Niestety obecna zima coraz bardziej przypomina tą sprzed kilku lat. Śniegu naturalnego nie ma a temperatury nie pozwalają na sztuczne śnieżenie.

Okres ostrych, dobrych zim pokrył się z boomem inwestycyjnym w polskich ośrodkach narciarskich (wiem od razu pojawia się głosy oburzenia, jaki to boom, jak wypadamy w porównaniu z Słowacją czy Czechami - zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że w porównaniu z sąsiadami nasz boom to malutki boomik, ale porównując ilość wyciągów krzesełkowych w Polsce przed 2000 rokiem a stanem obecnym widać dużą zmianę ilościową)
Najbardziej widocznymi inwestycjami w ośrodkach są nowe wyciągi, ale nie są to jedyne wydatki, na które muszą zdecydować się ośrodki by przetrwać walkę z konkurencją.
Większość  polskich ośrodków w ostatnich latach wyposażyła się w systemy do sztucznego zaśnieżania, nikogo już nie dziwi widok pojedynczej armatki na malutkim jednowyciągowym stoku. Coraz więcej ośrodków jest wyposażonych w ratraki.
Wiadomo, podobnie jak ma to miejsce w wypadku wyciągów jest to zazwyczaj używany sprzęt z krajów alpejskich.
O ile w małych ośrodkach zaśnieżanie kończy się na pojedynczej armatce to w dużych ośrodkach konieczne są poważne inwestycje w systemy zaśnieżania. Związane z tym jest budowa zbiorników na wodę, instalacji dostarczających wodę do armatek a w wypadku lanc również instalacji dostarczających sprężone powietrze. Każdy, kto kiedykolwiek miał jako inwestor do czynienia z kosztami robót ziemnych (szczególnie w górach) wie, jakie to są wydatki.

Ośrodki ponoszą te koszty, bo są świadome, że liczenie tylko na matkę naturę nie pozwoli im osiągnąć przychodów wystarczających by pokryć koszty działalności, kredytów bankowych i osiągnąć zysk. Są to przecież przedsiębiorstwa kapitalistyczne, których celem (przynajmniej większości) jest generowanie zysków.
Każdy rozsądny przedsiębiorca dba o swój biznes - podobnie postępują właściciele ośrodków: śnieżą, ubijają śnieg ratrakami w nadziei, że to ich ośrodek wybierzemy i u nich zostawimy swoje pieniądze.
Ach jak pięknie... Cóż nie zawsze tak jest, wiele żalu już wylano na złe warunki, na oszczędzanie na paliwie do ratraków - wiem o tym, ale ten artykuł nie o tym jest. Chciałbym skupić się na kilku problemach często poruszanych wśród "zimowej" braci.

Często słyszy się na stokach i na forach internetowych pytania:

  • dlaczego na stoku y po obfitych opadach trasa nie jest dobrze przygotowana (pytanie najczęściej pada ok. godziny 12 w południe)?

  • dlaczego ratraki nie jeżdżą w ciągu dnia, przecież widziałem w Alpach, że tak robią?

  • dlaczego na stoku x nie śnieżą?

Aby odpowiedzieć na dwa pierwsze pytania musimy poznać trochę właściwości wody w naszej ulubionej postaci: śniegu.

Śnieg naturalny powstaje w chmurach, (zainteresowanych szczegółami zapraszam do lektury wielu materiałów dostępnych w Internecie opisujących szczegółowo proces powstawania śniegu) spada zgodnie z prawem ciążenia na trasy narciarskie, na miasta niestety również, i daje nam wiele radości.
Zaraz ktoś powie im więcej śniegu tym lepiej, oczywiście jest to prawda, im grubsza będzie powłoka śniegu na trasie tym mniej będzie ona wrażliwa na deszcz czy wiosenne słońce i dłużej będziemy mogli korzystać z przyjemności jazdy. Jednak bardzo obfite jednorazowe opady śniegu (przykładowe góralskie "metr śniegu spadł ostatniej nocy") nie wróżą dobrej jazdy następnego dnia.
Wręcz odwrotnie.
Jeśli by stosować się ściśle do opracowań i wskazówek śniegowych guru taki świeży śnieg należałoby zostawić na trasie (i uprawiać ratrakami) na czas 48 do 72 godzin i dopiero potem uruchomić trasę. Nazywa się to "sezonowaniem" śniegu i odpowiada jednocześnie na pierwsze postawione pytanie.
Świeży, spadły w nocy śnieg mimo intensywnej uprawie" ratrakami nie zwiąże się dobrze z starszymi warstwami i po kilku godzinach porannej jazdy muszą się na takiej trasie wytworzyć muldy. Taka jest jego natura i basta.

Z powyższym bezpośrednio związany jest problem poruszony w drugim pytaniu, dlaczego zatem nie puszcza się ratraków podczas dnia.
Cóż jest to nie możliwe, trasy w Polsce zazwyczaj są wąskie, biegną w lasach rzadko, kiedy spotyka się szerokie odsłonięte trasy. Puszczanie ratraka na taką trasę powodowałoby zbyt duże zagrożenie dla użytkowników stoku. Co innego na szerokich alpejskich trasach gdzie nie ma takiego zagęszczenia narciarzy i widoczność jest zdecydowanie lepsza.
Jedynie ośrodki oferujące jazdy nocne uprawiają trasy w dzień, robiąc godzinna przerwę pomiędzy jazdą dzienną a nocną. Przerwa ta wykorzystywana jest na ratrakowanie stoku.

Najtrudniejsze jest udzielenie prostej odpowiedzi na pytanie trzecie, dlaczego trasy nie są naśnieżane pomimo wydawałoby się dobrych ku temu warunków.
Postaram się odpowiedzieć na to pytanie nie zanudzając szczegółami.

Na wytwarzanie "sztucznego" (z armatek czy lanc) śniegu wpływ maja 3 czynniki:

  • temperatura "sucha" powietrza,
  • temperatura "mokra" zwana też "wilgotną" powietrza,
  • względna wilgotności powietrza.

Temperatura "sucha" -  to nic innego jak temperatura powietrza zmierzona zwykły termometrem, pozwala ona w przybliżeniu dowiedzieć się czy warunki są sprzyjające śnieżeniu.

Temperatura "mokra"- Wysokość "mokrej" temperatury zależy od stopnia nagrzania i względnej wilgotności powietrza. Termometr za twoim oknem zawsze wskazuje tzw. "suchą", czyli "normalną" temperaturę. Jeśli owiniesz go mokrą ściereczką, wówczas zacznie wskazywać inną, niższą wartość. Dzieje się tak, dlatego, że woda odparowując, obniża temperaturę, którą termometr mierzy. Im większe parowanie, tym więcej ciepła zostanie odprowadzone, a termometr pokaże niższą temperaturę. Jeżeli powietrze będzie suche, woda odparuje szybciej. Gdy względna wilgotność powietrza wyniesie 100% woda nie przeniknie do atmosfery, a wówczas oba termometry - "mokry" i "suchy" - zmierzą tę samą wartość.

Wilgotność względna - stosunek aktualnej zawartości pary wodnej w powietrzu do zawartości tejże pary, jaką miałoby to powietrze w tej samej temperaturze w stanie nasycenia, zwykle wyrażana w procentach

Gdy temperatura powietrza oscyluje wokół -10 stopni, armatki są najbardziej wydajne, produkują w ciągu nocy tony śniegu, a wszyscy wokół są szczęśliwi i zadowoleni, z tego samego powodu: na trasie jest śnieg. Problem zaczyna się przy wyższych temperaturach, im starsze armatki tym szybciej spada ich wydajność, tym mniej śniegu produkują, tym gorszej jest on jakości. Dobre nowoczesne armatki pozwalają na wytwarzanie śniegu przy temperaturze nie wyższej niż -4 stopnie.
Nie zawsze jednak przy tej temperaturze można śnieżyć, przy tak wysokich (toutes proportions gardees ;) temperaturach znacznie wzrasta rola wilgotności, więc czasami nasz argument: przecież było -4 a wy nie śnieżyliście może być lekko " śmieszny".

Gdy temperatura jest wyższa od -4 jedyna możliwością śnieżenia jest stosowanie specjalnych protein (Np. produktu o nazwie Snowmax). (zapytać czy snowmaks ma atest w polsce)

Nieprawda jest pojawiające się stwierdzenie, że są armatki, które mogą śnieżyć przy temperaturze 0 stopni. Są to czyste fantazje.

Zima 2006/2007 śniegiem prawie nie sypnęła, a noce i dni o temperaturach poniżej -4 było bardzo niewiele. Stąd obraz nędzy i rozpaczy na stokach gdzie nie udało się naśnieżyć i gigantyczne kolejki na trasach gdzie było trochę chłodniej.

Niestety brak opadów i niskich temperatur to nie jest jeszcze najgorsza "plaga" tej zimy.
Jest jeszcze jeden czynnik atmosferyczny, który potrafi poczynić wielkie spustoszenia, jest nim deszcz.
Prognozy pogody obwieszczające deszcz w górach są nocną zmorą właścicieli ośrodków, padający deszcz potrafi w jeden dzień "stopić", z takim mozołem budowana warstwę śniegu.

Mam nadzieję, że ci, którzy szczęśliwie dobrnęli do końca tego tekstu będą w dyskusjach z innymi narciarzami mogli skorygować ich błędne czasami pojęcie o przyczynach nie najlepszego czasami stanu tras.

 

Jest mróz - armatki śnieżą. Jest mróz - armatki śnieżą.